Iran – praktyczny poradnik jak przygotować się do podróży. Iran praktyczny poradnik to zbiór naszej wiedzy, spostrzeżeń oraz sprawdzonych miejsc i ciekawostek, które mamy nadzieję, mogą Wam się przydać. W Iranie jak zwykle mieliśmy sporo szczęścia bo spotkaliśmy ludzi, którzy wyposażyli nas w dodatkową wiedzę praktyczną.
Dzień 16 zaczynam trochę niechętnie, jednak nie możemy sobie pozwalać na cotygodniową przerwę kuracyjną. Z tą myślą kładłem się wczoraj spać. O dziwo ogórkowo-wodne zatrucie wydaje się ustępować i jest nadzieja na w miarę normalną jazdę. Nie wiem tylko czy to zasługa mojego organizmu, czy tabletki którą zaserwował mi gospodarz. Kiedy ledwo się przebudziłem odzywa się Piotrek, że trzeba się pakować i czym prędzej znikać. Miałem ochotę poleżeć jeszcze trochę, ale po rozsunięciu zamka namiotu zobaczyłem jakiegoś gościa w bladoniebieskiej koszuli, który (jak twierdzi Piotrek) przyszedł do roboty. Uśmiecha się przyjacielsko, coś mówi w moim kierunku, dopala papierosa i bierze się za robienie betonu. Do ogromnej metalowej beczki wsypuje kilka łopat piasku, dolewa spore ilości wody i z werwą miesza wszystko jakąś deską… Bez żadnej betoniarki, wszystko ręcznie. Trochę pogadaliśmy na migi. Pan w bladoniebieskiej koszuli tłumaczył chyba, że całą odbudową zajmują się tylko dwie osoby. On i wczorajszy gospodarz w różowej koszuli. Zresztą słowa są niepotrzebne i wszystko jest zrozumiałe kiedy ktoś wskazuje na przemian na kafelki w niedokończonej łazience i na siebie, na nowo wstawione okno i znowu na siebie, a potem wykonuje gest obracając dłonie wewnętrzną stroną ku górze i trzymając je na wysokości swoich bioder, zaczyna się obracać wokoło swojej osi, sugerując, że to wszystko jego robota. Ja nie pozostałem dłużny i także postarałem się wytłumaczyć, że w Polsce dorabiam tak samo. No wie Pan, ja w Lahestan – i pokazuję na ścianę, na kafelki i udaję że coś wiercę, dodając przy tym efekty dźwiękowe, którym bliżej do tych wydawanych wczoraj przez mój żołądek aniżeli wiertarki. Kalambury z rana jest lepsze niż rozgrzewka. Jeszcze trochę poćwiczymy i osiągniemy mistrzowski poziom w dogadywaniu się bez używania słów. ;) Po kilku obrotach deską przyszedł czas na przerwę i zapalenie kolejnego miedzyczasie przychodzi gospodarz, ubrany tak samo jak wczoraj w różową koszulę i pyta szeroko się uśmiechając jak tam moje zdrowie. Dziękuję i cały czas przyglądam się jego różowej, lekko blednącej koszuli. Kobieta pewnie nazwała by ten kolor jakoś w bardziej wyszukany sposób, ale dla mnie jest to różowy i w dodatku za cholerę nie pasujący do faceta. Nie będę udzielał tutaj porad modowych, ale nie pasuje mi to i już. Irańczycy w ogóle chodzą bardzo elegancko ubrani. Większość ma koszulę, spodnie, starsi ludzie do kompletu zakładają jeszcze czasem marynareczkę, a wszystko to ładnie dopasowane i wyprasowane. Do tego zestawu u nas każdy facet dołożył by jeszcze krawat, ale ten jest kompletnie niepopularny w tym kraju i uważany przez najwyższych przywódców za symbol zachodniej kultury. Czasem zdarzają się ludzie noszący krawaty, jacyś biznesmeni czy inne zwesternizowane persony ale niewiele. Faktycznie krawat został został zabroniony przez samego ajatollacha Ali Chamenei. Były prezydent Achmadineżad co prawda powiedział kiedyś na przekór zachodnim mediom, że nikt mu nie zabroni nosić krawatu (mimo, że nie nosił), czym jednak trochę naraził swoim duchownym przełożonym. Co ciekawe po Watykanie, Iran jest jedynym państwem rządzonym przez duchownych. Tak po prawdzie to rządzi tutaj organ zwany Radą Strażników Rewolucji i to on ma faktyczną władzę, a nie prezydent. To oni mogą wetować ustawy parlamentu, selekcjonować kandydatów startujących w wyborach prezydenckich i to oni także mogą wykopać prezydenta z posady. Irańska karta SIM Jutro mamy w planie dotrzeć do Tabriz gdzie czeka na nas Arman. Tam też mamy plan zawitać na dwa dni, ale żeby najpierw skontaktować się z Armanem musimy załatwić sobie irańską kartę SIM do telefonu. Zagraniczne karty SIM, podobnie jak karty bankomatowe nie działają w Iranie z powodu nałożonych międzynarodowych sankcji na ten kraj. Mogłoby się wydawać, że nie ma nic prostszego w kupowaniu karty SIM – idziesz do kiosku, pukasz palcem w tylną klapkę telefonu, powtarzasz kilka razy SIM i kupujesz kartę. Niestety nie w Iranie. Po 10 kilometrach porannej jazdy docieramy do Verzagan – jednego wielkiego placu budowy. Jak wspominałem w poprzednim wpisie – region ten rok temu został nawiedziony przez silne trzęsienie ziemi. W pył obróciło się blisko 12000 domów, a życie straciło ponad 300 osób. Wielka tragedia. Wszędzie wystają gołe, betonowe konstrukcje, produkcja cegieł idzie pełną parą, a na każdym zakręcie długie pręty zbrojeniowe są cięte na mniejsze kawałki. Wszędzie gruz, kurz i jedna wielka mobilizacja. Podjeżdżam pod sklep z telefonami komórkowymi i radośnie oświadczam, że chciałem nabyć kartę SIM. Pan jednak kiwa głową, że muszę udać się w tym celu na pocztę, bo on sprzedaje tylko same telefony. Wszystko super, mam już trop – tylko gdzie tu jest poczta. Widząc naszą konsternację, właściciel sklepu każe zawołać jakiegoś młodego pachołka, który w te pędy bierze rower, rzuca szybkie folow me (za mną) i prowadzi nas kolejnymi zatłoczonymi drogami do jedynego oddziału poczty w mieście. Tak się składa, że młody całkiem nieźle radzi sobie z angielskim, więc problem z komunikacją mamy na tę chwilę rozwiązany. W Iranie głównymi sprzedawcami w wszelakich sklepach i restauracjach są mężczyźni. Tutaj jednak cały urząd pocztowy obsługiwany jest przez cztery dość młode, śliczne dziewczyny, ubrane przykładnie w czarny Hidżab. Cała procedura trwała grubo ponad 30 minut. Młodzian wszystko za nas załatwił po czym wręczył nam kartę z niejakiej sieci MCI. My tylko musieliśmy zostawić odcisk palca, ksero paszportu oraz uiścić zapłatę w wysokości riali – czyli jakieś 5 złotych. Jest to też zarazem nasze doładowanie i wystarczy nam to do samego wyjazdu z Iranu. Jeśli zaś ktoś by chciał korzystać z Internetu w Iranie, to też jest taka możliwość. W stronę Tabriz Do Tabriz mamy zaledwie 80 kilometrów i to praktycznie cały czas z górki. Dystans nie jest wielki i bez problemu do zrobienia dzisiaj, jednak zastanawiamy się czy warto wjeżdżać dzisiaj do tego ogromnego miasta. Wychodzi na to, że lepiej będzie jeśli do Tabriz wjedziemy dopiero jutro z rana aniżeli późnym popołudniem dzisiaj. Będziemy mieć więcej czasu na zalezienie Armana i cały dzień na poznanie miasta. Dzięki temu praktycznie cały dzień się obijamy i mamy mnóstwo czas na poznawanie Irańczyków. Tłumaczenie gdzie leży nasz Lahestan i że wcale nie jestem z Alemanii (Niemiec) jak to wszystkim sugerują moje blond włosy. Co ciekawe ludzie często pytają nas o pochodzenie i dla zabawy sami prowokujemy ich do zgadywania naszej narodowości. O ile ja prawie zawsze jestem Niemcem o tyle Piotrek ze swoją brodą i ciemniejsza karnacją jest znacznie częściej przypisywany Pakistanowi, Talibom czy Arabom – aniżeli Europie. Namioty rozbijamy w szczerym polu, niespełna 10 kilometrów przed Tabriz. Okolica surowa, malutko roślinności, ale mimo, że ziemia spalona słońcem to gdzieniegdzie rosną jakieś arbuzy czy coś dyniopodobne twory. Różnokolorowe łagodne formacje skalne kontrastują zaś z tymi mniejszymi, spontanicznie poszarpanymi i kanciastymi. Wszystko to składa się w harmonijną, piękną całość i tylko ktoś mógłby wyciszyć ten pogłos dochodzący z niedaleko biegnącej drogi. Waluta, Ceny jedzenia i transport w Iranie Jako, że kilometrów do przejechania mamy dzisiaj niewiele, to też jest sporo czasu na rozgryzienie Irańskiej waluty. Rozciągamy maty dmuchane na trawie w cieniu kilku niewielkich drzew, wyciągamy karteczki, długopisy i jak za dawnych lat w gimnazjum walczymy z proporcjami. Jak się okazuje nie jest to takie łatwe, a od przeliczania może naprawdę rozboleć głowa. Najpierw riale na dolary, potem riale na złote, dla pewności jeszcze złote na dolary i to nie koniec. Wydawałoby się, dla utrudnienia życia podróżnym w Iranie stosuje się także Tomany – będące nieoficjalną jednostką, zamiennikiem dla Riala. Często właśnie ceny podawane są w Tomanach i należy pytać sprzedawców czy pokazując na kalkulatorze do zapłaty ma na myśli riale czy Tomany. Różnica pomiędzy Tomanem a rialem to tylko jedno zero (1 toman = 10 riali) ale wprowadza czasem spory zamęt. Poza tym przy tak szybko postępującej inflacji powinni pomyśleć o lekkiej aktualizacji Tomanów i dodać kilka zer do puli. żółte arbuzy są żółte podobno dlatego, że w tym regionie czerpią z gleby jakiś pierwiastek chemiczny nadający im kolor. Iran jak na nasza skromną studencką kieszeń jest dość tanim krajem. Poniżej przykładowe ceny w Iranie towarów i usług: CocaCola 1,75l– riali (~2,5zł) Podróbka Coli 1,5l – riali (1,5zł) Paczka ciastek – od riali (1zł) puszka tuńczyka – riali (3zł) lody – od 6000 riali (60gr)[/col] chleb – 2000- 5000 riali (20-50gr) Wódka na czarnym rynku – powyżej 20 dolarów (~60zł) Piwo na czarnym rynku – powyżej 8 dolarów (~25zł) Fajka wodna – i więcej za jedno palenie (3zł) Bus VIP – czyli dalekobieżne autobusy jeżdżące po całym kraju – kosztują przykładowo riali (~20zł) za 800 kilometrów z Tabriz do Kashan. Cena zawiera także rower, więc należy liczyć, że za osobę powinno być o połowę taniej. Samochód osobowy Samand ~8000$, Zamayd 7000$, a litr benzyny w granicach 5000 riali – czyli jakieś 70 groszy. Najnowsze ceny z 2015 roku opisał u siebie także Osmol. Serdecznie zapraszam do jego wpisu! Samochody. Każdy kraj ma swoje ulubione samochody dostawcze, które u nas są postrzegane głównie w kategoriach autostopowania z rowerem. Tak jak w Gruzji i Armenii popularne były stare radzieckie Ziły, tak tutaj głównymi samochodami transportowymi są wspomniane wyżej popularne niebieskie auta marki Zamayd. Wożą wszystko i są wszędzie. Dosłownie wszędzie! Jeśli dokładnie przyjrzycie się galerii z tego i następnych dni, czy to zdjęciom robionym w miastach, czy gdzieś na kompletnym zadupiu z pewnością znajdziecie jakiegoś Zamayda. W ogóle w Iranie bardzo prężnie działa produkcja są to oczywiście auta mogące konkurować z zachodnimi czy daleko wschodnimi firmami, ale są za to Irańskie i mogą być z tego Irańczycy dumni. Chociażby sławne Paykany już nieprodukowane, Saipany, Samandy, Tondar 90 (będący repliką Dacii Logan), MVM, Khodro, czy też bardzo popularne Peugeoty. Iran zapłacił francuzom za technologię i transfer wiedzy do produkcji tych ostatnich i klepie Peugeoty na swój własny rynek już od 1990 roku.
6 634 zł za osobę. W tym momencie najtańsza znaleziona przez nas oferta na wakacje.pl na 7-dniowy urlop w Bułgarii dla jednej osoby w 4-gwiazdkowym gotelu All Inclusive wynosi 609.00 zł. Natomiast najdroższa oferta o tych samych parametrach to koszt 6634.00 zł za osobę. Biorąc pod uwagę wszystkie aktualne oferty, wyliczyliśmy, że
Przedstawiam Wam krótki przewodnik po Iranie z garścią spisywanych na gorąco wrażeń i porad. To kraj na tyle egzotyczny i nieznany, że narosło wokół niego wiele mitów i stereotypów. W niniejszym wpisie próbuję się z nimi rozprawić, jednocześnie dzieląc się praktycznymi radami i pokazując, jak fascynująca, autentyczna i wciąż nieodkryta jest to część świata. Na początek kilka informacji w pigułce – dla niektórych dobrze znanych, dla innych być może stanowiących odkrycie. Iran nie jest krajem arabskim, tylko muzułmańskim i nie zamieszkują go Arabowie, tylko Persowie. Arabowie podbili starożytną Persję w VII wieku, narzucając jej islam. Religią obowiązującą w Iranie jest islam szyicki, podczas gdy niemal cały świat arabski to sunnici. Tradycyjną religią Iranu jest zaratusztrianizm dopuszczający picie wina (alkohol w islamie jest zabroniony). Państwa arabskie to wrogowie Iranu. Podobnie jak Turcja. Ale największym wrogiem pozostają Stany Zjednoczone, choć jednocześnie to tam osiedliła się największa liczba irańskich emigrantów po rewolucji islamskiej w 1979 roku. Iran nie jest krajem terrorystycznym – żaden Irańczyk nigdy nie przeprowadził ani nie sfinansował zamachu w tzw. “zachodnim” świecie (choć Iran finansuje organizacje z Bliskiego Wschodu uznane przez Zachód za terrorystyczne). Iran nie jest imperium nuklearnym – broń nuklearna nigdy nie została użyta, zaś jako pierwsi w historii posłużyli się nią… tak, tak, Amerykanie. To kraj, gdzie poetów otacza się ogromnym kultem, a rodzima kinematografia przedstawia bardzo wysoki poziom artystyczny ( dwa Oscary dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego w ostatnich latach). Iran stoczył 8 wojen z Irakiem, a w wielu miastach znajdziemy portrety męczenników, którzy zginęli za ojczyznę. W północno-zachodniej części Iranu leży irański Kurdystan (tzw. wschodni Kurdystan – Rojhelat) ze stolicą w Kermanszah. Wszystkie wpisy o Iranie są dostępne tu. Język Znajomi wielokrotnie mnie pytali, w jakim to języku dogadywałam się z Irańczykami. No jak to w jakim? W farsi oczywiście! Jeśli zamierzacie poruszać się między hotelem dla turystów, typowymi atrakcjami dla turystów i restauracjami dla turystów, to angielski w zupełności Wam wystarczy. Bilet na autobus też raczej bez problemu kupicie. Ale wzięcie taksówki, zakupy na bazarze (poza bardzo turystycznymi miejscami jak Sziraz, Teheran i Isfahan), spanie w hotelu prowadzonym przez irańską rodzinę lub posiłek w lokalnej knajpce lub fast foodzie wymaga przynajmniej posiadania rozmówek. Wszystkie napisy na ulicy są wyłącznie w farsi, czasem także nazwy hoteli, więc bez skutku możecie szukać dobrze znanych literek. Jedynie znaki drogowe i metro są przyjazne turystom. Z kolei ceny w sklepach i na bazarach są wyłącznie w alfabecie arabskim. Choć przez pierwsze dni cyfry zdają się być nie do opanowania, to przy odrobinie chęci łatwo się ich nauczyć. Uwierzcie mi, że ogromną satysfakcję sprawia, gdy możemy w końcu odszyfrować numery telefonów na witrynach czy ceny w sklepach. Dla treningu ćwiczyłam rozpoznawanie cyfr, gdziekolwiek je spotkałam oraz powtarzałam liczebniki, jadąc metrem. Świat stał się o wiele piękniejszy, gdy już się ich nauczyłam. Ale czasem ignorancja liczbowa ma swoje plusy i pomaga uniknąć frustracji. Wówczas nie porównamy cen wstępu dla turystów i dla Irańczyków. Przebitka bywa dziesięciokrotna. Dla przykładu – cena w farsi to riali, cena po angielsku urosła do riali. Jedzenie i zakupy Iran okazał się kulinarnym rozczarowaniem. Niby kraj stojący grantami, ale w czasie mojego pobytu nie zjadłam żadnego. Niby raj dla smakoszy pistacji, ale ich ceny są niemal takie jak w Polsce. Niby za miedzą Bliski Wschód, czyli moja ulubiona kuchnia, ale lokalne falafele to najczęściej biała bułka z pomidorem i ogórkiem, a na mieście najczęściej spotkacie wszechobecne fast foody serwujące burgery, kebaby i wspomniane falafele. Restauracji lub kantyn jest jak na lekarstwo. A w nich króluje ryż, kurczak i pizza. Mało orientalne menu, prawda? Ale jako weganka nigdy nie głodowałam i nie miałam problemu z kupieniem czegoś zdrowego. Wybawieniem są bazary, bez których nie może obyć się żaden kraj muzułmański. Kupimy na nich prócz warzyw i owoców także rozmaite orzeszki (ulubiona przekąska Irańczyków) oraz suszone owoce. W ich okolicy na pewno będą też budki serwujące proste posiłki na wynos. Na ulicach natkniemy się również na pojedyncze sklepiki warzywno-owocowe. W każdym do kupienia będą na pewno bakłażany, pomidory, lokalna zielenina, ogórki i pomarańcze. To irański standard. Uliczne lokale gastronomiczne serwują też świeżo wyciskane soki (z marchewki, melona i granatu – nie spotkałam wcale) oraz lody z automatu. Te ostatnie są najlepszym sposobem na ochłodę, wszak w Iranie obowiązuje zakaz picia alkoholu, więc oficjalnie zimnym piwkiem się nie schłodzicie. Ale nieoficjalnie już tak. 1. Menu w fast foodzie tylko w farsi 2. Bazary tonące w przyprawach i warzywach 3. Moje irańskie dania: pizza wegetariańska, zupa z soczewicy i pasta z bakłażana, ryż przyprawiony szafranem z warzywami (tak, ta brązowa papka to owe warzywa), falafel 4. W irańskim supermarkecie Przykładowe ceny w Iranie (dla ułatwienia przyjmijmy, że riali to 1 zł): pomidory – riali / kg banany – riali / kg woda 1,5 l – riali woda 0,5 l – riali chleb – riali papryka – riali / kg kanapka falafel – od do riali, średnio (podobna cena mięsnych kanapek) posiłek w restauracji – riali jabłka – riali / kg pomarańcze – riali / kg suszone daktyle – riali / kg pistacje – riali /kg sok marchwiowy – riali lody z automatu – riali Noclegi Są różne szkoły szukania noclegu – ja w czasie długich podróży rezerwuję je na bieżąco z dnia na dzień lub przyjeżdżam do danego miasta i rozglądam się za jakimś hotelem już na miejscu. Iranu nie obejmują popularne serwisy rezerwacyjne, np. więc pozostała mi tylko ta druga opcja. No, jest jeszcze trzecia – nocowanie w hotelach z przewodnika Lonely Planet, ale problem w tym, że są one zazwyczaj pełne, bo wszyscy turyści z niego korzystają i kierują swoje kroki do rekomendowanych w nim hoteli. Ja nie po to wyjeżdżam do orientalnego kraju, aby zamknąć się w turystycznej, zachodniej bańce, więc zawsze szukałam noclegu na własną rękę. Poza pierwszym hotelem w Teheranie, który zaklepałam wcześniej, wszystkie inne znajdowałam po przyjeździe do danego miasta. Czasami to nocleg znajdował mnie, jak w Kaszan, gdy pewien Irańczyk zaczepił mnie na ulicy. Raz poszukiwania były dłuższe, innym razem krótsze. Niekiedy dawałam sobie radę sama, w innych przypadkach musiałam skorzystać z pomocy mieszkańców i pytać ich o jakiś tani hotel. Czasem bezsilna stwierdzałam, że niczego nie znajdę i będę spać na ulicy, po czym trafiałam do uroczej nory. Jadąc do Sziraz, Jazd i Isfahan straszono mnie, że nie ma wolnych miejsc w hotelach, nawet w takich lokalnych, gdzie ludzie nie mówię po angielsku. Ale ja sobie poradziłam. Problem z noclegiem miałam tylko raz – w Kerman, a to tylko dlatego, że są w nim bodajże tylko cztery hotele. Dwa były pełne, jeden nie miał żadnego prysznica, mimo że kosztował majątek, więc wylądowałam w czwartym, dzieląc pokój z pewną Francuzką, aby nie zbankrutować. Najwięcej za nocleg zapłaciłam w Isfahan i Kerman ( riali/noc), a najmniej w Kermanszah ( riali/noc), gdzie zresztą trafiłam do najgorszego i najbrudniejszego hotelu w czasie całego pobytu. Najlepszy nocleg miałam w Jazd, nocując w apartamencie z aneksem kuchennym, łazienką i telewizorem z telewizją satelitarną w cenie riali za noc. Mój najlepszy nocleg – apartament en suite z aneksem kuchennym Piekarnie Szukając piekarni w Iranie, można zastosować jedną z trzech metod tropiących: podążać w kierunku, z którego idą ludzie trzymający w ręku chleb (rano jest ich mnóstwo), wyszukać grupkę ludzi stojącą przez jakąś małą budką lub po prostu kierować się zapachem świeżo wypiekanego pieczywa. Gdy dotrzemy już do piekarni, często można przed nią spotkać chleb nadziany na hak – ot, taka nietuzinkowa oznaka, że akurat jest w sprzedaży. Chleb w Iranie wypieka się zarówno rano, jak i po południu z przerwą na odpoczynek w środku dnia. Poranne wypady w poszukiwaniu piekarni były moim ulubionym rytuałem. To, jaki chleb dziś dostanę, bywało niespodzianką, bo jego wygląd i smak zależą od miasta, w jakim się przebywa. Bywał długi i podziurawiony jak szwajcarski ser (to przez kamyczki, na których go wypiekano) lub okrągły i posypany sezamem. Ale jedna rzecz się nie zmieniała – jego cena. Kosztował zazwyczaj riali, czyli 1 zł za bochenek, który starczał na cały dzień dla dwóch osób. Jego jedyną wadą było to, że bardzo szybko robił się gumiasty. W Iranie zazwyczaj tylko mężczyźni stają w porannych kolejkach po chleb, dlatego moja obecność wzbudzała za każdym razem niemałą sensację. Na zakup zazwyczaj długo się czeka, bo jest na bieżąco wypiekany po kilka sztuk, a jedna osoba potrafi kupić całą, dopiero co wyciągniętą z pieca turę. Ja w tym czasie lubiłam obserwować mężczyzn z kolejki i piekarzy, którzy cali w mące co i rusz wycierali pot z czoła i bez zbytniej kurtuazji rzucali gotowe bochenki na stół. Odrobiny wprawy wymaga powrót do domu z zakupionym i wciąż gorącym chlebem. Jest on duży, zazwyczaj podłużny i bardzo parzy w palce. Dlatego trzeba go trzymać za koniuszek, a wtedy wisi niemal do ziemi. 1. Chleb wywieszony, czyli jest w sprzedaży 2. Powrót z piekarni z parzącym bochenkiem 3. W piekarni Pikniki W Europie to Francuzi są mistrzami piknikowania, ale Irańczycy biją ich na głowę. Ujmuje mnie ich towarzyskość i pielęgnowanie więzów rodzinnych oraz upodobanie do spędzania czasu wolnego na łonie natury. Każda zielona miejska przestrzeń jest przez nich zajmowana od wczesnych godzin popołudniowych do późnego wieczora. Na piknik potrafią zabrać wszystko – od herbaty i kawy, poprzez ciepły posiłek (i to wielodaniowy), a na owocach i deserze kończąc. Dzieci się bawią, dorośli rozmawiają i tak mijają kolejne błogie godziny. Pikniki to też naturalna odpowiedź na brak knajpek w irańskich miastach, które serwowałyby coś bardziej wymyślnego niż falafel, pizza, kebab i frytki. Toalety W Iranie niemal wszystkie toalety (z wyłączeniem tych hotelowych, gdzie zatrzymują się zachodni turyści) są w typie tureckim. Czyli kucamy i robimy do dziurki, a z papieru toaletowego skorzystamy tylko wtedy, jeśli sami go przyniesiemy. Straszne? Ależ skąd. Można się przyzwyczaić, a do tego jest to bardzo zdrowe, zdrowsze niż siedzenie na muszli. Ja po pewnym czasie, mając do wyboru w hotelowej toalecie dwa kibelki, wybierałam ten w wersji muzułmańskiej. Jest on wyprofilowany tak, że wystarczy stanąć na miejscu przeznaczonym na stopy, kucnąć i wszystko trafi tam, gdzie ma trafić. W Iranie po raz pierwszy spotkałam się ze spłuczkami w toalecie tureckiej – nie trzeba więc używać wiaderka lub wężyka z wodą. Niezwykły luksus. Z kolei w każdej toalecie publicznej, nawet w najbardziej zapomnianym przez Allaha zakątku, znajdzie się mydło. I to mydło w dozowniku! Takich rzeczy to nawet w Polsce nie ma. Do tego wejścia do toalet przeznaczonych dla kobiet są zasłonięte kotarami, aby mogły w środku swobodnie się obmyć lub zdjąć chustę i mieć pewność, że nikt ich nie podejrzy. Jeśli nie będziecie wiedzieć, która toaleta jest dla kobiet, a która dla mężczyzn (nie zawsze wisi obrazek, niektóre są tylko podpisane w farsi), to właśnie kotara przy wejściu jest dobrą podpowiedzią. Czasem toalety dla kobiet są położone w podziemiu, podczas gdy dla mężczyzn – na poziomie parteru. Banki Jakich budynków jest w Iranie najwięcej? Meczetów? Bynajmniej. Banków! Nie znajdziecie sklepu z wodą lub kantoru, ale na pewno traficie na jakiś oddział banku. Jest ich więcej niż w Warszawie, czasem trzy tuż koło siebie (oczywiście po jednej stronie ulicy, bo po drugiej znowu mamy jakieś filie). Byłam ciekawa, z czego wynika taka ich mnogość. Zapytałam mojego młodego rozmówcę z Isfahanu, czy jest ich tyle, bo naród jest bogaty i trzyma w nich oszczędności, czy wręcz przeciwnie – jest tak biedny, że bierze w nich pożyczki. I jedno, i drugie. W Iranie lokaty bankowe są wyjątkowo wysoko oprocentowane – na 21%. Takie samo oprocentowanie dotyczy też oczywiście kredytów. Wielu Irańczyków chce pożyć przez chwilę jak bogacze, a potem zaczyna się płacz i zaciskanie zębów, gdy to wszystko trzeba spłacić. Siedziby banków są naprawdę okazałe i można je pomylić z jakimiś zabytkami lub budynkami rządowymi. Mój rozmówca śmiał się, że budynek Melit Banku (największy i jeden z trzech najlepszych banków w Iranie) niedaleko Placu Imama w Isfahan wygląda jak Biały Dom w Waszyngtonie. Przejazdy Poruszanie się autokarem po Iranie jest komfortowe i bardzo tanie. Kraj oplata nowoczesna i rozległa sieć dróg, kierowcy jeżdżą ostrożnie, a autokary są czyste i w dobrym stanie. Dodatkowo każdy podróżny dostaje zestaw przetrwania – soczek i jakieś słodkości. Za przejazd 200 km zapłacimy około 10 zł. Taksówki po mieście bywają droższe od autokarów na trasach międzymiastowych. Z zakupem biletu tuż przed odjazdem nie ma problemu. Zazwyczaj, jak przychodzi się na dworzec, naganiacze wykrzykują miejsca docelowe, szukając ostatnich chętnych na przejazd. Autokary występują w wersji normalnej i VIP – bilet jest wówczas dwa razy droższy, ale siedzenia są wygodniejsze (z podnóżkiem), bywa nawet wi-fi, a liczba pasażerów jest mniejsza. Poruszać się po mieście można albo licznymi, naprawdę licznymi taksówkami, albo autobusami miejskimi, które nie mają rozkładu jazdy, są zniszczonymi starociami, ale za to bardzo swojskimi. Namawiam, aby się ich nie bać, choć trzeba znać kilka słów w farsi, aby dogadać się z kierowcą lub ludźmi na przystanku. Autobusy miejskie kosztują riali, podczas gdy za taksówkę (gdy jedzie się samemu) trzeba zapłacić nawet riali. Najgorzej jest brać taksówkę tuż przy samym dworcu, bo wówczas cena jest najwyższa. Należy odejść dalej i łapać ją na ulicy. Usługi transportowe świadczą też prywatne samochody bez znaczka taxi. Ja jednak wolałam korzystać z tradycyjnych taksówek. Płaciłam za nie od do riali, oczywiście po ostrych negocjacjach. Można przyjąć, że opłata za przejazd z dworca do hotelu to koszt ok. riali. Nie dane mi było skorzystać z irańskiej kolei, bo gdy chciałam łapać pociąg na trasie Qom-Kashan, okazało się, że tego dnia żaden nie kursuje. Poza tym już niemal kupiłam bilet lotniczy z Bandar-e Abbas na południu Iranu do Teheranu (kosztował jakieś 120 zł!), ale koniec końców zmieniłam trasę podróży i kraj oglądałam tylko przez okno autokaru. Bilety lotnicze są naprawdę tanie, bo ceny narzuca państwo, a do tego mamy do wyboru kilka wewnętrznych linii lotniczych. Podobno przed startem samolotu wszyscy odmawiają modlitwę, a linia Mahan Air, którą zamierzałam lecieć, jest własnością jakiegoś irańskiego ajatollacha. Autobus VIP z zewnątrz i od środka Przykładowe ceny przejazdów międzymiastowych: Teheran-Qom – riali Qom-Kashan – riali Kashan-Isfahan – riali Isfahan-Yazd – riali Yazd-Kerman – riali Kerman-Shiraz – riali za 8 h jazdy Shiraz-Kermanshah [VIP] – riali za 16 h jazdy Kermanshah-Teheran [VIP] – riali za 7 h jazdy Murale W Iranie znalazłam sobie ciekawe hobby – fotografowanie miejscowych murali. Ich tematyka i sposób wykonania są naprawdę zaskakujące, zupełnie różne od tego, co spotyka się w innych częściach świata. Lubiłam wałęsać się po miastach i szukać tych perełek na murach. W każdym zawsze coś znalazłam. Najsłynniejsze murale znajdują się w Teheranie na ogrodzeniu dawnej Ambasady Stanów Zjednoczonych. Na tle Statuy Wolności z twarzą czachy prawie każdy turysta robi sobie zdjęcie. Kwiecień, maj 2017 r.
5 maja 2020, 11:06. Iran skreśla cztery zera na banknotach i wprowadza nową, historyczną nazwę waluty - toman. Rządowy projekt denominacji riala i zastąpienia go nową walutą zatwierdził w poniedziałek irański parlament. Toman będzie wart 10 tys. riali. Pomysł denominacji pojawił się w Iranie w 2008 roku, ale zyskał na znaczeniu
Dzisiaj krótki tekst, bardzo bieżący czyli znane powiedzonko “kupuj plotki, sprzedawaj fakty” w kontekście konkretnych wydarzeń. Nie muszę ukrywać, że chodzi o kwestię amerykańskich nalotów, w których zginął między innymi generał Ghasem Solejmani (قاسم سلیمانی). Tło wydarzeń Nie będę zbyt dużo rozpisywać tutaj tła wydarzeń, bo powstałby wpis na dobre dwa tysiące słów. W skrócie to 31 grudnia tłum w Bagdadzie wkroczył do “Zielonej Strefy” i zaatakował amerykańską ambasadę, zdobywając jeden z budynków ambasady, a resztę obrzucając koktajlami Mołotowa. Co prawda wszyscy podkreślają brak broni palnej, ale żeby sobie wyobrazić jak taki atak mógł wyglądać, możemy sięgnąć do fabularnego filmu “Regulamin zabijania” z 2000 roku. Tam na początku mamy scenę z ataku na amerykańską ambasadę w Jemenie. Po ataku na bagdadzką ambasadę, Donald Trump wydał decyzję o amerykańskim nalocie, w którym zginął generał-major Ghasem Solejmani, jeden z najważniejszych dowódców wojskowych w Iranie, żołnierz zasłużony w walkach z Państwem Islamskim, ale również osoba bezpośrednio wspierająca syryjskiego prezydenta Baszszara al-Asada, organizująca zamachy terrorystyczne i szkoląca bojowników takich organizacji jak Hezbollah czy Hamas. Skutki ataku czyli kupuj plotki… Te najlepiej widać na wykresie ropy naftowej: ropa Brent interwał D1; źródło: Reuters Eikon Pierwsza od prawej świeczka to świeczka tworząca się 3 stycznia 2020, zapisana około godziny 14:00. Skrajnie po lewej, najwyższa świeczka to wrześniowe (2019) ataki na rafinerie w Arabii Saudyjskiej. Co widzimy na tym wykresie? Nie śmierć generała – a zapowiedź odwetu. Tak właśnie, realizacja pierwszej części powiedzenia czyli “kupuj plotki” o eskalacji napięć w Zatoce Perskiej. Na moment tworzenia tego wpisu nie znamy planów czy zapowiedzi Iranu dotyczących zemsty za śmierć generała Solejmania – czyli właśnie typowe “kupowanie plotek” przez inwestorów. Świeczka z ataku na Arabię Saudyjską pokazałem z premedytacją, by można było ocenić, że zakres obaw jest znacznie mniejszy teraz niż wtedy. Dlaczego? Otóż atak na rafinerię odpowiadającą za 5% światowej produkcji był w tym momencie faktem, a plotki mówiły nawet o 6 miesiącach ograniczenia produkcji. Kolejne godziny przynosiły informacje, że problemy potrwają znacznie krócej, stąd ten “zjazd” ceny. W aktualnej sytuacji Iran ma szeroki wachlarz możliwości odpowiedzi na zabicie swojego generała, a tak naprawdę tylko dwie z nich będą skutkować “problemami” dla ropy. Wśród możliwych opcji mamy: Zamachy terrorystyczne na USA i jego sojuszników przeprowadzane przez organizacje korzystające z finansowania Iranu czyli Hamas, Hezbollah czy Huti; Zabójstwa amerykańskich polityków i wojskowych przez Iran bezpośrednio; Atak na instalacje naftowe sojuszników USA w regionie (zwłaszcza w Arabii Saudyjskiej); Działania zaczepne przeciwko Izraelowi; Atak na amerykańską flotę w Zatoce Perskiej; Zablokowanie cieśniny Ormuz (przepływa tamtędy 20-25% światowej produkcji ropy). Jak się pewnie domyślacie, jedynie 3. i 6. punkt bezpośrednio wpłyną na ceny ropy. Choć w przypadku bezpośredniego ostrzelania amerykańskiej floty może dojść do nowej wojny w Zatoce, więc to też jest czynnik wpływający na ropę, ale bądźmy realistami – jest to najmniej prawdopodobny scenariusz. Podobnie mało prawdopodobny wydaje się scenariusz “ruszania” Izraela – który dotychczas pozostawał poza tym eskalowanym przez Donalda Trumpa konfliktem. To punkty 1., 3. i 6. są najbardziej prawdopodobne w realizacji i to właśnie zostało “kupione” w cenach ropy w pierwszej połowie 3 stycznia 2020 roku. A jak będzie dalej? Ja tego jeszcze nie wiem, ale jak tylko się dowiem, to dam znać! Chcesz wiedzieć więcej? Więcej na temat zarówno aktualnej sytuacji w Zatoce Perskiej jak i ogólnym “kupowaniu plotek i sprzedawaniu faktów” będę mówił podczas webinaru CAPITALne rynki w środę, 8 stycznia 2020 o godzinie 11:00. Nagranie z webinaru zostanie udostępnione później dla osób zarejestrowanych, więc zachęcam do rejestracji pod tym linkiem. PodsumowanieTytuł:kupuj plotki, sprzedawaj fakty - sytuacja w Iranie 3 stycznia 2020Opis:przykład realizacji rynkowego "kupuj plotki, sprzedawaj fakty" na przykładzie rynku ropy w dniu 3 stycznia 2020 po amerykańskim nalocie, w którym zginął generał Ghasem SolejmaniAutor: Wydawca:Prywatny INV€$TOR Logo:
Moi Najmilsi! Mam dzisiaj dla Was dość mocny materiał.Także mam wesołą nowinę! Oddałem mieszkanie w Warszawie, kupiłem auto i wyjechałem w podróż po Polsce.
Ostrzeżenia dot. COVID-19 Bezpieczeństwo Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza wszelkie podróże do Iranu, w związku z rosnącym zagrożeniem epidemiologicznym wirusem SARS-CoV-2 oraz wynikającym z niego zawieszeniem większości połączeń lotniczych i zamknięciem granic lądowych. Iran jest państwem zagrożonym terroryzmem. Celem ataków mogą być przede wszystkim budynki rządowe, obiekty kultu religijnego oraz atrakcje turystyczne. Służby irańskie bardzo restrykcyjnie podchodzą do kwestii bezpieczeństwa. Przebywanie w niedozwolonych strefach, które mogą znajdować się na całym terytorium kraju oraz fotografowanie infrastruktury uznawanej za kluczową dla bezpieczeństwa państwa może skutkować zatrzymaniem, a w niektórych przypadkach nawet oskarżeniami o szpiegostwo. Iran leży w strefie aktywnej sejsmicznie. Informacje i porady jak zachować się w razie trzęsienia ziemi są dostępne na poniższej stronie. MSZ apeluje o zgłaszanie podróży w systemie Odyseusz. Wjazd i pobyt Obywatele RP muszą posiadać wizę, zarówno na pobyt, jak i tranzyt przez Iran. Można ją uzyskać w Ambasadzie Iranu w Warszawie. Procedura wydania wizy może trwać nawet do miesiąca. Wiza może być również otrzymana za pośrednictwem agencji turystycznych (w tym również internetowych, za dodatkową opłatą). Istnieje możliwość uzyskania wizy tranzytowej (pod warunkiem posiadania wiz krajów docelowych). Dziennikarze otrzymują specjalny rodzaj wizy. Prowadzenie jakiejkolwiek działalności dziennikarskiej, reporterskiej lub informacyjnej wymaga uzyskania akredytacji od stosownych organów państwowych. Złamanie powyższego prawa grozi aresztowaniem i postawieniem poważnych oskarżeń, ze szpiegostwem włącznie. Obywatele polscy udający się do Iranu na podstawie zwykłych paszportów w celach turystycznych mogą ubiegać się o wizy (maksymalny czas pobytu – 30 dni) na lotniskach międzynarodowych: Teheran - Imam Chomeini i inne w pozostałych miastach kraju. Dokumenty niezbędne do uzyskania wizy na lotnisku: paszport ważny co najmniej przez 6 miesięcy od daty przylotu do Iranu, powrotny bilet lotniczy, jedno zdjęcie paszportowe, ubezpieczenie medyczne. Brak jest jednak 100% gwarancji uzyskania wizy w tej procedurze oraz istnieje możliwość napotkania problemów na europejskich lotniskach (pasażerowie podróżujący do Iranu bez wizy mogą zostać niewpuszczeni na pokład samolotu). Nie ma możliwości uzyskania wizy na lądowych i morskich przejściach granicznych. W sprawie szczegółów uzyskania wizy prosimy o bezpośredni kontakt z Ambasadą Iranu w Warszawie. Istnieje możliwość przedłużenia ważności wizy na terenie Iranu. Zdrowie W sprawie szczegółowej i aktualnej informacji dotyczącej szczepień należy kontaktować się z wojewódzka stacją sanitarno-epidemiologiczną lub specjalistą ds. medycyny tropikalnej. Opieka medyczna jest ogólnie dostępna. Usługi świadczone są zarówno w państwowych jak i prywatnych placówkach zdrowotnych; cudzoziemiec w każdym przypadku musi za te usługi płacić. Pomoc medyczna w placówkach prywatnych w każdym zakresie jest na wysokim poziomie, porównywalnym z europejskim. Znajomość języka angielskiego wśród irańskich lekarzy jest dość powszechna. Większość lekarstw jest dostępna w aptekach, najczęściej są to lokalne odpowiedniki zagranicznych leków, dostępne są również specyfiki zagraniczne. We wschodnich prowincjach Iranu (granica z Afganistanem i Pakistanem) występuje zagrożenie zarażenia się cholerą. Zaleca zachowanie ostrożności - przestrzeganie zasad higieny, picie wody wyłącznie przegotowanej lub butelkowanej, powstrzymanie się od picia napojów z lodem, stosowanie środków dezynfekcyjnych oraz niezwłoczne zgłaszanie się do lekarza w razie wystąpienia objawów infekcji przewodu pokarmowego. W przypadku podróży poza obszary niezamieszkanie, szczególnie obszary górskie, należy rozważyć szczepienie przeciwko wściekliźnie (zagrożenie ze strony psów pasterskich). Podróżowanie po kraju Podróżowanie po Iranie nie stanowi większego problemu, bardzo dobrze rozwinięte są połączenia autobusowe i lotnicze, w mniejszym zakresie kolejowe. Bilety są sprzedawane w szeroko dostępnych biurach podróży. Cudzoziemcy mogą zatrzymywać się w hotelach, motelach i pensjonatach. Noclegi w domach prywatnych (np. w ramach tzw. couchsurfingu) są rozpowszechnione, jednak w świetle miejscowego prawa są nielegalne. W przypadku podróży samolotami należy mieć na uwadze stan techniczny irańskiej floty powietrznej. Autobusy międzymiastowe dzielą się na dwie kategorie: zwykłe i tzw. VIP (różnica w komforcie podróży i w cenie – stosunkowo niewielka). W przypadku chęci podróżowania autostopem należy wcześniej ustalić z kierowcą, czy autostop będzie bezpłatny. Irańskie taksówki dzielą się na dwie kategorie: jadące do miejsca wskazanego przez pasażera/ów (najbardziej opłacalne są taksówki zamawiane przez/w agencjach taksówkarskich) oraz jeżdżące po określonej trasie (z pkt. A do pkt. B i zatrzymujące się na całej trasie) po ustalonej z góry kwocie, zabierające pasażerów zgodnie z ilością miejsc w taksówce. Istnieje również możliwość podróżowania taksówkami zbiorowymi, minibusami między poszczególnymi miastami. Segregacja płciowa obowiązuje tylko w autobusach miejskich oraz w wybranych wagonach metra (np. w Teheranie pierwszy i ostatnio wagon przeznaczone są tylko dla kobiet, w pozostałych podróżują wspólnie kobiety i mężczyźni). Zalecamy ostrożność w podróżach morskich (Morze Kaspijskie, Zatoka Perska), w szczególności odradzamy podróże w obrębie wysp: Abu Musa, Mały Tumb, Duży Tumb (obowiązek uzyskania zgody ze strony władz irańskich). W okresie letnim, w szczególności w południowym Iranie, temperatura może wynieść 40 – 50 C. Poziom wilgotności może być szczególnie dokuczliwy nad Morzem Kaspijskim i Zatoką Perską. Siatka połączeń lotniczych między Teheranami a głównymi miastami jest bardzo dobrze rozwinięta. Przy podróżach samolotem należy wziąć pod uwagę kwestie bezpieczeństwa, związane ze stanem technicznym irańskich samolotów. Irańskie hotele i hostele na ogół proszą turystów o pozostawienie ich paszportów w recepcjach hotelowych na cały okres pobytu w danym hotelu/hostelu. Informacje dla kierowców Wymagane jest międzynarodowe prawo jazdy. Nie ma możliwości wjazdu na terytorium Iranu pojazdem zarejestrowanym za granicą bez wcześniejszego uzyskania pisemnej zgody władz irańskich bądź posiadania Carnet de Passage (szczegółowe informacje: Ambasada Iranu w Warszawie); brak dokumentów świadczących o uzyskaniu takiej zgody oznacza bezwzględne zatrzymanie pojazdu na granicy. Drogowe przejścia graniczne czynne są najczęściej przez kilka godzin dziennie; w czasie ważniejszych świąt mogą być zamknięte. Sieć drogowa jest dobrze rozwinięta, główne drogi są dobrej jakości i mają właściwie oznakowanie. Za przejazd niektórymi autostradami pobierane są niewysokie opłaty. Benzyna jest łatwo dostępna na stacjach paliwowych, mogą natomiast wystąpić trudności z zakupem oleju napędowego (jest on sprzedawany tylko na wybranych stacjach - przy trasach tranzytowych) - w Iranie silniki Diesla mogą posiadać tylko samochody ciężarowe. Ograniczenia ilościowe w zakupie paliwa obowiązują na niektórych obszarach przygranicznych, szczególnie we wschodnim Iranie. Podczas prowadzenia pojazdu w Iranie należy zachować szczególną ostrożność, gdyż wielu miejscowych kierowców nie przestrzega przepisów drogowych. W razie kolizji winę za jej spowodowanie najczęściej przypisuje się cudzoziemcowi. Iran mimo posiadania bardzo dobrej sieci dróg znajduje się na jednym z czołowych miejsc w świecie pod względem liczby śmiertelnych wypadków drogowych ze względu na zły stan techniczny używanych samochodów, brawurę oraz słabe wyszkolenie kierowców. Cło Wwóz i wywóz pieniędzy odbywa się na ogólnych zasadach (deklaracja celna). Wwóz/wywóz większych kwot (ponad 5000 USD) należy zadeklarować przedstawiając źródło ich pochodzenia. Obowiązuje zakaz wwozu i wywozu alkoholu (w tym piwa), narkotyków, pornografii lub materiałów, które mogą być uznane za pornografię (np. czasopisma), wieprzowiny, wszelkich towarów wyprodukowanych w Izraelu lub mających do tego kraju odniesienie. Kasety magnetofonowe, wideo, płyty DVD, VCD lub CD mogą być sprawdzane na granicy. Zakazany jest wywóz przedmiotów i sprzętów mogących uchodzić za antyki. Bagaż pasażerów przylatujących do Iranu może być dodatkowo sprawdzony przed opuszczeniem lotnisk. Na teren Iranu mogą być wwożone papierosy i perfumy. Przepisy prawne Przemyt lub posiadanie narkotyków zagrożone są bardzo surowymi konsekwencjami karnymi, łącznie z karą śmierci. Iran nie uznaje podwójnego obywatelstwa. Obywatele polscy posiadający również irańskie obywatelstwo są w świetle irańskiego prawa traktowani jako obywatele Iranu. Relacje homoseksualne są zakazane przez irańskie prawo. Irańskie prawodawstwo za stosunek homoseksualny przewiduje kary chłosty, więzienia, a nawet karę śmierci. Z uwagi na uwarunkowania kulturowe wszystkie pary (nie tylko homoseksualne) powinny powstrzymać się przed okazywaniem swoich uczuć w miejscach publicznych. Obyczaje Oficjalną religią jest islam szyicki. Prawo irańskie opiera się na prawie koranicznym (szariacie) i w niektórych aspektach może odbiegać od międzynarodowych standardów. W okresie ramadanu w miejscach publicznych nie można spożywać posiłków, pić napojów ani palić papierosów. W oficjalnych kontaktach kobiety nie podają ręki mężczyznom, mężczyźni nie podają ręki kobietom. Ubiór: - kobiety – obowiązek noszenia chusty we wszystkich miejscach publicznych (chustę należy mieć przygotowaną do założenia już po wylądowaniu na terenie Iranu); zakaz noszenia krótkich rękawów powyżej łokcia, dekoltów, garsonek oraz krótkich spódnic i sukienek – dozwolona jest długa spódnica do ziemi, luźna tunika lub spodnie (albo legginsy) wraz z luźnym płaszczem (np. letni płaszcz) – tunika lub płaszcz powinny sięgać do połowy uda. Noszenie odkrytych butów (sandały, japonki itp.) jest właściwie zabronione, jednakże cudzoziemki traktowane są bardziej tolerancyjnie. W przypadku odwiedzin meczetów i innych miejsc kultu kobiety mogą zostać poproszone o założenie czadoru (istnieje możliwość jego wypożyczenia przed wejściem do meczetu). Należy również mieć na względzie różnice w podejściu do stroju cudzoziemek przez Irańczyków – różnice między konserwatywną prowincją a bardziej liberalnym Teheranem (szczególną jego częścią północną). - mężczyźni – zakaz noszenia krótkich spodni oraz podkoszulków (zakaz nie dotyczy plaż). Przydatne informacje Fotografowanie: dla własnego bezpieczeństwa lepiej pytać o zgodę osób fotografowanych. Obowiązuje zakaz fotografowania obiektów rządowych, wojskowych, posterunków policji, lotnisk, portów, ambasad, w tym również żołnierzy, policjantów i innych osób umundurowanych oraz ich pojazdów (szczególnie należy unikać fotografowania żołnierzy, policjantów i in. osób umundurowanych). W Iranie nie są akceptowane karty kredytowe i płatnicze inne niż wydane przez banki irańskie, nie ma natomiast problemu z wymianą euro lub dolarów amerykańskich (w kantorach, banki na ogół nie zajmują się wymianą walut). Należy unikać płacenia w dolarach czy w euro w hotelach, restauracjach czy sklepach (możliwość zawyżania cen). Ceny towarów i usług potocznie bywają podawane w tumanach (1 000 tumanów = 10 000 riali lub wg innego przelicznika: 1 tuman = 10 000 riali). W wypadku niejasności należy dopytać, o którą jednostkę chodzi. Wzory irańskich banknotów dostępne są na stronach Banku Centralnego Iranu: i Występują problemy z roamingiem polskich sieci komórkowych (problemy z wysyłaniem i odbieraniem smsów, połączeń przychodzących i wychodzących). Istnieje możliwość zakupienia kart SIM irańskich sieci komórkowych (w tym również dostępem do Internetu 3G). Karty podlegają rejestracji . Internet jest cenzurowany, niedostępne są również niektóre polskie portale pocztowe. Na stronie internetowej: istnieje możliwość sprawdzenia, czy dana strona może być w Iranie blokowana. Hotele na ogół proszą o pozostawienie paszportów w recepcji.
W Iranie najłatwiej wymienicie niezniszczone banknoty Euro o nominałach 50, 100, 200 €. Wymiana dolarów amerykańskich jest mniej opłacalna oraz bardziej kłopotliwa. Starsze wydania są zwykle nieprzyjmowane przez banki, kantory i hotele, a nowe lekko sfatygowane banknoty powodują obniżenie kursu wymiany.
Kaszan miał być głównie ucieczką od smogu i tłoku Teheranu. Okazał się całkiem sympatycznym miasteczkiem oferującym po trochu wszystko to, po co jeździ się do Iranu. Znajdziecie tam turkusowe meczety, bajkowe bazary i pałace otoczone perskimi ogrodami. A w niedalekiej odległości od miasta słone jezioro, karawanseraje i pustynię z wielbłądami. Bazar w Kaszanie i inne bazary w Iranie Pamiętam jak kategorycznie odmówiłam wstępu na wielki kryty bazar w Stambule. Odstręczyło mnie ciemne, klaustrofobiczne wnętrze w którym kłębił się nieprzebrany tłum. Na zewnątrz było bardzo gorąco, a co dopiero w środku. W dodatku same sklepy ze złotem. Nudne. Nie wchodzę. Nie i koniec. Jeden z dziedzińców bazaru w Kaszanie Ale bazary w Iranie są inne, nie tak zatłoczone, a na wszystkich z nich można naleźć opustoszałe, melancholijne zaułki, bardzo autentyczne i klimatyczne. Uwielbiałam po nich spacerować, każdy z bazarów był nieco inny, a ten w Kaszanie moim zdaniem najpiękniejszy. Sklepienie bazaru w Kaszanie Sklepienie bazaru w Esfahanie Irańskie bazary to całe kompleksy mieszczące w swoim obrębie nie tylko sklepy i stragany, ale także karawanseraje, łaźnie, meczety i medresy. Bazary zajmują wielki obszar i mają złożoną strukturę. Z alej handlowych wychodzi się na dziedzińce z fontannami. Na tych otwartych zasadzono rośliny, zamieniając je w ogrody, natomiast kryte zwieńczone są sklepieniami o złożonych kształtach i bogatej dekoracji. Dekoracje bazaru w Kermanie Zazwyczaj w najbardziej efektownych lokalizacjach znajdują się sklepy z dywanami. Klasyczne, kwieciste perskie wzory inspirowane są formą czworobocznego ogrodu z rozetą – sadzawką pośrodku, a motywy na wyrobach nomadów mają proste, geometryzowane formy: abstrakcyjne lub nawiązujące do kształtów zwierząt i roślin. Na bazarze w Kaszanie – pan demonstruje, jak działa warsztat tkacki W tradycyjnym układzie bazaru obok siebie egzystują stoiska oferujące podobny asortyment. Są zatem całe aleje sklepów z przyprawami i aromatycznymi olejkami do potraw. Kramy ze słodyczami oferują perskie przysmaki w pięknych opakowaniach: puszkach albo rzeźbionych pudełkach. Istotne, że każde miasto szczyci się innym specjałem. Kaszan słynie z wody różanej, wykorzystywanej zarówno do celów kosmetycznych jak i spożywczych. Aparatura do wytwarzania wody różanej przed sklepem w Kaszanie Przyprawy na bazarze w Kaszanie Dekoracje do muzułmańskich domów Niektóre stoiska są równocześnie warsztatami pracy. Tak często jest w przypadku sklepów z misternie zdobionymi wyrobami metalowymi. Irańskie bazary nie są tylko miejscami handlu, na ich terenie często znajdują się meczety, sale modlitw a nawet groby czczonych duchownych i męczenników. Mauzoleum w obrębie bazaru w Kaszanie Meczet w obrębie bazaru w Kashanie Poza głównym szlakiem Bazary w Kaszanie, Esfahanie czy Szirazie są bardzo efektowne. Ale równie ciekawe były dla mnie targowiska w mniej turystycznych miejscach. Poniżej zdjęcia z Hamedanu. Tu nie sprzedaje się pamiątek i wyszukanych słodyczy, nie ma eleganckich herbaciarni na urokliwych dziedzińcach. Czas płynie leniwie w melancholijnej atmosferze. I jest pan, który gra na drumli. Na dziedzińcu bazaru w Hamedanie Pan grający na drumli na bazarze w Hamedanie Łaźnie sułtana Amira Ahmeda XVI- wieczne łaźnie cieszą się opinią najpiękniejszych w całym Iranie. Składają się z połączonych ze sobą wielobocznych pomieszczeń. Wszystkie wnętrza utrzymane są w biało-błękitnej kolorystyce. Elementami użytymi do dekoracji wnętrz są kafle i koronkowe reliefy rzeźbione w pokrywającej ściany i sufity zaprawie. Jest ona ponoć trwalsza od cementu, a wytwarza się ją z mieszanki wapna z mlekiem, jajkami i mąką sojową. Równie ciekawy jak wnętrze jest dach budowli. Pokryty niewielkimi kopułami wyposażonymi w szafirowe, szklane świetliki sprawia nieco kosmiczne wrażenie. Meczet Agha Bozorg Meczet pochodzi z końca XVIII wieku. Ma harmonijną, symetryczną konstrukcję z wielką, ceglaną kopułą i charakterystyczny „zatopiony” dziedziniec z ogrodem i fontanną. Na dolnym poziomie budynku działa madresa – szkoła koraniczna. Wstęp do meczetu jest darmowy, przy wejściu czekają panie wypożyczające czadory. „Zatopiony” ogród Mój strój do zwiedzania meczetów Widok na Agha Bozorg z okolic Sana Historical Hostel Okolice Kaszanu Aran i Bidgol – mauzoleum Helala Alego Muzułmańskie miejsca kultu w Iranie dzielą się na dwie kategorie: meczety, do których swobodny wstęp mają wszyscy, bez względu na wyznawaną religię i świątynie-mauzolea, gdzie zazwyczaj turyści mogą wchodzić tylko w towarzystwie przewodnika. Porządku pilnują tu bardzo poważni panowie ze śmiesznymi miotełkami, a wewnątrz nie można robić zdjęć aparatem (telefon jest dopuszczalny). Kobiety muszą zakładać wypożyczany przy wejściu czador, który w wersji dla turystek wygląda raczej żenująco: jak kwiecista poszewka na kołdrę. Mauzoleum Helala Alego (syna pierwszego szyickiego imama Alego), które znajduje się kilka kilometrów od Kaszanu można zwiedzać bez asysty przewodnika. Moja czarna sukienka do kostek, do tego chusta i legginsy zostały tam uznane za wystarczająco skromny strój. Budynek świątyni wieńczy turkusowa kopuła otoczona strzelistymi minaretami. Ejwan, czyli monumentalne wejście do głównego pomieszczenia udekorowany jest lustrzanymi taflami. Kopuła i minarety mauzoleum Do mauzoleum wchodzi się przez 2 sale modlitw: osobną dla kobiet i mężczyzn. Grób znajduje się w centralnym pomieszczeniu, dostępnym z obu stron. Otoczony jest ozdobną kratownicą, którą wierni dotykają i całują szepcząc modlitwy. Islam szyicki kładzie szczególny nacisk na kult męczenników, ich grobów i relikwii. Najważniejszym świętem jest Aszura, która upamiętnia bitwę pod Karbalą, w trakcie której poniósł śmierć Imam Husajn ibn Ali oraz wielu członków najbliższej rodziny Mahometa. Współczesnymi męczennikami, którym irańscy szyici oddają cześć są polegli podczas dramatycznych wydarzeń XX wieku: rewolucji konstytucyjnej (1905-1911), islamskiej (1979) i wojny z Irakiem (1980-1988). Groby męczenników przed mauzoleum w Aran i Bidgol Mężczyźni niosący portrety męczenników podczas obchodów szyickiego święta w Kaszanie Abyaneh – czerwona wioska Spodziewałam się, że będzie komercyjnie, ale żeby aż tak. .. Jedna z najstarszych wsi w Iranie jest przepięknie położona i posiada bardzo interesującą zabytkową zabudowę w intensywnym, ceglastym kolorze. Niestety tłumy turystów kompletnie odbierają radość z jej oglądania. Nasza wizyta wypadła podczas kilkudniowego irańskiego święta i przez wąskie uliczki Abyaneh przelewały się setki zwiedzających. Mieszkańcy wioski , za wjazd do której pobiera się opłaty, utrzymują się głównie ze sprzedaży pamiątek, a kobiety noszą tradycyjne kwieciste czadory chyba tylko ku uciesze turystów. Wąska uliczka Abyaneh a na niej turystki poprzebierane w lokalne stroje Kaszan i okolice praktycznie: Baza turystyczna Kaszanu obfituje w obiekty ulokowane w zabytkowych budynkach. Ceny są bardzo przystępne. My spaliśmy Sana Historical Hostel zarezerwowanym za pośrednictwem portalu hostelsiniran. Dwójka z łazienką kosztowała 15 Euro. Pokoje są skromne, ale sam zabytkowy obiekt z efektownym ogrodem, dwoma poziomami dziedzińca i wieżami wentylacyjnymi (badgirami) jest bardzo malowniczy. Wokół pełno podobnych Kashanie jest mnóstwo zabytkowych rezydencji, żeby zwiedzić je wszystkie potrzeba 2-3 dni pobytu w mieście. Wstępy do nich w listopadzie 2019 r. wynosiły 300 000 – 500 000 riali. Była możliwość kupienia biletu łączonego na 3 obiekty (w tym łaźnie Amira Ahmeda) za 1 000 000 do łaźni sułtana Amira Ahmeda: 500 000 atrakcje wokół Kaszanu to perski ogród (Fin Garden) i pustynia Maranjab. My planowaliśmy Kalut, ale dla osób, które dysponują mniejszą ilością czasu to opcja warta z Kaszanu do Aran i Bidgol (w jedną stronę) 200 000 riali .Taksówka z Kaszanu do Jazdu, po drodze zwiedzanie Abyaneh, Nain i Meibod dodatkowo postój przy wieżach milczenia w Jazdzie: 35 euro.
A najtaniej w Iranie, Libii i Wenezueli, gdzie cena nie przekracza 15 gr za litr. We wszystkich tych trzech państwach cena paliwa jest subsydiowana przez państwo. W Iranie cena na stacjach to zaledwie jedna piąta kosztu wytworzenia. W Libii w 2020 r. subsydia wynosiły 740 mln dol. W Wenezueli koszt subsydiów szacowany jest na 0,48 dol. na
Tego jeszcze nie było! Podczas inflacji ludzie liczą niemal każdą złotówkę. Drożyzna opanowała polskie sklepy. Choć jeszcze niedawno na rynku brakowało benzyny, a kolejki na stacjach benzynowych przyprawiały o zwroty głowy, dziś zamiast panicznego wykupowania paliwa, wielu decyduje się na gromadzenie cukru brakuje w sklepach? Jak powiedział Jacek Sasin w czwartek 21 lipca, ma być to wina zagranicznego kapitału, a puste półki widziane są tylko w niektórych o brakach w wielkich sieciach handlowych, które są kontrolowane przez zagraniczny kapitał. My wiemy, że duże zagraniczne podmioty chętnie zaopatrują się u zagranicznych producentów, mają swoich dostawców - cytuje polityka jest jednak nieco inna i coraz więcej osób skarży się na braki w sklepach, nie tylko supermarketach. Niepokój podżega rosnąca cena tego produktu. Oprócz inflacji, powodem może być również masowe wykupowanie cukru przez spanikowanych klientów. Niektórzy robią to również dla własnych korzyści zarobkowych. W sieci już trwa "nielegalny handel" słodkim białym sprzedają cukier w sieci. Powalające cenyPolacy sprzedają cukier w sieci. Na jednej z grup Facebookowych "Ogłoszenia Toruń", pojawił się wpis ze zdjęciem bagażnika wypełnionego cukrem. Mężczyzna, który opublikował fotografię, oferuje sprzedaż brakującego produktu po kosmicznych nie wierzą w to, co widzą. Wpis zebrał już ponad 200 reakcji i mnóstwo komentarzy. "Biznesmen" z Torunia napisał: "Sprzedam cukier". Podał też cenę za kilogram lub pięć jedno opakowanie chętni mogą zapłacić 12,50 zł, a za pięć 55 zł. Cena zwala z nóg, zwłaszcza, że w sklepach cukier kosztuje zdecydowanie mniej. Jak podaje Biedronka, kilogram cukru można kupić już za 3,49 zł. Robiąc zakupy przez internet, możemy liczyć się z kwotą 5-7 zł/ z Torunia zastanawiają się, czy ogłoszenie nie jest zwyczajnym żartem. "Boże jedyny, to żart?! Interes teraz na sprzedaży cukru?", "I właśnie przez takich nie ma potem cukru w sklepie", "To tak na serio czy żart? Bo teraz to zgłupiałam" - chyba jesteś niepoważny kolego, kiedyś sam będziesz szukał dalej i ceny w górę. Łatwo Wami ten biznes, bo cie ludzka nie zna granic!!!!I takie coś powinno być także: Erytrytol. Najzdrowszy zamiennik dla cukruOceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze miesiące temu tankowali paliwo do taczek i czego tylko się da. Teraz cukier. Chory Kraj z chorymi ludźmi. Sami nakręcacie spiralę podwyżek a rządzącym o to chodzi. Dajecie im podwaliny do tego aby was doić i przyzwyczajać do tego że tak musi być. Cukier jako lokata kapitału chachacha - nagromadzicie to wam skamienieje i będziecie kilofami rozbijać chachacha A na własne potrzeby to niby ile wy tego cukru zużywacie? Kilogram na miesiąc na osobę (może, ew. 2 kilopgramy). W Biedronce jest (tzn: BYŁ) po nieco ponad 3 zł a w zwykłych sklepach jest po nieco ponad 4 złote. Zrobicie więc GIGANTYCZNĄ oszczędność: 2 złote na osobie na miesiąc - całe SZEĆŚ GROSZY DZIENNIE chachacha. Ludzie, wam zdrowo odwaliło. Minimalna pensja na godzinę to ok. 15-17 zł netto. Godzina Waszej pracy jest równa oszczędnościom z ok. 250-300 dni różnicy ceny na używanym cukrze. A ile staliście w kolejce w Biedronce? Lepiej ZNAJDŹCIE sobie dodatkową robotę a nie róbcie takich dziadowskich oszczędności - sześć groszy dziennie...chachacha Cukier jako lokata kapitału chachacha - nagromadzicie to wam skamienieje i będziecie kilofami rozbijać chachacha A na własne potrzeby to niby ile wy tego cukru zużywacie? Kilogram na miesiąc na osobę (może, ew. 2 kilopgramy). W Biedronce jest (tzn: BYŁ) po nieco ponad 3 zł a w zwykłych sklepach jest po nieco ponad 4 złote. Zrobicie więc GIGANTYCZNĄ oszczędność: 2 złote na osobie na miesiąc - całe SZEĆŚ GROSZY DZIENNIE chachachaI tak co roku jest to samo z tym cukrem jak tylko zbliżają się przetwory to już cukier do góry, szkoda się denerwować, a jeszcze nie dawno na tydzień przed tym szałem mówiłam do męża jest coś nie halo bo wszystko podrożało a cukier nie a tu masz niespodziankę, bym napisała coś więcej ale pewnie i tak nie uwierzycie. Pozdrawiam wszystkie franciszki i barbary wykupiły cukierDlaczego mowi sie janusze i zmiane na przykład franciszki i cenowe -to produkt inflacji.......................... W czasie 1,5 % inflacji ( pozdrawiam prof Balcerowicza)takie operacje "finansowe" nie były po prostu opłacalne.!!!!!!!!!!!!!!!!Dlaczego Janusz? Łosie są Ci co kupują po takich to mamy DOBRĄ ZMIANĘ pisowskąCukier krzepi a wódzia jeszcze lepi(ej)Wszystkie te wrzutki o brakach to robota pr. picowego wiadomo im wszystko droższe tym im wiecaj wpada do puli aby oplacic klakieriw na głosy, zaraz bedzie brak soli, maki i herbaty ..jak za solidaruchowa tak robila w Polsce Ludowej i nikt nie byl karany. Teraz ta sama banda chce aby karac ludzi za przesiebiorczosc. To jest wlasnie demokracja w wydaniu wolakow
Trzy tygodnie w Iranie = ok. 2050 zł. Nocleg = 850 zł. Noce spędzałam w hotelach i hostelach oraz u irańskich rodzin. Jedzenie = 500 zł. Żywiłam się głównie w knajpkach i ulicznych barach, często podkarmiali mnie też miejscowi – na piknikach, w domu czy w kuchni na zapleczu sklepu z dywanami. Transport = 700 zł.
Data utworzenia: 25 lipca 2022, 12:12. Nasz dziennikarz pojechał do Chorwacji nocnym pociągiem z czeskiej Pragi. Był to tani pociąg, w którym teoretycznie obowiązują niskie ceny dostosowane do kieszeni mniej zamożnych pasażerów. Ile zapłacił w nim za dwa ciastka, kawę i piwo? Cena okazała się naprawdę zaskakująca! Pociąg do Rijeki Liniom Regio Jet nie udało się w tym roku uruchomić linii z Krakowa do Splitu. Pociągi tej firmy jeżdżą jednak do Chorwacji z czeskiej Pragi. Nasz dziennikarz pojechał takim składem z całą rodziną na wakacje. Dlaczego wybrał pociąg nie samolot? Powodów było kilka. Po pierwsze samoloty nie są ekologiczne i wszędzie tam, dokąd można dojechać w miarę szybko, lepiej jechać niż lecieć. Po drugie w ostatnim czasie nasiliły się protesty i strajki pracowników linii lotniczych. Część lotów została odwołana w ostatniej chwili. W przypadku takiego strajku rodzina straciłaby pieniądze wydane na zarezerwowane noclegi. Ryzyko było duże, dlatego pociąg wydawał się pewniejszy od samolotu. Po trzecie, nocna jazda nie jest specjalnie uciążliwa, gdy... można się wyspać w kuszetce. I wreszcie po czwarte, cała rodzina chciała po drodze zobaczyć Pragę. Na jej zwiedzenie miała cały dzień. Ile kosztuje przejazd z Pragi do Chorwacji? Najtańszy bilet z Pragi do Chorwacji kosztuje ok. 160 zł. To bilet na miejsce siedzące. Kuszetki dla całej rodziny w przedziale 4-osobowym kosztowały ok. 1998 zł. Bilety zostały kupione w dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Były to bilety tam i z powrotem. Skład linii Regio Jet nie był nowoczesny. Ciągnął wysłużone wagony — prawie takie same, jakie jeżdżą w liniach České Dráhy (Czeskie Koleje). W kuszetkach w pociągu do Chorwacji są cztery miejsca do spania. - / Pociągi Regio Jet z Pragi do Splitu przez Rijekę prowadzi biuro, które kiedyś było studencką agencją turystyczną. - / Wagony z kuszetkami przypominają polskie składy. - / Tak wygląda przedział dla czterech osób. Górne łóżka są złożone. - / Toaleta taka sama jak w polskich pociągach. Zobacz także Nowoczesny w składzie był tylko "wagon lotniczy". Taki z fotelami, ekranami do oglądania filmów w oparciach i otwartym przedziałem jak w Pendolino. Ale nim nasz dziennikarz nie jechał. - / W "wagonie lotniczym" są ekrany, jak w samolotach. W całym pociągu jest szybkie wi-fi pozwalające oglądać na telefonie np. filmy z Netflixa. Wyprawa do bufetu była dużym zaskoczeniem W pociągu działał też bufet, który oferował posiłki, desery, piwo i darmową kawę. Nasz dziennikarz poszedł do niego po przekąski. Kupił w nim dwa kawałki ciasta i piwo. Do tego dołożył darmową kawę cappuccino. I bardzo się zdziwił, gdy przyszło do zapłacenia rachunku. - / W pociągu sprzedawane są ciasta. W jedną stronę nasz dziennikarz kupił dwie szarlotki. W polskim WARS-ie podobny zestaw kosztowałby 52,90 zł. Dokładnie tyle kosztują dwa kawałki szarlotki (dwa razy 13 zł), cappuccino (13 zł) i najtańsze piwo (13,90 zł). Poniżej pokazujemy ceny z menu w WARS-ie. Ceny w WARSIE. Ceny w WARSIE. Ceny w WARSIE. W czeskim pociągu za ten zestaw nasz dziennikarz zapłacił, uwaga, niecałe 9 zł! - / Rachunek za piwo. Butelka 500 ml kosztowała 4,7 zł. - / Kawa jest za darmo i bez ograniczeń. - / Ceny ciast. Sernik, makowiec, szarlotka i ciasto śliwkowe były po 10 koron, czyli po 2 zł. Kawa była za darmo i bez limitu (można było ją brać bez ograniczeń, a dodatkowo rano na śniadanie podawano też croissanta i do wyboru kawę lub herbatę). Ciasta (szarlotki, sernik, śliwkowe lub makowiec) były po 2 zł. Piwo kosztowało jedno euro, czyli 4,7 zł. Razem wyszło więc 8,7 zł. Linie Regio Jet to czeski prywatny przewoźnik kolejowy. Firma została założona w 2009 roku. Należy do czeskiego biura podróży Student Agency. Gdzie taniej zjemy obiad: w Polsce czy w Czechach? Sześć kilometrów i wielka różnica w cenie Cukier w małym Grodkowie podrożał w ciągu doby o 1,5 zł! Wicepremier wskazuje winnego paniki cukrowej Tutaj hot dog jest droższy od litra benzyny, ale za to waży najwięcej. Kto woli dłuższą parówkę, pojedzie na inną stację Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Ostatni tydzień spędziłyśmy w perskich klimatach, zajadając się perskimi smakami i słuchając opowieści o prawdziwym Iranie. A wszystko to za sprawą dwóch Irańczyków, którzy przyjechali na tydzień do Stambułu i których gościłyśmy u siebie w domu za pośrednictwem couchsurfing-u.
Nie ciągną tu jeszcze tysiące turystów, ale niedługo pewnie się to zmieni, warto więc już teraz zaplanować podróż do Iranu. I ran stopniowo otwiera się na świat i coraz więcej osób przekonuje się, że nie trzeba się bać podróży do tego kraju. Dodatkowo zachęcają też ceny. Szczególnie tani jest transport na miejscu, co wynika z niskich cen paliwa. A odległości do pokonywania są duże – Iran ma powierzchnię pięciokrotnie większą od Polski. Kto wybiera się tam po raz pierwszy, zwykle zwiedza tereny między Teheranem a Szirazem i Jazdem. Ja mogłam sobie pozwolić na więcej – odwiedziłam także Meszhed, wyspę Keszm nad Zatoką Perską oraz Bandar Anzali nad Morzem Kaspijskim. To dlatego, że miałam czas – aż trzy tygodnie – i kilka sposobów na oszczędności w podróży. Nie leć z Polski Największym wydatkiem w wyprawie jest bilet lotniczy do Iranu. Ceny przelotów z Polski oscylują wokół 2 tys. zł. Tyle nie zamierzałam wydać. Zdarzają się promocje, np. Aegean Airlines czy Ukraine International Airlines, ale i tak rzadko wychodzi mniej niż 1,5 tys. zł. Można jednak obniżyć koszty, wyruszając z Berlina, Pragi albo Lwowa – latają stamtąd tureckie linie Pegasus, którymi do Teheranu (i z powrotem) dostaniemy się nawet za 800 zł. Jeszcze taniej można lecieć, zostając członkiem Pegasus Plus. To furtka do ofert specjalnych – mnie się udało trafić na 30-procentową obniżkę ceny biletu. Kolejny spory koszt to noclegi. Przed wyjazdem zaopatrzyłam się w przewodnik pewnego znanego amerykańskiego wydawnictwa. Przyjemną niespodzianką było to, że hotele w nim polecane utrzymywały opisane ceny i standard, poza tym nie były oblężone przez turystów. Bez problemu znajdowałam pokoje jednoosobowe za 40–60 tys. tomanów, czyli 50–75 zł. Ale często wcale nie musiałam się martwić, gdzie spędzę noc. Na każdym kroku proponowano mi noclegi i posiłki. Raz podczas jazdy pociągiem z Jazdu do Bandar Abbas poznałam dziewczynę, która na koniec podróży zaoferowała mi nocowanie u siebie. Innym razem chłopak napotkany przed meczetem w Isfahanie zapraszał mnie do swojej rodziny. Ale nie wyobrażam sobie, że ktoś miałby liczyć wyłącznie na noclegi u poznanych po drodze Irańczyków albo wręcz wpraszałby się do kogoś na noc, bo to już jest żerowanie na czyjejś życzliwości. Ale jeśli inicjatywa wychodzi od Irańczyków, nie musimy mieć obaw, że nadużywamy ich uprzejmości. Oni naprawdę są ciekawi świata i chętnie goszczą obcokrajowców. Tak jak oni byli ciekawi mnie, tak ja byłam ciekawa ich życia. Najlepiej poznaje się ludzi w ich własnym domu, a „domówki” to w Iranie podstawa rozrywki. Na imprezy zapraszały mnie osoby poznane na ulicy czy w sklepach, a raz ubrana w czador kobieta, z którą rozmawiałam przed meczetem, okazała się nie konserwatystką, tylko ciekawą świata nowoczesną studentką. Zwykle wizyta w domach zaczynała się od słów domowników „czuj się swobodnie i zdejmij chustę”, po czym gospodarze włączali zakazane MTV, nakrywali rozłożony na dywanie obrus, częstowali sziszą (po persku qalyan), oferowali alkohol i zaczynała się zabawa albo wielogodzinne rozmowy. Raport o stanie floty Czasami chciałam zaoszczędzić na noclegu, a szkoda mi było dnia na przejazdy między głównymi miastami. Wtedy wsiadałam w nocny autobus albo pociąg. Bilety kosztowały nieadekwatnie mało w stosunku do pokonywanej odległości i komfortu podróżowania. Na długich trasach, np. Meszhed–Jazd (jechałam całą noc), Sziraz–Isfahan czy Isfahan–Teheran (jakieś 6–7 godzin), płaciłam 18–28 tys. tomanów, czyli około 22–34 zł. Zaskoczyły mnie zwłaszcza autobusy – szybkie, wygodne, z szerokimi rozkładanymi siedzeniami i ciastkami serwowanymi na pokładzie. Latałam też samolotami. Bilety kupi się tylko na miejscu w biurach podróży. Ceny są ustalane odgórnie i w zależności od trasy wynoszą 30–60 dol. Zaniepokoił mnie jednak stan floty (leciałam na trasach: Raszt–Meszhed i Bandar Abbas–Sziraz). Oczywiście zawsze docierałam do celu, ale samoloty Iran Air są dość wiekowe, a kraj ma kłopoty z dostępem do części zamiennych. Bajecznie tania, a przy tym niezła jest komunikacja miejska. Za jeden przejazd autobusem czy metrem płaciłam 5–10 tys. tomanów, czyli koło złotówki! W Teheranie najchętniej wsiadałam właśnie w metro – unikałam korków i sprawnie docierałam do atrakcji turystycznych. Taksówki też nie są drogie, szczególnie na dłuższe dystanse, o ile potrafimy się dobrze targować. Istnieje jednak pewien problem – każde auto osobowe jest potencjalną taksówką. Spotkałam turystów, którzy zatrzymali samochód, licząc na autostop, a potem musieli zapłacić za przejazd. Lepiej więc za każdym razem pytać o cenę, zanim się wsiądzie. Atrakcje na bazarze Życie w Iranie toczy się na bazarze. Najciekawsze targowiska to Wielki Bazar w Isfahanie, który uchodzi za główne centrum zakupowe dla turystów, i Bazar Vakil w Szirazie. Tam kupimy wszystko. Miejscowi bezbłędnie prowadzą do rewirów z dywanami, pamiątkami, tekstyliami, przyprawami czy artykułami gospodarstwa domowego, ale ich pomoc i rady mogą mieć swoją cenę, więc lepiej uważać. Zakupy często odbywają się przy szklance herbaty i niespiesznej, niezobowiązującej rozmowie na różne tematy. Ja zdecydowałam się na kupno dywanu. Przy okazji od sprzedawców dużo dowiedziałam się o odwiedzanych przeze mnie miejscach. Ciekawym momentem było uiszczenie opłaty za dywan. W Iranie nie można płacić europejskimi kartami płatniczymi ani kredytowymi, ale przedsiębiorcy omijają ten zakaz. Za dywan zapłaciłam kartą kredytową, a transakcja odbyła się przez telefon i została zrealizowana w... Dubaju. Umiejętność targowania się, przydatna na bazarach i w taksówkach, nie zda się w przypadku wstępów do atrakcji turystycznych. Obcokrajowcy płacą 10 razy więcej niż Irańczycy. Jedyne, co można zrobić, to przemyśleć, co chcemy zobaczyć. Na przykład w Szirazie wstępy do ogrodów to koszt 10–20 tys. tomanów (12–25 zł). Byłam w kilku ogrodach i choć są one piękne, to jednak dość do siebie podobne. Jak ma się ograniczone zasoby gotówki, można z któregoś zrezygnować. RACHUNEK Trzy tygodnie w Iranie = ok. 2050 zł Nocleg = 850 zł Noce spędzałam w hotelach i hostelach oraz u irańskich rodzin. Jedzenie = 500 zł Żywiłam się głównie w knajpkach i ulicznych barach, często podkarmiali mnie też miejscowi – na piknikach, w domu czy w kuchni na zapleczu sklepu z dywanami. Transport = 700 zł Korzystałam z autobusów, pociągów, promu, taksówek i samolotu. Tekst: Regina Skibińska
Atak w Iranie 2019-02-15 - MARTA URZĘDOWSKA Wzamachu terrorystycznym wpołudniowo-wschodnim Iranie zginęło kilkudziesięciu funkcjonariuszy Islamskiej Gwardii Rewolucyjnej. Teheran obwinia Amerykanów i ich sojuszników, którzy spotkali się wczoraj wWarszawie. Eksplodował samochód pułapka, zginęło 27 gwardzistów.
Akceptuję i chcę ukryć komunikat korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej. Strona 4 z 4 [ 77 posty(ów) ] Idź do strony Poprzednia 1, 2, 3, 4 Widok do druku Poprzedni temat | Następny temat Autor Wiadomość Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów. #61 Wysłany: 26 Cze 2017 21:35 Nowa atrakcja na turystycznej mapie Teheranu."W czasie demonstracji w Teheranie, organizowanych w dniu Al-Kuds (arabska nazwa Jerozolimy), odsłonięto elektroniczny zegar odliczający czas do zniszczenia Izraela."źródło: ... .html#ap-1Ustalę dokładny adres Zegara i dam znać. Góra 3 ludzi lubi ten post. Czarnogóra na wypasie za 1105 PLN. Loty z Katowic + noclegi ze śniadaniami w 4* hotelu Lato w Turcji: wczasy w 4* hotelu z all inclusive od 2259 PLN (wyloty z 3 miast) cccc Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów. #62 Wysłany: 26 Cze 2017 23:37 Rejestracja: 11 Kwi 2016Posty: 4717Zbanowany srebrny Anonymous napisał(a):organizowanych w dniu Al-Kuds (arabska nazwa Jerozolimy), odsłonięto elektroniczny zegar odliczający czas do zniszczenia Izraela."[/i]Ustalę dokładny adres Zegara i dam ... dodac, ze AL-Quds (Jerozolima) jest Swietym Miastem nie tylko Chrzescijanstwa i Judaizmu, ale wlasnie Islamu. _________________Nie czyń drugiemu co tobie niemiłe, uderzy w ciebie ze zdwojoną silą i nie bądź tchórzem i prymitywne ataki!Socotra / AfganistanAfryka / GoryleWyprawa na Biegun lodołamaczem atomowym, Antarktyda, Polska Stacja Arctowski, Arktyka na życzenie przez PW Góra b79 Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów. #63 Wysłany: 14 Wrz 2017 10:49 Rejestracja: 20 Cze 2015Posty: 170Loty: 130Kilometry: 212 355 Tak się złożyło, że mój pobyt w Iranie przypadnie na święto Ashura ( i poprzedzające je dzień wcześniej Tasua. Konsekwencje są takie, że np. w tych dwóch dniach Persepolis raczej będzie zamknięte, ale czy ktoś może wie co z Muzeum Klejnotów w Teheranie w dniu święta Tasua? Tylko w tym dniu będę w Teheranie. _________________Moje relacje: Sycylia, Kijów + Czarnobyl, Islandia, Tajlandia + Kambodża, Norwegia, Meksyk, Iran, Malta, Kenia, Szkocja, Izrael, Peru, Gruzja Góra arek400 Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów. #64 Wysłany: 04 Lis 2017 09:10 Rejestracja: 28 Lut 2017Posty: 10 A wyskoczcie na wyspę Qeshm. Spokojnie i pięknie. Jeszcze inne oblicze Iranu. Góra Ameliee Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów. #65 Wysłany: 06 Wrz 2018 19:15 Rejestracja: 04 Sty 2012Posty: 38Loty: 6Kilometry: 10 076 b79 napisał(a): Muzeum Klejnotów w Teheranie w dniu święta Tasua? Tylko w tym dniu będę w stracisz wiele jeśli okaże się, że będzie zamknięte Góra Washington Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów. #66 Wysłany: 06 Wrz 2018 21:39 Site Admin Rejestracja: 13 Sty 2011Posty: 7418 A bo ja wiem - malutkie, ale eksponaty robią wrażenie _________________ Góra arturro Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów. #67 Wysłany: 11 Wrz 2019 10:19 Rejestracja: 21 Maj 2012Posty: 1570 srebrny Aktualnie zdecydowana większość atrakcji, muzeów, miejsc biletowanych kosztuje - IRR (5-8zł).Wyjątkiem jest np. Golestan w Teheranie, gdzie na cenę biletu składają się bilety wstępu do kilku muzeów w obrębie kompleksu. Tutaj bilet na całość kosztuje IRR (~8€), ale oczywiście można wybrać tylko bardziej interesujące kąski. _________________ ... te-dunaju/ Góra Moher Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów. #68 Wysłany: 14 Wrz 2019 21:27 Rejestracja: 03 Sty 2017Posty: 157 Ceny atrakcji wydają się wciąż iść w górę (przynajmniej dla turystów). Wejście do Różowego Meczetu w Shiraz to już IRR. Góra Japi_29 Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów. #69 Wysłany: 15 Wrz 2019 00:08 Rejestracja: 09 Paź 2012Posty: 673Loty: 101Kilometry: 151 685 niebieski Jednak zdecydowana większość nadal po z mojego LEX650 przy użyciu Tapatalka _________________ Góra mzukowski Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów w Iranie #70 Wysłany: 17 Wrz 2019 07:34 Rejestracja: 09 Gru 2013Posty: 655 niebieski To ja może zrelacjonuję najdroższy bilet - 1800000 riali za Tochal Telecabin - blog podróżniczy Góra arturro Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów w Iranie #71 Wysłany: 18 Wrz 2019 10:58 Rejestracja: 21 Maj 2012Posty: 1570 srebrny Z cyklu "odstępstwa od normy": wstęp do ormiańskiego kościoła i muzeum (Jolfa, Esfahan): IRR są kościołem zachwyceni. Mi się podobało, ale bez zachwytów, pewnie dlatego, że w kilku kościołach w życiu byłem. Warto się przejść nawet dla samego muzeum. Pouczająca pamiętam aktualnej ceny za wstęp do Persepolis, ale oficjalna cena za przewodnika IRR. Można brać, ale nie trzeba - my wzięliśmy i nie żałujemy. Przewodnik oprowadza ok 1h, potem mozna samemu pochodzić lub przedłużyć zwiedzanie z przewodnikiem za dodatkową terenie wynajmują tez okulary 3D z kolorową wizualizacją niektórych miejsc. Można przymierzyć i zobaczyć, jak to wygląda przy pierwszym zabytku. Wołali chyba za wynajem, ale nie chcieliśmy (bo juz wszystko obeszliśmy dwa razy, upał się wzmagał, a jeszcze Necropolis było w planach) i cena stopniała do Jest więc pole do negocjacji. O ile dobrze widziałem (ale zastrzegam, że w upale mogły mi się nominały pomieszać), ktoś bardziej lokalny od nas płacił _________________ ... te-dunaju/ Góra PKN_2606 Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów w Iranie #72 Wysłany: 18 Wrz 2019 12:15 Rejestracja: 04 Gru 2012Posty: 44 Przykładowe ceny z lipca 2019, których chyba jeszcze nie było:Różowy meczet w Shiraz IRRAtrakcje w pobliżu ShirazPersepolis, IRRNecropolis IRRGrobowiec Cyrusa Wielkiego w Pasargadach IRRGdyby ktoś był w okolicach YAZDKharakaq - ptasia (Meybod) - (Meybod) - Chak - Góra tunczaj Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów w Iranie #73 Wysłany: 07 Paź 2019 17:24 Rejestracja: 27 Kwi 2016Posty: 1193Loty: 130Kilometry: 187 499 srebrny od 23 pazdziernika cena wstepu dla obcokrajowcow do muzeuow i atrakcji turystycznych wzrosna 5krotnie. minimalną ceną bedzie 50 000 toman a maksymalna 100 000 toman w zaleznosci od miejsca Góra arturro Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów w Iranie #74 Wysłany: 08 Paź 2019 17:44 Rejestracja: 21 Maj 2012Posty: 1570 srebrny @tunczaj Skąd to info?Drastyczna podwyżka... Aktualnie ceny wejść są na tyle przystępne, że nawet nie warto się zastanawiać. Po pięciokrotnym podniesieniu stawek bilety staną się bardzo drogie, droższe niż przed sankcjami. _________________ ... te-dunaju/ Góra tunczaj Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów w Iranie #75 Wysłany: 08 Paź 2019 22:21 Rejestracja: 27 Kwi 2016Posty: 1193Loty: 130Kilometry: 187 499 srebrny @arturro ... expensive/Sent from my HTC U Ultra using Tapatalk Góra GosiaeLHa Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów w Iranie #76 Wysłany: 04 Lis 2019 13:29 Rejestracja: 18 Paź 2016Posty: 6 Faktycznie ceny podskoczyły ze standardowych 200tyś IRR za osobę zagraniczną do 500tyś. IRR. Załączniki: cena [ KiB | Obejrzany 778 razy ] Góra prastarzec Temat postu: Re: Atrakcje i ceny biletów w Iranie #77 Wysłany: 06 Sty 2020 23:06 Rejestracja: 31 Mar 2014Posty: 80Loty: 123Kilometry: 289 340 Info z grudnia:Potwierdzam ze większość atrakcji R, niewielka część pozostała przy Ale niektóre atrakcje mają ceny np twierdza Falak ol Aflak w Khorramābād - ale tu akurat warto zapłacić. w przeciwieństwie do Bisotun (UNESCO)..więcej w relacji: ... uwejt-2019 _________________ Góra Wyświetl posty z poprzednich: Sortuj według Strona 4 z 4 [ 77 posty(ów) ] Idź do strony Poprzednia 1, 2, 3, 4 Kto jest na forum Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forumNie możesz odpowiadać w tematach na tym forumNie możesz edytować swoich postów na tym forumNie możesz usuwać swoich postów na tym forumNie możesz dodawać załączników na tym forum
Protesty 2019-2020 w Iranie Protesty 2019 i 2020 w Iranie. Informacja; Przestarzały: Od 15 listopada 2019 r. ( 1 rok, 7 miesięcy i 15 dni) Lokalizacja: Iran
Prezydent Iranu Hasan Rowhani oświadczył w piątek, że władze podnoszą o połowę ceny benzyny, aby wspomóc ludność kraju "w drodze redystrybucji dóbr, nie zaś w celu zmniejszenia deficytu budżetowego". Rząd zapowiedział pierwsze wypłaty dla rodzin już za 10 dni. Pogrążony w ciężkim kryzysie gospodarczym Iran należy do krajów, w których paliwa płynne są najwyżej subwencjonowane: dotąd cena litra benzyny ustalona była przez rząd na poziomie 10 tys. riali (0,91 zł). "Środki uzyskane z podwyższenia ceny paliw pozwolą przyjść z pomocą warstwom ludności przeżywającym trudności ekonomiczne, to jest 75 procentom Irańczyków" - oświadczył Rowhani na posiedzeniu rządu, jak podała oficjalna agencja prasowa Irna. "Irańczycy nie powinni myśleć, iż rząd robi to, aby stawić czoło trudnościom gospodarczym, ponieważ ani jeden uzyskany w ten sposób rial nie trafi do kasy publicznej" - zapewnił prezydent. Każdy irański kierowca ma specjalną kartę, dzięki której będzie mógł kupić 60 litrów benzyny na miesiąc, płacąc 15 tys. riali (1,37 zł) za litr. Jednak każdy następny litr paliwa zakupiony w tym samym miesiącu będzie go kosztował dwukrotnie drożej. Karty zostały wprowadzone w 2007 roku w ramach walki z przemytem taniej irańskiej benzyny. System ten stopniowo porzucono, ale w listopadzie 2018 roku rząd wprowadził go ponownie. Według Rowhaniego, dochody ze sprzedaży paliwa płynnego po podwyższonej cenie przyniosą poprawę sytuacji materialnej 60 milionów Irańczyków. Pierwsze wypłaty pochodzące ze środków uzyskanych dzięki podwyżce mają nastąpić już za 10 dni - zapowiedział szef resortu planowania i budżetu w irańskim rządzie, Mohammad Baghir Nobacht, cytowany przez Irnę. Każde małżeństwo ma otrzymać po 550 tys. riali (ok. 50 zł), a każda rodzina od pięciu osób wzwyż - 2 mln (ok. 183 zł). Wobec dotychczasowych niskich cen paliw płynnych 80-milionowa ludność kraju zużywała przeciętnie ponad 90 mln litrów paliw dziennie, z czego 10 do 20 mln przemycano głównie do Pakistanu. Przemyt paliw z Iranu podwoił się po wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z porozumienia nuklearnego z Iranem zawartego w 2015 roku. Inflacja w Iranie według Międzynarodowego Funduszu Walutowego wynosi obecnie ponad 40 proc., gospodarka skurczy się w tym roku o 9 proc., podczas gdy w 2020 r. przyrost gospodarczy będzie zerowy. >>> Czytaj też: MAEA: W nieznanym dotąd obiekcie w Iranie znaleziono ślady uranu
Protesty w Iranie. Brutalna odpowiedź Teheranu Ludzie wyszli też na ulice w grudniu 2017 r. i w listopadzie 2019 r. Tym razem powodem były przede wszystkim względy ekonomiczne.
- Jak wyjaśnić te wzrosty? Nie jest to sprawa luzowania ilościowego, ani boom napędzany algorytmami, ale efekt staromodnego wzrostu zysków spółek giełdowych. Mediana tych wzrostów w pierwszym kwartale wyniosła 120 proc. licząc rok do roku, a w drugim aż 130 proc. - mówi Maciej Wojtal, założyciel i szef inwestycji (CIO) Amtelon Capital, jednego z pierwszych w świecie zachodu funduszy inwestujących na giełdzie w Teheranie. Giełda w Iranie Fot.: Materiały zewnętrzne A początek roku nie wyglądał optymistycznie. Po ubiegłorocznym przywróceniu sankcji handlowych przez Donalda Trumpa, który zerwał porozumienie atomowe wypracowane przez Baracka Obamę, giełda zaczęła szybko iść w dół. Także nowy rok zaczęła od nurkowanie do niemal 20 proc. W biznesie trwało szukanie nowych możliwości sprzedaży zagranicznej bez udziału zachodnich instytucji finansowych i logistycznych. Irańczycy zaczęli odbudowywać eksport przy wsparciu własnych firm. Dla utrzymania klientów z takich krajów jak Chiny czy Indie trzeba trzeba było jednak też spuścić nieco z ceny. Jako remedium na tak niekorzystny obrót spraw bank centralny zdecydował się więc na dewaluację riala - jednego sierpniowego dnia ubiegłego roku kurs Euro właściwie się podwoił. To wzmocniło eksporterów, ale pognębiło firmy, które importowały towary oraz materiały do produkcji. Koszty skoczyły, co napędziło też inflację, która w kwietniu tego roku przebiła 50 proc. Maciej Wojtal z Amtelonu już w styczniu uspokajał jednak, że to nie pierwszy taki wstrząs dla Iranu. Poprzedni okres nawet jeszcze większej dewaluacji Riala, który miał miejsce w 2012 roku, wręcz nakręcił wiele firm, a zyski rosły jeszcze bardziej niż przychody - tak było w branży kosmetycznej gdzie w dwa lata przychody wzrosły czterokrotnie, a zyski siedmiokrotnie. Wiązało się to z tym, że skok cen produktów importowanych spowodował, iż nie wytrzymały one konkurencji z wyrobami miejscowymi. Rzeczywiście, każdy kto odwiedzi wyjątkowo rzadką, nawet w Teheranie, instytucję jaką jest supermarket zauważy półki obłożone ogromną ilości rodzimych produktów, które starają się naśladować to co robią największe globalne koncerny. Podobny schemat występuje w wielu segmentach rynku: np. producenci opon, w jednej chwili, cenowo zaczęli bić na głowę nawet Chińczyków. Ostatecznie osłabienie Riala bardzo silnie wzmacnia też eksporterów, zwłaszcza tych którzy nie znaleźli się na amerykańskiej liście sektorów obłożonych embargiem, takich jak producenci żywności czy farmaceutyków. Taki scenariusz zaczął się także powtarzać w tym roku. Do góry wystrzeliły spółki z bardzo różnych branż, poczynając od górnictwa, przemysłu papierniczy, kosmetycznego, które już w pierwszym kwartale pokazały, że w ciągu roku były w stanie podwoić biznes. Są też rzecz jasna wielcy przegrani jak producenci, aut którzy bazują na surowcach importowanych. Niemniej tylko w pierwszym kwartale średnio sprzedaż spółek giełdowych wzrosła o 21 proc., a zyski o 34 proc., co potwierdziło regułę iż w takich sytuacjach znacząco wzrasta dochodowość firm. Giełda w Iranie Fot.: źródła zewnętrzne Inwestorzy symptomy poprawy wyczuli znacznie wcześniej i odbicie na giełdzie przyszło już pod koniec stycznia. Od tego czasu zaczął się niemal nieprzerwany rajd w górę, który we wrześniu rynek kapitałowy doprowadził do poziomu o 73,5 proc. wyższego od tego z początku roku (licząc w dolarach). Teherańska giełda pokazał więc swoją siłę, dlatego że bardzo niewielkim stopniu bazuje na spółka paliwowych, czy nawet szerzej surowcowych, najbardziej dotkniętych przez sankcje. Nawet dla całego Iranu jest to w gruncie rzeczy niewielki wycinek gospodarki, który odpowiada zaledwie za 15 proc. PKB (zdecydowana większość bo 53 proc. to usługi, 23 proc. przemysł, a 9 proc. rolnictwo). Na giełdzie wygląda to jeszcze słabiej. Cały przemysł petrochemiczny to ledwie 6 proc. kapitalizacji, co oznacza że plasuje się gdzieś między telekomunikacją (8 proc.), a farmacją (4 proc.) Brak silnej reprezentacji branży paliwowej nie umniejsza przy tym skali irańskiego rynku kapitałowego. Na teherańskiej giełdzie notowanych jest już 600 firm o łącznej kapitalizacji 110 mld dolarów i dziennych obrotach na poziomie 140 mln dolarów Dla porównania 410 polskich spółek notowanych na GPW ma 141 mld dolarów, a dziennie obraca się tu papierami za 191 mln dolarów. No, a potencjał na przeskoczenie Warszawy Teheran ma bardzo duży. Dziś średni wskaźnik P/E dla spółek notowanych na polskiej giełdzie to 11,5, podczas gdy w Teheranie mimo gwałtownych wzrostów pod koniec sierpnia utrzymywał się na poziomie 6,2 (podobny poziom notowany był w styczniu - dane CEIC Data). Widać więc, że na irańskiej giełdzie po prostu wciąż jest bardzo tanio i to właśnie podstawowy powód dla którego rynek ma za sobą tak bajeczny wzrost.
Średni koszt życia w Australii dla jednej osoby dorosłej wynosi 9011.74 zł, dla pary 13742.76 zł, a dla rodziny z dzieckiem 19262 zł.
Iran na własną rękę – czy to ma sens? Czy taka podróż jest bezpieczna? Ile będzie kosztować? Jak ją zorganizować, o czym pamiętać, na co uważać, co ze sobą zabrać? Jeżeli macie jakiekolwiek pytanie na temat samodzielnej podróży do Iranu, to z pewnością znajdziecie na nie odpowiedź w poniższym poradniku. W tym artykule opisujemy wszystkie ważne aspekty związane z wyjazdem do Iranu na własną rękę. Chodźcie sprawdzić, czy sami sobie z tym poradzicie! Wiza do Iranu | Iran na własną rękę Polaków obejmuje obowiązek wizowy i aby wjechać do Iranu, musimy posiadać paszport ważny jeszcze przez kolejne 6 miesięcy. Wizę można uzyskać w Ambasadzie irańskiej w Warszawie, na lotnisku lub przez pośrednika + na lotnisku. I z tego przedostatniego sposobu też korzystaliśmy. Jest to opcja najwygodniejsza, aczkolwiek zawsze istnieje potencjalne ryzyko, że takiej wizy nie otrzymamy. Najbezpieczniejszym sposobem na otrzymanie wizy wydaje się zorganizowanie tego za pomocą pośrednika, chociaż koszta nie będą najniższe. Wiza na lotnisku – czyli visa on arrival; Po przylocie do Teheranu na lotnisku kierujecie się za znakami prowadzącymi do sali, w której wydawane są wizy. Na początku ktoś Was zapyta czy posiadacie wymagane ubezpieczenie. Jeśli nie, to zostaniecie skierowani do okienka i bez zbędnych formalności dokonacie zapłaty (16 dolarów) i otrzymacie ważne w Iranie ubezpieczenie. Następnie pokierują Was do kolejnego okienka, w którym dokonacie opłaty za wizę – kosztuje ona 75 euro. Po dokonaniu wypłaty wypełnicie otrzymaną w trakcie kartę przyjazdu ze swoimi danymi. Kartę przyjazdu z potwierdzeniem zapłaty i paszportem zanosicie do ostatniego okienka, wszystko wręczacie osobie z drugiej strony i ona zajmuje się resztą formalności. Chwilę poczekacie (u nas chwila przedłużyła się do kilku godzin, bo dwóch panów po drugiej stronie okienka zapodziało gdzieś nasze paszporty) i już możecie wychodzić z lotniska. Jesteście zapisani w systemie, a w Waszych paszportach nie ma żadnego śladu irańskiej wizy. Rzadko kiedy słyszy się o odrzuceniach wniosków o visa on arrival, aczkolwiek jakieś minimalne ryzyko istnieje. W naszym przypadku wszystko przebiegało w przyjemnie, spokojnej atmosferze, Panowie w okienku robili wszystko automatycznie nie zastanawiając się długo nad naszymi dokumentami. Cała procedura jest prosta i intuicyjna, a na miejscu zawsze znajduje się jakiś pracownik lotniska, którego można zapytać do jakiego okienka się teraz udać. Niektóre źródła twierdzą, że na niektórych europejskich lotniskach możemy spotkać się z odmową wpuszczenia na pokład samolotu, jeśli nie pokażemy wizy. W Kijowie nikt nam wiz nie sprawdzał i nie napotkaliśmy w tej kwestii żadnych kłopotów. Wiza w Ambasadzie – tutaj kwestia załatwienia wizy może wydawać się bardziej pewna, ale niekoniecznie łatwiejsza i … tańsza. Szkopuł tkwi w tym, że nie możemy od razu złożyć wniosku o E-VISĘ na dedykowanej temu stronie. Najpierw musimy uzyskać tzw. Authorization Code, czyli pozwolenie na otrzymanie wizy, a dokładnie kod referencyjny. Aby otrzymać kod referencyjny, musimy zgłosić się do pośrednika wizowego załatwiającego takie sprawy. W Polsce jest to np. biuro pośrednictwa wizowego Aina (korzystaliśmy przed podróżą do Chin i możemy polecić), w Iranie najbardziej znane jest biuro Key2Persia. Listę agencji pośredniczących w całej procedurze możecie znaleźć na oficjalnej stronie irańskiej organizacji turystycznej, do której link zamieszczamy pod koniec akapitu. Na taki kod czeka się nawet do dwóch tygodni, dlatego tak istotne jest, aby starania o wizę rozpocząć odpowiednio wcześniej. W teorii czar wyrobienia kodu to 5 dni roboczych, należy jednak brać pod uwagę, że irańskie dni robocze trwają od soboty do środy. Dopiero posiadając taki kod możemy ubiegać się drogą elektroniczną o e-wizę w Ambasadzie, która kosztuje 50 euro. Authorization Code ważny jest przez miesiąc, dlatego najlepiej od razu wysłać do Ambasady wszystkie niezbędne dokumenty. Kod otrzymacie na droga mailową. Na szczęście wycieczka do Warszawy nie będzie konieczna. Posiadając już kod autoryzacyjny, wystarczy wypełnić wniosek o E-VISĘ, do którego link znajdziecie poniżej. We wniosku trzeba odpowiedzieć na podstawowe pytania dotyczących naszych danych osobowych, wpisać kod referencyjny. Pocztą do Warszawy ślecie (lub składacie osobiście na miejscu) paszport ważny 6 miesięcy z dwoma wolnymi stronami obok siebie, zdjęcie paszportowe, dowód wpłaty 50 euro (dane do przelewu podane są na stronie irańskiej Ambasady) oraz ubezpieczenie (bardzo ważne! Musi ono obejmować Iran, musi to być wyraźnie w ubezpieczeniu wskazane. Więcej na ten temat przeczytacie w akapicie o ubezpieczeniach). W teorii czas oczekiwania na wyrobienie wizy to tydzień, ale może się on znacząco wydłużyć. Wizę możecie odebrać w Ambasadzie lub otrzymać pocztą. Taka wiza turystyczna jest ważna przed 90 dni od daty jej wystawienia, a na terenie Iranu możecie przebywać przez 30 dni. Łączny koszt uzyskania wizy w ten sposób wynosi 50 euro plus pośrednictwo w załatwieniu kodu autoryzacyjnego, co będzie kosztować nawet kilkaset złotych (pośrednik Aina – 250 zł, irańscy pośrednicy – ok. 150 zł) Dlatego wyrobienie wizy na lotnisku okazuje się wcale nie najdroższym sposobem! Kod autoryzacyjny – istnieje jeszcze trzeci sposób na wyrobienie wizy. Aby mieć pewność, że po przylocie otrzymacie wizę, można jeszcze w Polsce załatwić sobie Authorization Code w ten sam sposób, który opisałam powyżej. Jednakże nie zwalnia to Was z opłaty wizowej na lotnisku (75 euro). Jeśli doliczyć do tego opłatę za sam kod (150-300 zł, w zależności od pośrednika), to ten sposób wydaje się najmniej opłacalny, jednak w porównaniu z wyrobieniem wizy turystycznej jest z pewnością szybszy i daje większą gwarancję na uzyskanie visa on arrival. Kod autoryzacyjny ważny jest przez 60 dni od chwili wydania i uprawnia do przebywania na terytorium Iranu przez 30 dni. Irańska Organizacja Turystyczna – E – Visa – Przejścia graniczne | Iran na własną rękę Do Iranu można oczywiście dostać się też drogą lądową, co często wykorzystują osoby podróżujące przez większą ilość krajów, na przykład z Turcji czy Armenii. Trzeba jednak pamiętać, że na lądowych przejściach granicznych wizy turystyczne nie są wydawane, więc takową trzeba zadbać wcześniej. Przejścia graniczne z Turcją znajdują się w mieście Bazargan oraz Serou. Z Armenią – w Norduz, z Azerbejdżanem – w Astarze, w Turkmenistanem – w Aszchabad, z Afganistanem – w Islam Qala, a z Pakistanem w Taftan. Lot do Iranu | Iran na własną rękę Niestety żadna z linii lotniczych nie obsługuje bezpośrednich połączeń z Polski do Iranu. Jednak nie oznacza to, że podróż do tego kraju będzie bardzo trudna i droga. Z pomocą przychodzą nam Ukraińskie Linie Lotnicze, dzięki którym do Iranu z Kijowa możemy polecieć dosłownie za bezcen. Nam się udało upolować bilety niemal rok przed wylotem, w styczniuu 2018 roku, za 240 zł w dwie strony od osoby. Loty do Kijowa z Wrocławia kosztowały nas 80 zł z dwie strony, więc podsumowując, z Wrocławia do Teheranu dolecieliśmy za 320 zł w dwie strony. A wiemy, że czasem da się jeszcze taniej. NIedawno inny bloger zakupił bilety po 190 zł w dwie strony. Co prawda najtańsze bilety u tego przewoźnika można upolować głównie ze sporym wyprzedzeniem, a w sierpniu 2019 w jednym z wywiadów prezes UIA powiedział, że linie nie będą raczej już oferowały aż tak tanich biletów. Jednak zawsze warto sprawdzać i szukać biletów na wiele miesięcy do przodu, bo statystycznie patrząc nawet uśrednione ceny UIA są i tak najkorzystniejsze cenowo dla mieszkańców Polski, niż loty z innych europejskich miast. Drugi sposób – Turkish Airlines lub Pegasus- na trasie Stambuł – Teheran. Bilety w jedną stronę kosztują zazwyczaj 300-400 zł. Jednak bardziej opłaca się nam dolecieć tanimi liniami do Kijowa, niż do Stambułu. Na lot do Stambułu musimy doliczyć w najlepszym wypadku co najmniej 200 zł z hakiem w jedną stronę. No chyba, że połączymy zwiedzanie Iranu z wizytą w Turcji – to też fajny pomysł! Alitalia – loty z Rzymu do Teheranu, Lufthansa z Frankfurtu do Teheranu, Austrian z Wiednia do Teheranu, Aeroflot z Moskwy do Teheranu, Pegasus z Berlina do Teheranu. Patrząc jednak na to, że w każdym przypadku trzeba przebrnąć przez przesiadkę, to zdecydowanie najbardziej opłaca się lot przez Kijów. No chyba, że traficie promocję. Wskazówka: do Kijowa najlepiej będzie dolecieć tanimi liniami, np. Wizzair lub Ryanair, ponieważ bilety kupione u tych przewoźników z reguły są tańsze, niż kupienie biletu łączonego ukraińskimi liniami z Warszawy przez Kijów do Teheranu. Zawsze warto sprawdzić obie opcje. W naszym wypadku taniej wyszło osobne kupienie biletów z Wrocławia do Kijowa. Kiedy jechać | Iran na własną rękę Teoretycznie do Iranu można jechać przez cały rok. Jednak wybierając się do tego kraju w środku lata lub zimy warto rozważyć, które regiony odwiedzimy, bo pogoda może dać się nam we znaki. Przyjmuje się, że najbardziej optymalną porą na zwiedzanie Iranu jest wiosna i jesień, ponieważ wtedy niemal wszędzie trafimy na pogodę, która nie powinna utrudnić nam zwiedzania. Z pogodą w Iranie jest tak, że im dalej na południe, tym cieplej. Tak więc środek lata na południu Iranu to istne piekło, ale już na północy panują bardziej znośne temperatury. Z kolei zimą na północy kraju można porządnie zmarznąć, a na południu będą towarzyszyć nam całkiem znośne temperatury. Naszą podróż odbyliśmy na przełomie listopada i grudnia, co sobie chwalimy. W Iranie jest to sezon niski, także rzadko kiedy spotykaliśmy innych turystów, nie było tłumów, kolejek. Pogoda nam dopisała – przemieszczając się na południe kraju, ściągaliśmy z siebie kolejne warstwy ubrań. Przez cały wyjazd temperatura oscylowała między 15 a 25 stopni. Najchłodniej było w Teheranie, Kaszan oraz Ishahan, za to w Kerman, Yazd i Sziraz w ciągu dnia było naprawdę ciepło. Wieczory w tym okresie oczywiście są chłodniejsze, warto zabrać ze sobą jesienny płaszcz. Ramadan | Iran na własną rękę Ramadan to święty, postny, dziewiąty miesiąc roku, podczas którego muzułmanów obowiązują szczególne zasady i posty. To święto jest ruchome i jego termin w danym roku zależy od kalendarza muzułmańskiego, opartego na fazach księżyca. Przed kupnem biletów lotniczych do Iranu warto zaznajomić się z datami ramadanu w bieżącym roku, ponieważ zwiedzanie kraju jest wówczas znacząco utrudnione. Muzułmanie nie mogą w trakcie ramadanu na przykład spożywać posiłków lub od świtu do zmierzchu lub palić tytoniu. Zakaz ten nie dotyczy turystów, jednakże warto uszanować kulturę odwiedzanego przez nas kraju i nie jeść w miejscach publicznych. Większość restauracji jest wtedy zamknięta i ciężko znaleźć miejsce, w którym zje się posiłek. Oczywiście podróż do Iranu w tym czasie jest możliwa, jednakże możecie na miejscu napotkać utrudnienia w zwiedzaniu. W 2020 ramadan będzie miał miejsce między 24 kwietnia a 23 maja, w 2021-między 13 kwietnia a 12 maja, w 2022-między 2 kwietnia a 1 maja. Ubezpieczenie | Iran na własną rękę Już pomijając kwestię, że przed każdą podróżą warto pomyśleć o odpowiednim ubezpieczeniu, tak w przypadku podróży do Iranu zadbanie o tą kwestię jest niezbędne. Jeżeli ubiegać się będziecie o wizę na lotnisku po przylocie, to jednym z wymogów jest posiadanie ubezpieczenia. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku wyrabiania wizy w Polsce. I nie może to być jakiekolwiek ubezpieczenie, tylko takie, w którego dokumentacji wymieniony jest Iran. Nie wystarczy wskazanie, że ubezpieczenie działa ” we wszystkich państwach świata”. Iran musi być i koniec. Na szczęście na lotnisku można wykupić odpowiednie ubezpieczenie, z którym bez problemu otrzymacie irańską wizę. Po wyjściu z samolotu będziecie kierować się za znakami do miejsca, gdzie wyrabia się wizy. Na miejscu pierwszym okienkiem, jakie zobaczycie będzie właśnie stoisko ubezpieczyciela. Prawdopodobnie na wejściu ktoś od razu Was zapyta, czy posiadacie ubezpieczenie i jeśli Wasza odpowiedź będzie negatywna, to wskaże Wam owe okienko. Nie licząc kilku minut stania w kolejce, wyrobienie wizy trwało dosłownie 3 minuty i kosztowało nas 16 dolarów. Jeśli ubezpieczenie do Iranu chcecie wykupić już w Polsce, takie usługi oferuje firma Warta oraz Axa. Podobno – nie doświadczyliśmy tego ani nie widzieliśmy, tylko tak słyszeliśmy – że na lotnisku zdarzają się odrzucenia potwierdzeń zagranicznych ubezpieczeń, dlatego najlepiej jest wykupić takowe już na lotnisku w Teheranie. Zdrowie, szczepienia | Iran na własną rękę W Iranie nie wymaga się szczególnych szczepień, jednak warto zabezpieczyć się przed chorobami, które występują w większości państw świata (WZW A i WZW B, tężec, polio, błonica, dur brzuszny). Nad Zatoką Perską występuje zagrożenie zarażenia się malarią, a przy granicy z Pakistanem – cholerą. Dobrze jest pamiętać o podstawowych zasadach dotyczących higieny i bezpieczeństwa – pić tylko wodę butelkowaną, często myć ręce, na południu kraju stosować na wszelki wypadek profilaktykę antymalaryczną (moskitiera, repelenty na owady, powstrzymanie się od przebywania na dworze podczas największej aktywności komarów, czyli w nocy). Chociaż w Iranie bez problemu dostaniecie odpowiedniki podstawowych leków, które stosujecie w nagłych przypadkach w Polsce, to jednak warto zabrać ze sobą leki przeciwbólowe, wodę utlenioną, plastry – czyli wyposażyć apteczkę w podstawowe leki i przybory, które zabiera się w każdą podróż. Waluta, bankomaty, karty płatnicze | Iran na własną rękę Jedną z największych uciążliwości podróżowania po Iranie, jest niemożność używania kart płatniczych ze względu na sankcje nałożone na ten kraj. Zakaz korzystania z kart płatniczych dotyczy oczywiście też wypłacania gotówki z bankomatu. Jeśli zabraknie Wam gotówki, to lekko mówiąc, macie problem. Dlatego w Iranie konieczne jest posiadanie niezbędnego zapasu gotówki. Najlepiej zawsze miejsce coś odłożone na czarną godzinę. Jest to uciążliwe, ale da się przeżyć. Pierwsze pieniądze możecie już wymienić w kantorze na lotnisku. Irańska waluta to nieprawdopodobnie niestabilny rial. W ostatnich miesiącach utrzymuje się mniej więcej na takim poziomie, że 1 euro to około 150 tysięcy riali. Tak było podczas naszej podróży kilka miesięcy temu i tak było pod koniec lata 2019 roku. Przykładowo, gdy pierwszego dnia wymieniliśmy 100 euro, otrzymaliśmy za to kilkanaście milionów. A życie dla nas, turystów, jest w Iranie naprawdę tanie. Należy jednak pamiętać, że ze względu na inflację rial jest bardzo niestabilną walutą i podczas Waszej podróży to 1 euro może wynosić zupełnie inną liczbę riali, niż podajemy. Co istotne, nie warto sugerować się przelicznikami internetowymi, bo one w żadnym stopniu nie oddają irańskiej rzeczywistości. Co jeszcze ciekawsze, w Iranie funkcjonują dwa przeliczniki. Jeden oficjalny, w kantorach, drugi uliczny, z którego korzystają mieszkańcy Iranu, o wiele bardziej korzystny. Kilka razy zdarzyło się, że gdy prosiliśmy przewodnika lub kierowcę, żeby wskazał nam kantor, w którym korzystnie wymieniać, to brał on od nas pieniądze i po cichu wymieniał je z kimś na ulicy. W pozostałych sytuacjach pieniądze wymienialiśmy w kantorach, które również miały świetny kurs. Aby nie zostać oszukanym, lepiej samemu nie bawić się w wymianę pieniędzy z ulicznymi cinkciarzami. W chwilach kryzysów politycznych (a o te w Iranie nie tak ciężko), Irańczycy masowo udają się do kantorów wymieniać pieniądze – riale są dla nich bezużyteczne, za to euro stanowią dla nich ogromną wartość. Problematyczne są też ogromne nominały – w Iranie łatwo o zostanie milionerem. Irańczycy chcąc ułatwić sobie życie, często podają ceny w tomanach – z riali usuwają jedno zero i zamiast 100 tysięcy riali mówią 10 tysięcy tomanów lub nawet 10 tomanów. Zdarza się, że nie podają waluty i dobrze jest wtedy dopytać, czy chodzi im o 10 tysięcy tomanów czy riali. 1000 riali to będzie 100 tomanów, 10 tysięcy riali to 1000 lub 10 tomanów, 1 000 000 to 100 tysięcy tomanów lub 100 tomanów. Turystyczne karty płatnicze | Iran na własną rękę Na szczęście irańskie agencje turystyczne myślą o turystach i idą nam na rękę. Możliwe jest wykupienie specjalnej karty płatniczej, która pozwoli nam na płacenie nią na terenie całego kraju. Iran Tourist Card -spersonalizowana, czasowa, przedpłacona karta debetowa przeznaczona dla turystów. Kartę wydaje krajowa sieć bankowa w Iranie, Shetab. Turyści mogą płacić ją wszędzie w całym kraju oraz mogą również wyciągać za jej pomocą pieniądze z bankomatu. Taką kartę można załatwić przez pośrednika TAP Persia lub na oficjalnej stronie karty – Mah Card. MahCard daje możliwość łatwego transferu pieniędzy z zagranicznego konta bankowego na kartę MahCard i odzyskania pieniędzy przy wyjeździe z kraju, jeśli na karcie pozostało saldo. Po złożeniu zamówienia na kartę poprzez poniżej zamieszczoną stronę internetową, zostanie ona wysłana do wskazanego we wniosku hotelu w ciągu 3 dni na terenie całego Iranu. Taka karta kosztuje 19 dolarów. Sami z niej nie korzystaliśmy z tego względu, że do Iranu lecieliśmy tylko na 8 dni. Wydaje nam się, że zakup tej karty opłaci się, gdy planujecie spędzić w Iranie więcej czasu. Wszystkie niezbędne informacje na temat działania karty oraz formularz zgłoszeniowy znajdziecie na tej stronie – Co jeśli zabraknie Wam gotówki? | Iran na własną rękę Tutaj po raz kolejny z pomocą przychodzą agencje turystyczne. Przykład stanowi agencja turystyczna Pars w Sziraz, która udostępni nam swój rachunek bankowy, na który mamy przelać wybraną przez nas kwotę. Po zaksięgowaniu sumy możemy odebrać pieniądze w biurze agencji. Za taką transakcję pobierana jest prowizja. Jednak w podbramkowej sytuacji warto o tej możliwości pamiętać. Strój | Iran na własną rękę Niestety w Iranie obowiązują specjalne wymogi odnośnie stroju, które w teorii restrykcyjnie są przestrzegane. Co jest wymagane? Kobiety muszą mieć zasłonięte głowy chustą, koszulki bez dekoltów z rękawami co najmniej na 3/4, tuniki/sukienki/cokolwiek innego, co sięga co najmniej połowy ud i zasłania kobiece kształty oraz zakryte stopy. Panowie nie mogą nosić krótkich spodni ani koszulek na ramiączkach – ramiona muszą być zakryte, spodnie też powinny być dłuższe. Dozwolone są klapki/sandały. Jak to wygląda w praktyce?Ogromny odsetek pań (głównie młodszych) chusty zakłada jedynie na część głowy. Kobiety upinają z tyłu głowy koki, na których zaczepiają chusty, dzięki czemu ich twarze, część włosów i przód głowy jest naprawdę odsłonięty. Ubierają również obcisłe spodnie, dżinsy, leginsy. Ale do tego zawsze mają jakąś tunikę, która zasłania ich kształty co najmniej do połowy ud. Zimą typowy strój kobiecy spotykany na ulicy, to były dżinsy, płaszcze zasłaniające górną część ciała oraz kolorwe chustki, które wcale tak dużo nie zasłaniały. Turystki podobno mogą ubierać klapki, sandały i nie powinno być z tym problemów. Sami jednak tego nie sprawdzaliśmy, bo po pierwsze nie było na tyle ciepło, by chodzić w klapkach, a po drugie staraliśmy stosować się do zasad ubioru, by uszanować kulturę Iranu. Mój standardowy outfit w Iranie to były szerokie, długie spodnie, sportowe buty, zwykła luźna koszulka, a na to zarzucony cienki kardigan oraz kolorowa chusta. Jednak na miejscu ciągle przejmowałam się tym, że nie jestem wystarczająco zakryta. Jeśli wybierałabym się jeszcze raz do Iranu, pewnie zainwestowałabym w większa ilość bardziej luźnych koszul i tunik, w których czułabym się komfortowo. Chociaż mój strój odbiegał nieco od ideału, nikt nie zwrócił mi uwagi. Latem, kiedy jest gorąco, najlepiej sprawdzają się szerokie, przewiewne spodnie i bardzo luźne tuniki. Na miejscu zaskoczyło nas to, że na ulicach tak rzadko widywaliśmy abaje i burki – kobiety zakryte od stóp do głów widywaliśmy rzadko i były to zazwyczaj osoby ze starszego pokolenia. Jednakże mogło to być jedynie dzieło przypadku oraz fakt, że zwiedzaliśmy największe irańskie miasta. Inaczej sytuacja może wyglądać na prowincji, poza tym spędziliśmy w Iranie zbyt mało czasu, by móc wydawać jednoznaczne sądy. A na pustyni przewodnik Ahmad pozwolił mi zdjąć chustę z głowy mówiąc, że pustynia rządzi się własnymi prawami. Bezpieczeństwo w Iranie | Iran na własną rękę Temat bardzo ciężki. Bo sami pomyślcie, z czym kojarzy Wam się Iran? Jakie jest przesłanie mediów na temat tego kraju? Jakie zdjęcia wyskakują Wam w pierwszej kolejności po wpisaniu w wyszukiwarce frazy „Iran”? Jeszcze kilka lat temu w życiu nie pomyślałabym, że zacznę marzyć o wizycie w Iranie. Aż pewnego razu trafiłam na książkę, w której autorzy opisują rowerową podróż po świecie, w tym po Iranie. I ich opis zawładnął moją wyobraźnią. Zaczęłam oglądać zdjęcia, szukać informacji i totalnie przepadłam. Po wizycie w tym kraju bulwersuje mnie obraz Iranu, jaki często jest kreowany w polskich mediach. Ale wracając do początku. Przez rok ukrywaliśmy przed rodziną fakt, że mamy bilety do Iranu i naprawdę baliśmy się powiedzieć, że tam jedziemy. Baliśmy się ich reakcji. Obrazy konfliktów zbrojnych na Bliskim Wschodzie oraz przedstawianie negatywnej strony Iranu w mediach było tak silnie zakorzenione w naszych głowach, że na lotnisku dostaliśmy pietra. Te obrazy na tyle wpłynęły na nasze samopoczucie, że postanowiliśmy, że jeśli strach w Kijowie nam nie przejdzie, to rezygnujemy z podróży! Ostatecznie do samolotu weszliśmy, a na miejscu już strach przeszedł nam niemal od ręki, jak tylko napotkaliśmy pierwsze przejawy życzliwości od strony Irańczyków i zaczęliśmy poznawać ten kraj. Także pierwsza sprawa – jeśli boicie się gdzieś jechać, to nie zmuszajcie się! To powinna być przyjemność, nie mus. Iran leży w takim regionie świata, który w naszej podświadomości często kojarzy się z konfliktami zbrojnymi, a nawet łączymy nazwę tego kraju z sąsiednim Irakiem! Jednak w Iranie nie ma żadnej wojny. Jest to też najstabilniejszy kraj w regionie. Iran jest państwem bezpiecznym, turyści sa tam traktowani bardzo dobrze, a Iran na własną rękę to świetny pomysł. Irańczycy otwierają się na świat i cierpią na tym krzywdzącym wizerunku ich kraju, który jest kreowany przez zagraniczne media. Dlatego też tak bardzo cieszą się, kiedy ich odwiedzamy, starają się pokazać z jak najlepszej strony, ciągle pytają nas o to, jak się w Iranie czujemy i czy nam się podoba. Przy tym są narodem ogromnie gościnnym, uprzejmym i pomocnym. Iran prowadzi walkę z ISIS, a ugrupowanie to nie działa na terytorium Iranu. Jednakże zdarzały się ataki ISIS w Iranie, dlatego w kraju utrzymuje się stosunkowo wysoki stan zagrożenia terrorystycznego. Sytuacja nie jest tak wyjątkowo napięta, jak np. w Izraelu i tych ataków w porównaniu z innymi krajami w regionie zdarzyło się stosunkowo niewiele (ostatni na parlament w Teheranie w 2017 roku), jednakże nie można całkowicie wykluczyć kolejnych takich incydentów i mieć pewności, że więcej do nich nie dojdzie. Dlatego tak ważne jest zadanie sobie pytania, czy z tą wiedzą czujemy się komfortowo i mimo potencjalnego zagrożenia, nadal chcemy do Iranu jechać. Pamiętajcie, nic na siłe. Poczucie bezpieczeństwa podczas podróży jest bardzo istotne. Od tego trzeba oczywiście oddzielić „zwyczajne” kwestie bezpieczeństwa, takie jak w każdym innym kraju na świecie – kradzieże czy ruch uliczny. Warto uważać na swoje bagaże w metrze, nie chodzić po zmroku, pilnować swoich rzeczy osobistych, nie pokazywać nikomu paszportu na ulicy. Do tego wystarczy ksero, a paszport i tak prawdopodobnie zostanie w hotelu, ponieważ na hotelach ciąży obowiązek meldunkowy ich gości. Uważać również należy w stanie Beludżystan. W poprzednich latach zdarzały się tam porwania. Obecnie do takich zdarzeń nie dochodzi, jednak nie jest to żadna gwarancja na przyszłość. Jeśli planujecie zwiedzać okolice miasta Kerman, Bam lub pustynię Dasht-e Lut, warto robić to z przewodnikiem, tak na wszelki wypadek. Bezpieczeństwo przede wszystkim. My w Iranie czuliśmy się bardzo bezpiecznie, na pewno do Iranu wrócimy. Nie zdarzyła się nam tam żadna przykra sytuacja. Jednak trzeba mieć na uwadze, że jest to kraj, w którym potencjalne ryzyko wystąpienia zagrożenia terrorystycznego jest nieco wyższe, niż w innych krajach. Nie trzeba obawiać się samodzielnej podróży do Iranu, bo tak jak próbujemy to przedstawić w całym przewodniku, Iran na własną rękę to świetny pomysł. Segregacja płci | Iran na własną rękę W teherańskim metrze kobiety powinny wybrać wagon przeznaczony dla kobiet. W teorii nie jest kobietom zabronione korzystanie z wszystkich wagonów, jednak dla własnego komfortu lepiej wsiąść do kobiecego, znajdującego się zazwyczaj na końcu lub początku składu. W autobusach dalekobieżnych obcy mężczyzna nie może usiąść obok samotnej kobiety. Ale jeśli podróżujecie w parze, to nie ma problemu, byście usiedli razem. W autobusach miejskich autobus jest zazwyczaj podzielony – panowie do przodu, panie na tył pojazdu. Nakaz ten obowiązuje również turystów. Panowie do autobusu miejskiego wchodzą przodem, panie tyłem. Podczas podróży po Iranie nie zdawałam sobie z tego sprawy i raz, gdy korzystaliśmy z komunikacji miejskiej, weszłam za Marcinem do autobusu przednimi drzwiami i zrobiło mi się nieswojo, gdy wszyscy jakoś tak dziwnie na mnie patrzyli… Za bilety płacimy kierowcy i lepiej niech to zrobi mężczyzna. Wg niektórych przewodników Kobieta/y podróżująca solo muszą najpierw wysiąść z autobusu swoim wyjściem i podejść do przednich drzwi. Dopiero po odbytej podróży płacą za przejazd, bo nie mogą wchodzić do męskiej częsci autobusu. Na lotnisku kontrola osobisto-bagażowa również jest podzielona – kobiety podchodzą do osobnej kolejki, bez mężczyzn. Czy Iran jest rzeczywiście taki tani? | Iran na własną rękę Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytania. Zanim podamy jakiekolwiek ceny musimy zaznaczyć, że irańska waluta jest nieprawdopodobnie niestabilna. Galopująca inflacja powoduje, że dla nas Iran może być tani, dla Irańczyków wszystko jest za drogie. Ceny zmieniają się z dnia na dzień i to co napiszemy Wam dzisiaj, jutro już może być nieaktualne. Dla przykładu, nasza przewodniczka Malihe powiedziała nam, że mamy farta z wyborem czasu podróży. My zapłaciliśmy za wstęp do Persepolis 200 tysięcy riali, czyli, a jeszcze rok temu (2017), bilety te kosztowały po 5 dolarów od osoby! Dlatego też w internetowych przewodnikach sami zauważycie lub już zauważyliście pewne rozbieżności – jedni piszą, że bardzo tanio, inni – że umiarkowanie. Jedno jest pewne – Iran z pewnością jest tańszy od Polski, ale na ile, to już zależy od terminu, w jakim przyjedziecie. Listopad/grudzień 2018 okazał się dla nas bardzo łaskawy. Ceny w Iranie | Iran na własną rękę Iran okazał się jak do tej pory najtańszym krajem, po jakim podróżowaliśmy. Na miejscu czuliśmy się niczym niemieccy emeryci, którzy mogli sobie pozwolić podczas wycieczki niemal na wszystko. Za naprawdę niewielkie pieniądze można zorganizować nawet długą i obfitą podróż do tego kraju. Mimo, że przed wylotem zdawaliśmy sobie sprawę, że Iran jest dla europejskiego turysty tani, na miejscu jednak nie mogliśmy momentami uwierzyć, że aż tak. Za loty zapłaciliśmy bardzo mało, noclegi również są w Iranie o wiele tańsze, niż w Europie a momentami nawet tańsze niż w Azji południowo-wschodniej. Jedzenie również kosztowało nas niewiele, podobnie jak wręcz śmiesznie tanie dla nas bilety autobusowe. Za bilety wstępu atrakcji płaciliśmy o wiele więcej, niż Irańczycy, ale to również nie były jakieś zawrotne kwoty. Dobijający dla nas był fakt, że ceny w Iranie dla turysty są obłędnie niskie, a sami Irańczycy zazwyczaj ledwie wiążą koniec z końcem i stać ich na mało co. Dla większości z nich również podróżowanie jest raczej odległym marzeniem. W Iranie obowiązują dwa kursy – jeden oficjalny, z którego tak naprawdę nikt nie korzysta i drugi – uliczny, codzienny, według którego rozliczają się mieszkańcy Iranu. I ten drugi jest też o wiele bardziej korzystny dla nas. Przytoczymy tu dwie sytuacje, które uświadomią Wam, jak tanio może być w Iranie (podróż w listopadzie 2018 roku): Uśredniając, w Iranie najczęściej płaciliśmy 200 tysięcy riali – za obiad, za przejazd autobusem, za nocleg, na bilet wstępu. Po przyjeździe chcieliśmy wymienić pierwsze 100 euro. Otrzymaliśmy za nie… ponad 14 milionów dnia okazało się, że wszystkie miejsca na autobusy i pociągi do Teheranu są wykupione i nie mamy jak dojechać na lotnisko. W obawie o zawrotną tego cenę, zapytaliśmy o prywatnego kierowcę, który mógłby nas zawieźć na nocny lot z Jazdu. Wiecie ile zapłaciliśmy za nocną taksówkę na trasę liczącą sobie 700 kilometrów? 50 euro. Wciąż sporo w porównaniu z cenami transportu publicznego w Iranie, ale wyobraźcie sobie, ile takie coś kosztowałoby na przykład w Europie? Ile wydaliśmy i na co? Loty z Wrocławia do Kijowa i z powrotem- 80 zł / 1 os. Loty z Kijowa do Teheranu i z powrotem – 240 zł / 1. os. Nocny transfer z lotniska do Kashanu – 20 euro / 2 os. Noclegi – w internecie można znaleźć noclegi w hostelu od 5 dolarów za osobę i od 10 dolarów za pokój prywatny. Szukając noclegu na miejscu można zapłacić jeszcze mniej. Za noclegi w pokojach prywatnych zapłaciliśmy 45 dolarów za dwie osoby. Bilety wstępu do atrakcji – zawsze kosztują 100, 150 lub 200 tysięcy riali (200 najczęściej). AKTUALIZACJA: w październiku 2019 roku ceny biletów wstępu podrożały. Jeden bilet dla obcokrajowca może kosztować nawet do miliona riali. Butelka wody– 20-25 tysięcy riali Przejazdy autobusami – w zależności od trasy, zazwyczaj między 200 a 500 tysięcy riali Wyżywienie – bardzo różnie. Bez problemu znajdziecie nawet i turystyczne knajpki, gdzie ceny oscylują między 200 a 600 tysięcy riali. Wszystko zależy od tego, co zamówicie. Zazwyczaj najtańszy jest sycący kebab z ryżem, warzywami i chlebem. Średnio za główne danie dla jednej osoby płaciliśmy 200-300 tysięcy riali. Pamiątki – wydaliśmy na pamiątki sporo, bo też bardzo dużo ich kupiliśmy. Warto, bo pamiątaki w Iranie są relatywnie bardzo tanie. Plik 30 pocztówek – 50 tysięcy riali Perski szal (bo dywan jednak za drogi :D) – 5 euro Pięknie zdobione talerze i cukierniczka z Isfahanu – 65 tysięcy riali za kilka sztuk Chusta z Abjane – 7 euro, cena raczej zawyżona Noclegi | Iran na własną rękę Znalezienie noclegu w Iranie już w domu, może być nieco problematyczne, ale nie niemożliwe. Wynika to z tego, że większość hoteli czy hosteli po prostu się w internecie nie reklamuje, na Bookingu nic nie znajdziecie. Baza noclegowa w Iranie stale się rozwija, powstaje coraz więcej hoteli. Trzeba jednak pamiętać, że w większości przypadków standard pokoi pozostawia wiele do życzenia. Obcokrajowcy za noclegi płacą więcej, niż Irańczycy, wciąż jednak są to ceny z reguły o wiele niższe, niż na przykład w krajach Europy zachodniej. Coraz częściej można spotkać się z hotelami urządzonymi w starych rezydencjach. Nie są może one szczytem nowoczesności i komfortu, ale klimat tych miejsc jest niesamowity. Wiele osób decyduje się na szukanie noclegu na miejscu i z niezliczonych relacji wynika, że nie powinno to stanowić żadnego problemu. My jednak należymy do osób, które nie lubią marnować czasu na szukanie miejsca do spania i wolimy mieć to z głowy przed wyjazdem. Dlatego też przeczesaliśmy internet i znaleźliśmy kilka stron, na których można zarezerwować nocleg. Na tych stronach znajdziecie zazwyczaj kilka zdjęć hotelu, krótki opis, ceny (które nie zawsze się zgadzają z tym co płacimy na miejscu, jednak jest to różnica dosłownie groszowa) oraz formularz, przez który możecie dokonać rezerwacji. Za nocleg płacicie dopiero na miejscu, gotówką. Noclegi szukanie przez internet nie są drogie – łóżko w hostelu kosztuje już od 5 dolarów, pokój prywatny od około 10. Niektóre hotele prowadzą własne strony internetowe, przez które można dokonać rezerwacji. Couchsurfing jest zakazany przez państwo, ale Irańczycy uwielbiają przyjmować w swoich domach obcokrajowców, co robią z wielką ochotą nie przejmując się zakazami. Kilka hosteli można znaleźć na stronie Hostelworld. Poniżej zamieszczamy przykładowe strony, na których można szukać noclegów w Iranie: Gdzie spać ? | Iran na własną rękę Kashan – Eshan Hostel. Położony w samym centrum miasta, blisko targu. Jeden z naszych najpiękniejszych noclegów w Iranie, umiejscowiony w starej kadżarskiej rezydencji. Nasz pokój znajdował się na dachu, z widokiem na wewnętrzny dziedziniec rezydencji, łapacze wiatru i dalsze części miasta. Obłędny widok, hotel jest bardzo klimatyczny, rozległy. Obsługa niesamowicie uprzejma, przyjęła nas do pokoju wcześniej, już o 6 rano. Bez problemu dogadywaliśmy się po angielsku, pan w recepcji kilka razy załatwił nam taksówkę. Pokoje były proste, łóżka wygodne. Jedyny minus to fakt, że w pokoju było chłodno, a okna były nieszczelne. Za pokój prywatny z dzieloną łazienką (którą de facto mieliśmy tylko dla siebie) zapłaciliśmy 15 dolarów dla dwóch osób. Sziraz – Niayesh Hostel. Położony rzut beretem od centrum, sporych rozmiarów hotel, również zlokalizowany z starej rezydencji z przepięknym dziedzińcem. Na miejscu znajduje się restauracja, można też dołączyć do wycieczek zorganizowanych. Pokoje również bardzo proste, czyste. Za pokój prywatny z dzieloną łazienką płaciliśmy równowartość 15 dolarów za dwie osoby. Pustynia Dasht-e Lut – tego noclego nie znajdziecie w internecie, ponieważ spaliśmy u irańskiej rodziny, tuż na skraju pustyni. Niesamowite doświadczenie! Przed wyjazdem do Iranu na Facebooku, a dokładnie na świetnej grupie See you in Iran, znaleźliśmy przewodnika Ahmada, z którym umówiliśmy się na zwiedzanie okolicy miasta Kerman. Ahmad zabrał nas do twierdzy Rayen oraz na pustynię oraz na tak zwaną Kaluts Desert i do rodziny, którą wspiera. Mieszkaliśmy w prostych warunkach, a z opowieści Ahmada wynika, że obecny stan domu równa się w tym rejonie z rezydencją, bo wcześniej rodzina mieszkała w barakach. Dopiero stopniony napływ turystów, których przywozi na pustynię sprawił, że rodzina była w stanie trochę odłożyć i wybudować obecny dom. Spędzaliśmy razem czas podczas wspólnych, domowych posiłków, picia herbaty i rozmów. Przepiękne, klimatyczne miejsce. Jeśli chcecie poczytać coś na temat tej wycieczki i znaleźć namiar na Ahmada, zajrzycie do naszego artykułu o pustyni Dasht-e Lut. Jazd – akurat w Jazd nie mogliśmy znaleźć naszego hostelu i musieliśmy w końcu się poddać, wejść do jakiegokolwiek hostelu. Swoją drogą, ktoś z tego wcześniej zarezerwowanego hostelu napisał do nas następnego dnia, czy wszystko w porządku i czy nic nam się nie stało, bo nie przyszliśmy na noc… Spaliśmy w Yazd Friendly Hostel, który zlokalizowany jest między uliczkami medyny, blisko głównych atrakcji miasta. Pokoje były proste, wygodne, z prywatnymi łazienkami i wygodnymi łóżkami. Oczywiście był ten przyjemny dziedziniec wewnętrzny z fontanną, a w łazience… szampon z czosnku! Za nocleg płaciliśmy 15 dolarów dla dwóch osób w pokoju prywatnym z łazienką. Wskazówka: W Iranie spędziliśmy 8 dni, z czego tylko 5 nocy w hotelach. Dlaczego? Ponieważ nocami podróżowaliśmy, żeby zaoszczędzić czas. Iran jest ogromnym państwem, a na szczęście autobusy międzymiastowe są tak wygodne i nowoczesne, że spokojnie można podróżować nimi nocami i jeszcze się wyspać. Dzięki temu nieco zaoszczędziliśmy na i tak już tanich noclegach, ale najważniejsza była dla nas oszczędność czasu – dzięki temu zyskaliśmy więcej czasu na miejscu. Czego spróbować ? | Iran na własną rękę Kuchnia irańska jest fantastyczna i urozmaicona mimo, że jej podstawę stanowią ryż oraz mięso z grilla. W Iranie mieszają się wpływy z kuchni kaukaskiej, z Turcji, Indii, Rosji i innych bliskowschodnich państw, tworząc mieszankę wybuchową. Jesteśmy w irańskiej kuchni zakochani i bardzo Wam polecamy próbować lokalnych dań mimo, że na ulicach spotkacie też mnóstwo budek i knajp z burgerami czy pizzą kiepskiej jakości. Na śniadanie w Iranie jada się świeży chleb nan (lub jego liczne odmiany) z białym serem, miodem lub dżemem. Obiady to przede wszystkim ryż, które podaje się z wszystkim i na różne sposoby – duszony, przypalony (to przysmak Irańczyków), z różnymi składnikami (polo)- z ziołami, z koperkiem, z bobem, z fasolą, z mięsem mielonym, z rybą, z soczewicą, z bakłażanem. Oprócz tego smacznie doprawiony ryż zawsze towarzyszy mięsu z grilla, obok grillowanego pomidora i ziół, na przykład mięty. Mięsa (kebab) są oczywiście najróżniejsze, warto spróbować jagnięciny i baraniny. Niech nie zmyli Was nazwa kebab, irańskie kebaby nie mają nic wspólnego z większością tych, których można spróbować w Polsce. Oprócz tego jad się różne gulasze (choresz) z duszonymi warzywami. Wybór gulaszów również jest ogromny. Bardzo popularnym daniem jest dizi, czyli jagnięcina, warzywa, pomidory, ziemniaki, które duszona są razem w glinianym naczyniu. Z daniem podawany jest tłuczek, którym wszystko razem dusimy oraz miska, do której przelewamy powstały podczas duszenia wywar, który jemy z chlebem. W Jazd próbowaliśmy też gulaszu z wielbłąda (nic specjalnego, gdybyśmy nie wiedzieli, to nie zorientowalibyśmy się, ale to może kwestia restauracji). Z kolei w Sziraz warto spróbować rewelacyjnego estamboli polo. Do tego popularne w Iranie są zupy (sup lib sycące asz) – z kurczakiem, pieczarkowa, szpinakowa. Wegetarianie również znajdą coś dla siebie – popularny jest zapiekany bakłażan z jogurtem (kaszk-e bademdżan), placki ziemniaczane (kuku-je sibzami), coś w stylu warzywnego lecza (mirza qasemi). Z sałatek polecamy sałatkę a la Sziraz, z krojonymi pomidorami i miętą, chociaż w różnych miejscach może być ona urozmaicona o kolejne dodatki. Oprócz tego oczywiście słodycze, które Irańczycy spożywają pasjami – bardzo słodki, ale smaczny paszmak, sohan czy baklawę. No i lody, zupełnie niepodobne do tych, co znamy z Europy, ponieważ dodaje się do nich sproszkowaną bulwę storczyka, dlatego zyskują one inną konsystencję. Polecamy lody o smaku pistacjowym, szafranowym i różanym, podawane razem z cienkim makaronem ze skrobii ziemniaczanej lub ryżowej (zmrożony), oblanym syropem cukrowym, wodą różaną i limonką. Cukiernie w Iranie można spotkać na każdym kroku. Jak już jesteśmy przy szafranie, to głównym wytwórcą szafranu na całym świecie jest właśnie Iran i jest to przyprawa droga. Jednakże warto wydać kilka euro i przywieźć ze sobą tak drogocenną przyprawę do domu. Do posiłków pije się w Iranie hektolitry herbaty i najcudowniejszy napój, jaki mieliśmy okazję kiedykolwiek pić – wodę różaną z szafranem. Ah, aż ślinka cieknie! Restauracje w Iranie | Iran na własną rękę Podczas podróży pod Iranie nasunęło nam się takie spostrzeżenie, że w tym kraju nie ma czegoś takiego jak streed food z lokalnym, tradycyjnym jedzeniem i knajpki uliczne. Ciężko było czasem znaleźć nam restaurację (poza kilkoma turystycznymi miejscami). Nie dlatego, że tych w Iranie brakuje, ale dlatego, że restauracje w irańskich miastach często są „pochowane”, nie ma ogródków, napisów, wejścia nie są zawsze oznaczone i opisane, wejścia do nich są ukryte lub znajdują się w takich miejscach, do których nasze oko się sięga (za murami, w piwnicach, na dachach). Za to na ulicach w wielu miejscach napotkacie nieciekawe przybytki z jedzeniem w stylu amerykańskim. Warto pytać mieszkańców danej miejscowości o to, gdzie warto zjeść. Możliwe, że się mylimy i było to jedynie dzieło przypadku, ale właśnie takie odczucie mieliśmy podczas spacerów po miastach w Iranie. Wiele restauracji można znaleźć też za pomocą Google Maps. Irańczycy bardzo lubią spędzać czas w restauracjach, w porze obiadowej te potrafią pękać w szwach. Miejsca, w których znajdują się tradycyjne restauracje, to często wnętrza starych rezydencji, stworzone w ogromnych salach i na dziedzińcach. Przekrój cenowy w irańskich restauracjach jest bardzo duży, ceny zaczynają się zazwyczaj średnio od 150 tysięcy riali za posiłek do 600 tysięcy riali. Bardzo uśredniając, za posiłek dla jednej osoby, do którego zazwyczaj wliczało się danie główne, coś do picia, czasem jakaś przystawka lub deser, płaciliśmy około 400-500 tysięcy riali. Nie bierzcie tego jednak za regułę, bo można taniej, można drożej – wszystko zależy od tego gdzie i co jemy. Restauracje, które polecimy w kolejnym akapicie, nie były dla nas drogie. To, co szczególnie podobało nam się w irańskich restauracjach, to sposób jedzenia. W tych tradycyjnych restauracjach nie siedzi się przy stole, na krzesłach, a na podłóżnych ławach wyłożonych dywanem, po turecku. Średnio to dla nas wygodne, ale jaki klimat! Za rachunek płacimy zazwyczaj przy wyjściu, gdzie siedzi kasjer. Nie ma problemu z dostępnością menu w języku angielskim. Napiwków się nie zostawia, ponieważ opłata za serwis jest już wliczona w cenę końcową. Gdzie zjeść ? | Iran na własną rękę Abbasi Traditional Persian Restaurant – Kashan. Restauracja znajduje się na terenie Chane-je Abbasian, czyli kadżarskiej rezydencji stanowiącej jedną z głównych atrakcji miasta. Ogromna sala przystrojona jest flagami państw, chociaż nie spotkaliśmy tam żadnych innych turystów ani nie zaburza to tradycyjnego wystroju i klimatu restauracji. Posiłek spożywaliśmy na dywanach, siedząc po turecku. Polecamy smaczny gulasz z jagnięciny i wodę różaną. Kebab z ryżem i warzywami był smaczny, jak zawsze i wszędzie w Iranie. Naprawdę ciężko trafić na miejsce, w którym to danie byłoby niesmaczne. Bardzo duży wybór dań. Ceny oscylowały między 150 a 600 tysięcy riali za posiłek. کبابی و دل جگر. نصف جهان – Isfahan. nie pytajcie co to znaczy, bo sami nie wiemy a Google Translator tłumaczy to jako „Grill i Wątroba. Połowa Świata”. Możemy jedynie wytłumaczyć jak tam dość, co nie jest wcale trudne. Restauracja została nam polecona przez mieszkańca Isfahan i teraz również możemy ją polecać, bo warto. Stojąc na placu Naqsh-e Jahan twarzą do Meczetu Imama (a na pewno będziecie stać, bo to główna atrakcja w mieście), musicie pójść lewą uliczką zaraz po lewej stronie meczetu, która jest jakby przedłużeniem arkadowego targu, który otacza cały plac. Z resztą, jak wpiszecie wyżej wymienioną nazwę w Google Maps, to od razu będziecie wiedzieć gdzie się kierować. Restauracja jest malutka, a posiłki także spożywa się siedząc po turecku (przed wejściem na ławę pamiętajcie o zdjęciu butów). W tej restauracji zamówiliśmy rewelacyjne dizi, którego smak pamiętamy do dziś. Za jedno dizi płaciliśmy 420 tysięci riali. Irooni Cafe – Isfahan. Z tym miejsce wiążą się dla nas same przyjemne wspomnienia. Irooni Cafe to mieszanina tradycyjnego, kadżarskiego stylu z nowoczesnością, umiejscowione w przytulnym pomieszczeniu, tuż przy placu Naqsh-e Nahan, wejście znajduje się od strony ulicy Sepah. To miejsce idealnie nadaje się na śniadanie lub lunch, chociaż w naszym przypadku późna kolacja też weszła w grę, bo lokal czynny jest od 08:00 do północy. Byliśmy już jedynymi gośćmi, a kucharz przygotował nam coś… czego nie umiemy określić. Bo ani to irańskie, ani zachodnie. To był jakiś makaron z warzywami, z chipsami, sosem podobnym do sosu tysiąca wysp. Jak zobaczyliśmy nasze dania, to początkowo byliśmy lekko wystraszeni, czy nasze żołądki to przetrzymają. Nie wiemy czy to dlatego, że byliśmy głodni jak wilki, czy atmosfera tego miejsca, ale to było tak niespodziewanie smaczne i sycące danie, że aż ślinka nam cieknie na samo wspomnienie. Nie wiemy jak się nazywało, co do końca w nim było i jak je samemu przygotować w domu. Dlatego z tym większą nostalgią je wspominamy. Poza tym, poznaliśmy tu właścicieli kawiarni – najpierw ich syna, który dorabia jako kelner, następnie jego rodziców, którzy nie chcieli słyszeć o tym, że sami pojedziemy na dworzec, skąd odjeżdżał nasz nocny autobus do Sziraz. Śmiechu było co nie miara, kiedy podczas pożegnania rozochocony Marcin rzucił się ściskać rękę kobiety, mężatki. To wszystko spowodowało, że często o Irooni Cafe myślimy i chcielibyśmy tam wrócić. Za każde danie i pyszną herbatę zapłaciliśmy około 500 reali od osoby. Radio Cafe – Isfahan. W Iranie rozwija się też coraz więcej kawiarni i restauracji stylizowanych na modłę europejską, nawet hipsterkich, w których przesiadują głównie młodzi ludzie. Jedną z takich kawiarni jest Radio Cafe w Isfahan – bardzo przytulna, klimatyczna miejscówka, która tętni życiem, a w której spróbujecie ciekawych i smacznych wypieków, świeżych soków i naprawdę dobrej kawy. Miło odmiana po hektolitrach wypitej harbaty, chociaż i tej możecie oczywiście w Radio Cade spróbować. Za dwa kawałki sernika, dwie herbaty oraz dwie kawy zapłaciliśmy 650 tysięc riali. Kawiarnia znajduje się przy ulicy Sepahan Alley. Niayesh – Sziraz, restauracja hotelu, w którym spaliśmy. Po powrocie zorientowaliśmy się, że to jest to miejsce polecane przez liczne przewodniki. Naszym zdaniem restauracja nie serwuje na tyle smakowitych dań, by aż polecać ją w Lonley Planet lub w przewodniku Bezdroży. Owszem, dania syte, porządne, smaczne – jednak bez szału. Z wszystkich odwiedzonych przez nas restauracji w Iranie, to właśnie Niayesh zapadło nam w pamięć najsłabiej. Jeśli śpicie w tym hotelu lub okolicy, to warto zatrzymać się na kolacji, ale podczas zwiedzania miasta lepiej szukać knajpki w pobliżu bazaru. Ceny również były ciut wyższe, niż w restauracjach położonych w samym centrum miasta. Plusem jest ogromny wybór dań przyrządzanych na bazie ryżu i piękne otoczenie. Qavam Cafe & Restaurant – Sziraz. Niewielka i prosta restauracja położona w klimatycznym karawanseraju, który jest częścią Bazaru Vakil. Marcin próbował jednego z irańskich gulaszów z mięsem (choresz), natomiast ja – placków ziemniaczanych z sosem (kuku-je sibzamini) podawanych z ryżem i grilowanymi pomidorami, których smak już chyba zawsze będzie mi się kojarzył z Bliskim Wschodem. Do tego oczywiście świeży i miękki chleb nan oraz miętowa herbata z cukrem szafranowym. Jako przystawke zamówiliśmy coś w stylu greckich tzatzików. Wszystko proste, aromatyczne, sycące. Za wszystkie wymienione dania z napojami dla dwóch osób zapłaciliśmy około milion riali. Parhami – Sziraz. To miejsce poleciła nam przwodniczka Malihe i tutaj też jedliśmy najlepszy posiłek w Iranie. Zamówiliśmy ogromne danie o nazwie Estamboli polo, czyli ryż zapiekany z pomidorami, cebulą, przyprawami oraz z kawałkami kurczaka. Do tego lokalna sałatka a la Shiraz (mięta z pomidorami i cebulą), obłędna woda różana, chleb nan, biały lokalny serek na przystawkę i uczta bogów gwarantowana. Estamboli polo to danie serwowane dla czterech osób – sypki ryż doprawiony szafranem był lekki i wyrazisty, smak sosu warzywnego głęboki, mięso soczyste i doskonale zgrillowane. Do tego piękny wystrój restauracji i kolorowa zastawa. W trójkę nie przejedliśmy tej porcji, a za smakiem tęsknimy do tej pory. Ceny niewygórowane, lokal bardzo rodzinny, luźny klimat. Lepiej wcześniej rezerwowac miejsce, bo podobno tworzą się kolejki w oczekiwaniu na wolny stolik. Geren Cafe – Sziraz. To hipsterska, mocno europejska miejscówka w nowoczesnej części miasta, do której prawdopodobnie nie traficie. No chyba, że planujecie spędzić w mieście więcej czasu. Malihe chciała wieczorem pokazać nam nowszą część miasta i zabrała nas tam na kolację razem ze swoich chłopakiem. Geren to z pozoru kawiarnia, ale można tam zjeść kilka solidnych pozycji. My skusiliśmy się na grillowane kanapki (potężne!) z różnymi składnikami. Było kolorowo, soczyście i smacznie. Dla nas to było coś nowego, bo ciągle zaglądaliśmy do tradycyjnych irańskich restauracji, a tutaj trafiliśmy do miejsca nowatorskiego, pełnego młodych i roześmianych ludzi, nie turystów. Warto, jeśli będziecie w północnej części miasta. Ceny na bazarze Vakil – Sziraz. nazwy Wam nie podamy, bo nam wyleciała z głowy, a na bazarze Vakil takich lodziarni znajduje się kilka i warto w którejkolwiek spróbować niezwykłych lodów o smaku róży czy szafranu. Połączenia smakowe są tak nam nieznane, że próbowanie tych lodów możemy uznać za jedno z najciekawszych doświadczeń kulinarnych w podróży. Obok lodów (falude) podaje się cienki makaron ze skrobii ziemniaczanej lub ryżowej (zmrożony) oblany syropem cukrowym, wodą różaną i limonką. Lody w Shiraz smakują zupełnie inaczej niż w Europie, ponieważ dodaje się do niej sproszkowanej bulwy storczyka, o czym pisaliśmy w kaapicie o irańskiej kuchni. Silk Road – Jazd. Obok tej restauracji mieszkaliśmy, także była ona naturalnym wyborem podczas szukania miejsca na wypoczynek. To kolejna restauracja urządzona w tradycyjnym stylu, na ogromnej przestrzeni. Ale goścmi byliśmy jedynymi. No, może poza kotem, który dopraszał się o tłuste kęsy ze stołu. W Silk Road próbowaliśmy gulaszu z mięsa, który nas nie zachwycił. To znaczy gulasz był bardzo smaczny, ale nie różnił się bardziej od tego, który babcia robi w domu. Widocznie mięso jak mięso i nie robi to jakiejś większej różnicy. Jeśli ktoś lubi takie kulinarne eksperymenty, to warto spróbować. Danie sycące, najdroższe w karcie, ale nie drogie. Do picia warto wybrać przepyszną wodę różanąi sałatkę Sziraz, która popularna jest z resztą w całym kraju. Warto też tu przyjść, jeśli tęsknicie za kuchnią europejską lub macie ochotę na jakieś azjatyckie tematy – też się w menu znajdują. Średnia cena posiłku to 200-300 tysięcy riali. Art Cafe – Jazd. Warto dla najlepszego widoku w mieście. Dla panoramy Jazdu, na którą gapiliśmy się przez kilka godzin i nie mogliśmy przestać. Dla wspaniałej atmosfery, przepysznej kawy podawanej w uroczych malowanych dzbanuszkach, dla smacznych wypieków i pięknego rękodzieła, które można zakupić. Sami przywieźliśmy stamtąd kilka pamiątek. Świetne miejsce, warto wejść na kawę. Jest to jednak jedna z najbardziej popularnych kawiarni w całym mieście i w sezonie może być tłoczno. Khane Dohad – Jazd. Do tego miejsca zabrał nas przewodnik. Restauracja jest położona na tyle blisko zabytkowego centrum, że bez problemu dojdziecie tam pieszo w 15 minut, a z drugiej strony na tyle daleko, by spotkać tam tylko mieszkańców miasta. Duża przestrzeń, również zorganizowana w tradycyjnym stylu, jednak tutaj dostępne są też zwyczajne stoły. Obłożenie było ogromne, jednak na nasze danie czekaliśmy bardzo krótko. Była to nasza ostatnia kolacja w Iranie, więc na pożegnanie zamówiliśmy jak zawsze pyszny kebab z ryżem i warzywami oraz naszą ukochaną wodę różaną. Ceny niskie, wszystko było w porządku. Warto polecać. Iranian Old Cafe – Jazd. W tym mieście znajduje się mnóstwo kawiarni i restauracji, które dysponują dachem ze stolikami, skąd rozpościera się przepiękny widok na miasto. Jednym z takich miejsc jest Iranian Old Cafe w zabytkowym centrum Jazd. Warto tam wejść już dla samego widoku. Oprócz tego można zapalić fantastyczną shishę, spróbować świeżych soków, koktajli, kaw, herbat oraz różnych przysmaków i dań – nawet pizzy, którą próbowaliśmy i była niezła. Chociaż trzeba pamiętać, że niewiele ma to wspólnego z prawdziwą włoską pizzą i bardziej przypomina amerykański placek. Ceny pizzy kształtowały się od 14 do 25 tysięcy riali. Oprócz tego próbowaliśmy bardzo smacznych frytek z serem za 100 tysięcy riali. Warto spróbować herbat, których wybór jest ogromny, a ceny zaczynają się już od 40 tysięcy riali. Atrakcje | Iran na własną rękę To jest tak szeroki temat, że w tym miejscu odsyłamy Was do naszego przewodnika o atrakcjach Iranu, do którego link znajdziecie na samym dole tego artykułu. Tak w skrócie, planowanie podróży do Iranu w sytuacji, gdy nie dysponujemy zbyt dużą ilością czasu, to dosłownie męczarnia. Lista pięknych miejsc i ciekawych atrakcji w tym kraju jest tak długa, że żaden przewodnik nie będzie chyba w stanie wymienić ich wszystkich. Położenie i geografia Iranu sprzyjają częstym zmianom i urozmaiceniom krajobrazu, który w każdej części kraju jest inny, ale wciąż zachwycający. Iran ma majestatyczne góry ( Zagros, Elbrus), kolorowe wzgórza (w rejonie miasta Tebriz, takie jak w Chinach i Peru), księżycowe pustynie (Wielka Pustynia Słona), oryginalne kaluty (‚zamki z piasku” na pustyni Dasht-e Lut), pola ryżowe, plaże (nad Morzem Kaspijskim i Zatoką Perską), kaniony (Rageh), wulkany (najwyższy Damavand), całe niewiarygodne geoparki (Keszm, Ormuz), ogrody perskie (Mahan), zamki (Rudkhan), jaskinie (Ali-Sadr), tarasowe skały wypełnione wodą (Badab-e Surt), oazy (Ezmirghan), twierdze (Rayen, Bam), młyny wodne w Shushtar, Kurdystan, karawansejary, niezwykła architektura w Meybod, gdzie starożytne miasta (Persepolis) i nekropolie dawnych władców (Naqhsh-e Rostam). A gdzie wszystkie orientalne miasta ze swoimi meczetami, muzeami, rezydencjami, gwarnymi placami? Gdzie Isfahan, gdzie Jazd, gdzie Sziraz, a co dopiero stolica? Gdzie klimatyczne miasteczka, takie jak Kharanaq czy Abjane? Można po prostu wybierać i przebierać, możliwości jest po prostu setki. Iran jest niezwykle atrakcyjnym krajem, który potrafi wywoływać mnóstwo pozytywnych emocji i skojarzeń oraz rozpalać wyobraźnię wielu podróżników. Nie bez powodu. Plan wyjazdu | Iran na własną rękę W myśli poprzedniego akapitu, było nam bardzo ciężko zdecydować się na konkretny plan podróży. Przeglądając zdjęcia zrobione w Iranie dosłownie dostaliśmy oczopląsu i chcieliśmy zobaczyć wszystko. Niestety, na miejscu mieliśmy tylko 8 dni, więc musieliśmy przeprowadzić ostrą selekcję. Jako, że była to nasza pierwsza podróż do tego kraju, zdecydowaliśmy się na stary, sprawdzony i utarty szlak, wiodący między głównymi miastami Iranu – od Teheranu, przez Kashan, Isfahan, Sziraz, Kerman i Yazd, po drodze zahaczając o pustynię Dash-t e Lut, Persepolis, Naqhsh-e Rostam, Abjane, świątynię Czak Czak, Meybod, Abjane i twierdzę w Rayen. Przemieszczaliśmy się autobusami – co drugą noc spędzaliśmy w nocnym autobusie, by oszczędzić na czasie. Po przylocie do Teheranu w nocy od razu udaliśmy się do Kashan, gdzie spędziliśmy jeden dzień i noc (łącznie z wycieczką do Abjane). Rano udaliśmy się do Isfahan, które zwiedzaliśmy do późnego wieczora i ostatnim autobusem wyruszyliśmy do Sziraz, gdzie dojechaliśmy rano. Kolejny dzień poświęciliśmy na zwiedzanie Sziraz, a jeszcze kolejny – jego okolic, między innymi Petropolis i Naqhsh-e Rostam. Drugiego dnia w Sziraz nocą znowu wyjechaliśmy do Kerman, skąd ruszyliśmy z naszym przewodnikiem do Mahan, Rayen oraz na pustynię Dasht-e Lut, w okolicy której spędziliśmy noc. Rano wróciliśmy do Kerman, gdzie wsiedliśmy do autobusu do Jazd. Przez resztę dnia zwiedzaliśmy miasto, a po nocy spędzonej w hotelu w Jazd ruszyliśmy na zwiedzanie okolic – świątyni Czak Czak, Kharanaq oraz Meybod. W nocy wyruszyliśmy na lotnisko w Teheranie. Plan napięty, ale wszystko co w Iranie widzieliśmy warte było każdej kropli potu i chwili zmęczenia. Szczegółowy plan wyjazdu znajdziecie w naszym kolejnym przewodniku. Transport zbiorowy | Iran na własną rękę Transport zbiorowy stoi w Iranie na bardzo wysokim poziomie. Po kraju można podróżować samolotami, pociągami i autobusami. Jednak ze względu na historię wypadków lotniczych w Iranie, mnie by siłą nikt nie zaciągnął do irańskiego samolotu. Jak poruszać się po Iranie? Autobusy w Iranie – Najpopularniejszą formą transportu są autobusy. Po Iranie kursują dwie kategorie autobusów – zwykłe, takie jak w Polsce, w których mieści się ponad 40 pasażerów oraz autobusy VIP, do których wchodzi zazwyczaj około 18 osób. I właśnie te drugie bardzo Wam polecamy. Irańskie autokary VIP sa najwygodniejszymi autobusami, jakimi mieliśmy kiedykolwiek okazję jechać. Fotelów jest co najmniej o połowę mniej, niż w standardowych autobusach i są one bardzo wygodne, można je rozłożyć do pozycji niemal leżącej, wyposażone są w podnóżki oraz ekrany w fotelach. Podczas podróży pasażerowie często otrzymują jakieś niewielkie przekąski i napoje. Co istotne, bilety autobusowe są niewiarygodnie tanie (dla nas, niekoniecznie dla Irańczyków). Rząd ustala z góry sztywne ceny na wybrane trasy i bilety mogą być co prawda tańsze, niż narzucona cena wskazuje, al e nie mogą przekroczyć pewnego pułapu powyżej limitu. Dzięki temu nie ma różnicy czy kupicie bilet miesiąc przed czy godzinę przed odjazdem – cena będzie taka sama. Oczywiście bilety na przejazdy autobusami VIP są nieco droższe, niż na te zwyczajne, ale wciąż są dla to niskie ceny. Za przejechanie połowy kraju w komfortowych warunkach nieraz zapłacicie kilkanaście złotych! Z tych względów warto też wybierać połączenia nocne, aby nie tracić czasu w ciągu dnia na pokonywanie ogromnych odległości. Bilety można kupić na dworcach w kasie lub poprosić o zarezerwowanie biletu w recepcji hotelu, a bilet odebrać już na dworcu. Między mniejszymi miejscowościami kursują tez minibusy – bilety kupuje się u kierowcy. Pociągi w Iranie – sieć kolejowa w Iranie nie jest tak rozbudowana jak autobusowa, ale między niektórymi największymi miastami pociągi kursują. Skład jest wygodny, na nocne przejazdy udostępniane są kuszetki, bilety nie są drogie. Minus stanowi fakt, że pociągi kursują rzadziej, niż autobusy, tylko do niektórych miast (np. Teheran – Meszhed, Teheran – Kaszan, Teheran – Kerman) i sa bardzo oblegane – bilety trzeba kupić ze sporym wyprzedzeniem. Bilety kupuje się na dworcu lub przez agencje turystyczne pośredniczące w zakupie, a do zakupu potrzebny będzie paszport. Godziny odjazdów można sprawdzić na poniżej podanej stronie. Można przez nią kupić też bilety, jednak doliczona jest do nich wysoka prowizja w euro. Strona kolei – Samolotem po Iranie – samoloty to najszybszy i najbardziej komfortowy sposób poruszania się po Iranie. Ceny biletów są oczywiście wyższe, niż te na pociągi czy autobusy, ale wciąż nie są to ceny zawrotne. Sami rozważaliśmy zakup biletów z Yazd do Teheranu gdy okazało się, że w autobusach zabrakło dla nas miejsca. Bilety nie były aż tak drogie nawet na ostatnią chwilę, ale… również zabrakło miejsca. Samoloty są bardzo oblegane w Iranie i na niektórych trasach kursują nawet największe modele. Bilety warto kupić ze sporym wyprzedzeniem, jednak nie zrobimy tego przez internet, ponieważ do tego potrzebna będzie irańska karta. Pozostaje nam kupno biletów przez pośredników, których biura można znaleźć w dużych miastach na każdym kroku. Istnieje jeszcze opcja zakupu biletów na stronie irańskich linii lotniczych (Mahan Air), jednak bilety kupione tą drogą będą droższe, niż te zakupione w agencji na miejscu. W cenę biletu wlicza się posiłek na pokładzie oraz bagaż podręczny i jeden bagaż nadawany. Lotniska znajdują się przy wszystkich większych miastach w Iranie, jednakże większość z Was pewnie będzie miała styczność głównie z najważniejszym irańskim lotniskiem, znajdującym się w Teheranie. Teherańskie lotnisko jest nowoczesne, dobrze wyposażone i oznaczone. Taksówki w Iranie – bardzo popularną formą transportu w Iranie są taksówki, z których korzystanie również polecamy. Zwłaszcza w dużych miastach, gdzie nie do końca można się połapać skąd, którędy i o której jeżdżą autobusy miejskie, a przejazd taksówką to często groszowe sprawy. Przykładowo, za przejazd taksówką z Kaszan do miasteczka Abjane w tę i z powrotem zapłaciliśmy milion riali, czyli bardzo niewiele. W miastach zazwyczaj korzystaliśmy z taksówek, a za przejazdy płaciliśmy często 10-20 tysięcy riali, chociaż wszystko zależy od odległości i zdolności negocjacyjnych. Kiedy nie mieliśmy jak się dostać z Jazd na lotnisko w Teheranie, musieliśmy skorzystać z taksówki – za nocny przejazd przez pół kraju zapłaciliśmy 50 euro. Po miastach kursują też taksówki dzielone. Przed wejściem do taksówki koniecznie wcześniej ustalcie z kierowcą cenę! Warto korzystać z aplikacji Snappa, to coś w stylu Ubera. Komunikacja miejska w Iranie – jest słabo rozwinięta. Ciężko o rozkłady jazdy. Bilety kosztują zazwyczaj 10 tysięcy riali. W największych miastach (Teheran, Shiraz) najlepiej korzystać w metra, które kursuje regularnie i jest najszybsze. Bilety również kosztują do 10 tysięcy riali, kupuje się je w okienkach przy wejściu do metra i później kasuje w widocznych kasownikach. Mieszkańcy korzystają głównie z niedrogich taksówek. Z autobusu miejskiego korzystaliśmy tylko raz – w Isfahan, kiedy to musieliśmy dojechać do centrum miasta z odległego dworca autobusowego. Do centrum Isfahan dojedziecie autobusem nr 91, za przejazd płaciliśmy 15 tysięcy riali od osoby, płatność u kierowcy. Strona metra – Dojazd na lotnisko w Teheranie | Iran na własną rękę Posiadamy mnóstwo sprzecznych informacji na temat transferu z lotniska w Teheranie, dlatego napiszemy Wam tutaj tylko o tym, czego jesteśmy pewni i jedynie nadmienimy o innych możliwościach, co do których nie mam 100 % pewności. Metro w Teheranie – Od niedawna z lotniska w Teheranie można dojechać do miasta pociągiem. Nie jedzie on jednak bezpośrednio do centrum, tylko do stacji metra, gdzie można się przesiąść na metro (do linii czerwonej kierującej się do centrum) lub wysiąść i złapać taksówkę/autobus. Pociąg ten kursuje z lotniska do stacji Shahre Aftab. Bilety kosztują 10 tysięci riali, kupuje się je zazwyczaj w okienku przy wejściu, następnie bilet trzeba skasować. Jest on ważny dopóki nie opuścimy na dobre stacji metra, podczas przesiadek nie ma konieczności kupowania nowych biletów. Pamiętajcie, by wcześniej wymienić w kantorze trochę pieniędzy, ponieważ w Iranie nie możemy płacić karta płatniczą. Kantor z lepszym kursem znajduje się na pierwszym piętrze lotniska. Podróż pociągiem do stacji metra trwa krótko (2 przystanki), jednak problem stanowi częstotliwość odjazdów. Pociągi kursują co 80 minut, zdarzają się opóźnienia oraz rozkład dotyczy tylko dnia – w nocy pociągi zaprzestają kursów. Pierwszy pociąg odjeżdża z lotniska o 06:30, a ostatni między 19 a 20:10- rozkłady dość często się zmieniają. W nocy niestety trzeba skorzystać z taksówki. Taksówka do Teheranu – Taksówki z lotniska za dojazd z Teheranu z roku na rok liczą sobie coraz więcej. Jeszcze 2,3 lata temu było to około 500 tysięcy riali, obecnie cena może być nawet dwa razy wyższa, jednak wciąż nie jest to jakiś ogromny wydatek patrząc na to, że z lotniska do miasta trzeba przejechać ponad 30 kilometrów. Jeśli jednak chcecie trochę na taksówce zaoszczedzić, to możecie skorzystać z aplikacji Snapp, czyli z czegoś na kształt Ubera. Do tego jednak konieczna będzie wcześniej zakupiona na lotnisku irańska karta SIM. Przejazd do Teheranu powinien zarezerwowany przez tę aplikację powinien kosztować około 300-400 tysięcy riali. Autobus do Teheranu – Podobno z okolic lotniska odjeżdżają do Teheranu jakieś autobusy, podobno co godzinę odjeżdża też autobus na drugie teherańskie lotnisko, położone w centrum miasta. Niestety ze względu na niedobór informacji na temat rozkładów, cen, przystanków i wielu innych niewiadomych, nie będziemy poruszać tego tematu, aby nie wprowadzić kogoś w błąd. Jendak miejsce na uwadze, że taki autobus faktycznie może faktycznie kursować – warto o niego zapytać kogoś na lotnisku. Tylko nie taksówkarzy, bo oni prawdopodobnie zaprzeczą jego istnieniu. Transfer zorganizowany na lotnisko w Teheranie | Iran na własną rękę A co jeśli nie chcecie marnować czasu na dojazd do Teheranu i od razu uderzyć na południe kraju? Jest na to sposób i z tego właśnie skorzystaliśmy. Sami przylecieliśmy do Iranu około 2 w nocy, potem przy wyrabianiu wizy nasze paspzorty zostały zgubione, więc lotnisko opuszczaliśmy po 4 nad ranem. Chcieliśmy od razu jechać do Kaszan. Na szczęście istnieje kilka agencji, które zajmują się także transferem z lotniska do różnych miast. Sami skorzystaliśmy z oferty firmy TAP PERSIA. Co ciekawe, transfer z lotniska może być o tyle urozmaicony, że po drodze do Kaszan zatrzymujecie się przy ciekawych atrakcjach i je zwiedzanie z anglojęzycznym kierowcą-przewodnikiem. Taki transfer – wycieczka z lotniska do Kaszan obejmuje zwiedzanie miasta Qom oraz mauzoleum Fatima Masumeh Shrine. Taka wycieczka kosztuje 24 euro od osoby, jeśli podróżujecie we dwójkę, 18 przy trzech osobach podróżujących, a 14 przy czterech. Z racji tego, że lotnisko opuszczaliśmy w środku nocy, nie zwiedzaliśmy nic po drodze i zmęczeni od razu udaliśmy się do Kashan. Za przejazd płaciliśmy 20 euro od osoby, podróżowaliśmy we dwójkę. Trasa między Teheranem a Kaszan liczy sobie około 250 kilometrów. Ta sama firma oferuje transport z lotniska do Teheranu o każdej porze dnia i nocy. Jedna osoba płaci za taki przejazd 20 euro, dwie – po 10, trzy – po 7. Większa liczba osób wymaga wynajęcia wana za 50 euro do podziału. Bardzo tę opcję polecamy. Nasz kierowca czekał na nas tyle godzin z powodu problemów z wizą, był bardzo uprzejmy, częstował nas herbatą i słodyczami, chętnie rozmawiał podczas podróży. Strona TAP Persia – Elektryczność | Iran na własną rękę Przejściówki nie będą potrzebne – gniadka elektryczny sa takie same jak w Polsce. Płynie w nich prąd o napięciu 220 V oraz o częstotliwości 50 Hz. Toalety | Iran na własną rękę Bolączka podróży po Bliskim Wschodzie, kucane toalety w stylu wschodnim. Niestety często zdarza się, jak na całym świecie, że te publiczne są bardzo brudne. W kabinach z reguły nie znajdziecie papieru toaletowego, ale węża z bieżącą wodą i mydło. W restauracjach, lotniskach, niektórych dworcach łatwiej znaleźć toalety takie jakie znamy z domu. Nie wrzuca się do toalety papieru toaletowego, ponieważ tamtejsza kanalizacja nie jest do tego przystosowana. Dlatego przed wyjazdem warto zapakować do bagażu paczkę mokrych chusteczek – przydadzą się i w toaletach, ale też podczas wycieczek na pustynię czy do codziennej higieny rąk, gdy nie mamy dostępu do bieżącej wody i mydła. Alkohol | Iran na własną rękę Przymusowy detoks! W Iranie nie można legalnie pić alkoholu. W sklepach nie znajdziecie wina czy piwa. Podobnie w restauracjach. Irańczycy produkują jedynie bezalkoholowe piwo, na które bez problemu natraficie nawet w mniejszych sklepikach. Języki | Iran na własną rękę W Iranie posługuje się językiem perskim. Musimy przyznać, że znajomość angielskiego jest więcej niż dobra. Może to tylko takie wrażenie po Chinach, gdzie człowiek mówiący w tym języku był na miarę złota, ale Iran z pewnością nas pozytywnie pod tym względem zaskoczył. Iran na własną rękę to wiele pozytywnych interakcji z jego mieszkańcami, z którymi naprawdę nieźle można dogadać się po angielsku, zwłaszcza w dużych miastach. Gorzej sytuacja może wyglądać na prowincji. Niemalże w każdym sklepie, w każdej restauracji, w każdym hotelu zawsze znalazł się ktoś, kto posługiwał się językiem angielskim. Podczas całego wyjazdu przydarzyły się nam może dwie lub trzy sytuacje, kiedy ktoś nas nie rozumiał, ale za pomocą pewnych uniwersalnych zwrotów i mowy ciała szybko dochodziliśmy do porozumienia. Poza tym, nie zliczymy ilu Irańczyków zaczepiało nas na ulicy i pozdrawiało po angielsku. Nawet dzieci. Nasi przewodnicy oczywiście mówili po angielsku bardzo dobrze. Szokujące dla nas było to, że wielu Irańczyków nie tylko znało podstawowe zwroty w języku polskim, ale i umiało się nim całkiem sprawnie posługiwać! Polska nazywana jest w Iranie Lahestanem, więc nie zdziwcie się kiedy Irańczycy będą używali tej nazwy mówiąc o naszym kraju. Obyczaje | Iran na własną rękę Mieszkańcy Iranu to Persowie, nie Arabowie! Nazywanie ich tymi drugimi to dla nich ogromna zniewaga. W teorii w Iranie nie ma przeszkód, by rozmawiać o religi. Całkiem możliwe, że podczas rozmowy ktoś Was zapyta o Waszą wiarę. Nie bójcie się odpowiadać zgodnie z prawdą. W Iranie żyje i wyznaje swoję religię wielu chrześcijan, Żydów oraz Ormian. Podobno Irańczycy gorzej reagują na wiadomość, że ktoś jest ateistą. Lepiej samemu tych newralgicznych tematów unikać. Przyjmuje się, że z mieszkańcami Iranu lepiej nie rozmawiac o polityce… ale to niemal niewykonale, bo oni o polityce rozmawiać lubią. Może nie z pasji, ale sytuacja w ich kraju i izolacja międzynadrodowa zmusza do tego, by być tym zainteresowanym. Irańczycy są niezmiernie ciekawi innych krajów, pytają o Polskę, o warunki życia, o politykę, o zarobki. Co więcej, zdarzało się, że nasi rozmówcy byli lepiej zorientowani w sytuacji Polski, niż my sami…odnieśliśmy też wrażenie, że Irańczycy to bardzo wykształcony i obeznany w sytuacji politycznej naród. Iranki są bardzo dumnymi kobietami, a także ogromnej większości doskonale wykształconymi. Są to koboety ambitne, z dumą mówiące o swoich osiągnięciach. Większość kobiet, zwłaszcza młodych, ubiera się w sposób zbliżony do takiego, jaki widzimy na codzień w Polsce. Wyjątek stanowią oczywiście chusty lekko zarzucone na głowę i szersze koszulki/tuniki/płaszcze. Iranki zazwyczaj mają mocny makijaż, bo twarz to jedna tych części ciała, które mają prawo eksponować i mogą wyróżnić kolorami i… operacjami plastycznymi. Dlatego częstym zjawiskiem w Iranie jest widok młodych dziewczyn z plastrami na nosach, które mają sugerowac wizytę u chirurga plastycznego. Nawet, jeśli żadnej operacji tak naprawdę się nie poddawały! Iran na własną rękę wsród kobiet podróżujących solo – nie ma żadnych przeciwskazań dla samotnie podróżujących kobiet. Jest to dość częste zjawisko, chociaż dla samych Irańczyków może być dość zaskakujące. Podawanie ręki kobietom zamężnym jest zabronione, podobnie jak podawanie ręki między obcą kobietą a mężczyzną. Chociaż Marcin raz się wyrwał do tego, to pani tylko schowała rękę i wszyscy, łącznie z jej mężem, zaczęli się śmiać z gapiostwa Marcina. Bardziej wyzwolone Iranki raczej nie przestrzegają tego zakazu, ale lepiej się samemu nie wychylać i poczekać, czy sama kobieta poda nam dłoń. Rozmowy między obcą kobietą a mężczyzną nie są zabronione, ale w sferze publicznej zasady rozdziału płci są mocno przestrzegane. Zakazane jest publiczne okazywanie sobie uczuć, pocałunki, trzymanie się za rękę. Chociaż są takie miejsca w Iranie, gdzie młodzi ludzie nic sobie robią z tych zakazów. Umawiają się w pięknych perskich ogrodach i tam w zacisznych alejkach obejmują się i czytają poezję Hafeza. W miejscach publicznych nie można śpiewać, tańczyć i czyścić nosa – to ostanie jest legalne, ale uznawane za niegrzeczne. Przed wejściem do meczetu lub domu należy zdjąć buty. Ciężko sobie wyobrazić bardziej gościnne, pomocne, uprzejme społeczeństwo, niż w Iranie. Gościnność Irańczyków jest wręcz legendarna. Nie zliczę ile razy pytano nas o to, skąd jesteśmy, jak nam się podoba w Iranie, jak oceniamy sytuację polityczną w Polsce, co już widzieliśmy, czy można nam potowarzyszyć podczas zwiedzania. Proszono nas często o to, by przekazać światu, że Iran wcale nie jest taki zły, jak go malują i że warto do Iranu jechać. Irańczykom bardzo zależy na polepszeniu ich wizerunku. A że przy tym są narodem gościnnym i pomocnym, to z tego wychodzi niemal mieszanka wybuchowa. Wyobrażacie sobie sytuację, że w Polsce taksówkarz zatrzymuje się podczas jazdy (nie nalicza dodatkowo za postój) i idzie do sklepu, by kupić Wam pistację? A potem przyrządza herbatę, czestuje cukierkami, wozi z miejsca na miejsce aż nie traficie do właściwego hotelu? W Iranie takie rzeczy są na porządku dziennym. Ta’arof – to irańska etykieta grzecznościowa. Przykład – jeśli pójdziecie na obiad do domu gospodarza i powiecie mu, że ma przepiękny mebel lub jakąś inną rzecz, on prawdopodobnie Wam go ofiaruje. Od Was wówczas wymaga się, by odmawiać, zachwalać i dziękować. Oczywiście to skrajny przypadek, ale inne formy ta’arofu można spotkać w Iranie często. Przykładowo, kiedy ktoś zaprasza Was na obiad, warto chociaż raz odmówić. Jeśli zapraszajacy od razu zrezygnuje z dalszych prób namawiania Was, to oznacza, że zastosował ta’arof. Jeśli będzie nadal namawiał, to oznacza, ze faktycznie Was w swoim domu pragnie ugościć. Oczywiście ta’arof nie jest stosowany w każdej sytuacji, ale często zdarza się, że Irańczycy nawet nie zdają sobie sprawy, że stosują tę specyficzną etykietę. Jeżeli więc zdarzy się Wam sytuacja, że za przejazd taksówką albo podczas zakupu towaru sprzedawca/taksówkarz nie będzie chciał zapłaty, to nie dlatego, że robi to z doboroci serca. W większości Irańczycy są obecnie narodem ubogim a odmowa przyjęcia zapłaty jest tylko przejawem ta’arofu. W takiej sytuacji oczywiście domagajcie się zapłaty za usługę lub przedmiot, który kupujecie. W innym wypadku, jeśli zdajecie sobie z tego sprawę, będzie to wykorzystanie drugiej strony, ponieważ Irańczycy często nie potrafią sprostować nieporozumienia. Jeśli w autobusie lub metrze ktoś nas zachęca do zajęcia wolnego miejsca to często tak naprawdę oznacza, że to osoba zachęcająca chce to miejsce zająć. Niegrzeczne jest także stawanie do kogoś tyłem. Pytania, które w Polsce można by było uznać za krępujące, w Iranie są na porządku dziennym – czy jesteście zamężni, ile zarabiacie, gdzie mieszkacie, są to typowe pytania, które zadają Irańczycy. Nie z powodu impertynecji, tylko dlatego, że tam jest to normalne, a sami Irańczycy – ciekawi świata. Przepisy drogowe | Iran na własną rękę Żeby móc w Iranie prowadzić samochód, będziecie musieli dysponować Międzynarodowym Prawem Jazdy. Obowiązuje tam ruch prawostronny i ograniczenia ruchu. W terenie zabudowanym jest to 50 km/k, poza terenem zabudowanym 80 km/h, na autostradach 120 km/h. Irańczycy jeżdżą dość szybko poza miastami, co było momentami dla nas dość stresujące. W miastach ruch jest chaotyczny. Słyszeliśmy niepochlebne zdania na temat irańskiego stylu jazdy – również od samych Irańczyków – jednak w naszym przypadku możemy narzekać jedynie na prędkość. Irańczycy jeżdżą dość chaotycznie i wbrew zasadom. Ale ogólnie źle nie było – na pewno o wiele lepiej niż w Gruzji. Może tak nam się tylko zdaje, bo podróżowaliśmy głównie nocami i nie wiemy, co w tym czasie działo się na drogach. Nasi przewodnicy prowadzili poprawnie, acz momentami za szybko. Jednak nie mamy monopolu na wszystkie przeżycia i nie możemy jednoznacznie stwierdzić, że wszyscy Irańczycy tak jeżdżą – może po prostu my mieliśmy szczęście. Na własne oczy jednak widzieliśmy jeden wypadek. Pasy bezpieczeństwa zapinać należy także w autobusach, czego skrupulatnie przestrzegaliśmy – tak jak wszyscy pasażerowie. Autostrady w Iranie są płatne, zazwyczaj od 5000 do 150 tysięcy riali. Wypożyczenie auta | Iran na własną rękę Wypożyczenie auta w Iranie jest możliwe, chociaż niewiele jest informacji na ten temat w interncie. Najbardziej polecaną firmą jest Saadat, które wypożycza auta w całym Teheranie, również na lotnisku. Odbierając „najtańsze” auto w teherańskim biurze wypożyczalni za wypożyczenie zapłacicie od 26 do 30 dolarów za dzień, w zależności na jak długo wypożyczacie auto. Za tydzień zapłacicie 180 dolarów, chociaż możliwe, że cena będzie niższa – wiele zależy od terminu Waszego wyjazdu i rezerwacji oraz umiejętności negocjacyjnych. Kwota depozytu zależy od samochodu, w zwykłych osobówkach będzie wynosić od 100 do 300 dolarów za tydzień i możliwa jest tylko płatność gotówką na miejscu. Saadat jest wypożyczalnią sprawdzoną i polecaną. Aby wypożyczyć auto, musicie mieć ukończone co najmniej 19 lat i ważne międzynarodowe prawo jazdy. Za wypożyczenie auta na lotnisku w Teheranie doliczana jest dodatkowa opłata w wysokości 25-30 dolarów. Inną popularną wypożyczalną aut w Iranie jest międzynarodowa firma EuropCar. Co istotne, paliwo w Iranie jest niebywałe tanie, kosztuje mniej więcej 10 tysięcy riali za litr! Pamiątki | Iran na własną rękę Oh, te pamiątki z Iranu! Iran to prawdziwy pamiątkowy raj. I jak rzadko kiedy przywozimy różne pierdoły z wyjazdów, tak z Iranu przywieźliśmy tego dosłownie całe wory i nie mam pojęcia jakim cudem upchaliśmy to wszystko w bagażu podręcznym. W irańskich pamiątkach zakochaliśmy się dlatego, że nie są to typowe przedmiody Made in China sprzedawane w europejskich miastach, ale przedmioty oryginalne i wartościowe, które kojarzą się tylko z tym krajem i w nim zostały stworzone. Przywieźliśmy z Iranu drogocenny szafran oraz nietypowy cukier szafranowy skrystalizowany na krótkich patyczkach, tak często używanych w irańskich restauracjach. Przywieźliśmy niewiarygodnie piękne mina kari (naczynie miedziane) malowane w orientalne, kwiatowe wzory – głównie o kolorze niebieskim. Gwarantuje Wam, że nie przejdziecie obok tego obojętnie. Na irańskich targach, głównie w Isfahan można dostać oczopląsu. Przywieźliśmy przepiękną, ręcznie malowaną i rzeźbioną szkatułkę zrobioną z kości wielbłąda w drodze skomplikowanego procesu, który można podziwiać w twierdzy w Sziraz – tam w jednej z sal Irańczycy wykonują swoje niezwykłe rękodzieło. Przywieźliśmy lnianą chustę w orientalne wzory, bo perskie dywany są dla nas niestety absurdalnie drogie, choć bardzo piękne. Przywieźliśmy ręcznie robiony notes w, znowu się powtórzę, przepiękne i niezwykłe wzory, liczne magnesy, kwiatową chustę z Abjane, błękitne kubki, które często można spotkać w restauracjach. Przywieźliśmy piżmak i przyprawy – róże, pomarańcze, a także smakowe tytonie do shishu i herbaty. Jeśli nie lubicie kupować pamiątek, to w Iranie naprawdę warto zrobić wyjątek. Zwłaszcza, że można tam kupić przedmioty wyjątkowe, a często nawet i podglądać proces ich wytwarzania. Fotografowanie i drony | Iran na własną rękę Wiza turystyczna nie obejmuje dziennikarzy – ci musza uzyskać specjalną wizę dziennikarską. W większości kraju, zwłaszcza w turystycznych miejscach, możemy robić zdjęcia. Zdarza się, że w niektórych świątyniach lub mauzoleach możliwość robienia zdjęć jest ograniczona tylko do telefonów. Zakazane jest fotografowanie budynków rządowych, militarnych, więziennych, reaktorów atomowych. Gdy złamiemy ten zakaz możemy nawet zostać aresztowani i posądzeni o szpiegostwo. Nie ma problemu z robieniem zdjęć Irańczykom – oczywiście za ich pozwoleniem i z taktem. Lepiej uważać na fotografowanie kobiet, ponieważ nie zawsze jest to mile widziane. Często podczas rozmowy z Irańczykami pytaliśmy, czy możemy zrobić im zdjęcie i zawsze chętnie przystawali na naszą propozycję – nawet kobiety. Doszukałam się informacji, że używanie drona nie nie jest zabronione, ale mogą wystąpić utrudnienia w trakcie użytkowania. Zakazane jest na pewno używanie dronów w okolicach Teheranu i nad samym miastem, a także nad innymi większymi miastami. Internet i VPN | Iran na własną rękę Kolejne utrudnienie podczas podróży w Iranie, to internet. Jest on cenzurowany, dlatego takie strony jak Facebook czy Gmail będą blokowane. Aby obejść cenzurę trzeba mieć na telefonie aplikację VPN, dzięki której możemy połączyć się z zagranicznym serwerem, a tym samym obejśc blokadę i korzystać z blokowanych stron. Aplikacji VPN można znaleźć od groma, niektóre bezpłatne, inne płatne i zazwyczaj nieco lepiej działające. Internet zazwyczaj jest dostępny w hotelach i niektórych restauracjach, dlatego połączenie się z wifi nie powinno stanowić większego problemu. Autostop | Iran na własną rękę Jest możliwy, legalny, a Irańczycy często chętnie zabierają turystów do samochodów. Trzeba jednak pamiętać, że przyjmuje się zapłacić za przejazd. Irańczycy nie stosują bezpłatnego autostopu. Może się zdarzyć, że wezmą Was za darmo, ale nie będą tego rozumieli i nie będzie to taktowne zachowanie z Waszej strony. Kilka razy zdarzyło nam się korzystać w mieście z podwózki i zazwyczaj płaciliśmy tyle, ile byśmy zapłacili na tej trasie za taksówkę. Weekend, dni wolne od pracy | Iran na własną rękę Weekend w Iranie przypada na czwartek i piątek. W czwartki instytucje państwowe, muzea, sklepy czynne są tylko przez kilka godzin, krócej niż zazwyczaj, a w piątki wszystko jest pozamykane, łacznie z bazarami. Większość muzeów otwartych jest przez cały tydzień z wyjątkiem piątku, od ranu do wieczora z przerwą między godziną 12 a 15. Jednak poszczególne muzea i atrakcje mogą rządzić się własnymi prawami, dlatego o takie rzeczy zawsze warto pytać na miejscu, na przykład w recepcji hotelu. Samodzielnie czy z biurem podróży ? | Iran na własną rękę Naszym zdaniem, podróżowanie po Iranie jest wyjątkowo łatwe i przyjemne, nie powinno stanowić trudności dla nikogo. Podróż do Iranu ma też raczej charakter bardziej objazdowy, kiedy to zwiedza się różne ciekawe miejsca, nż wypoczynkowy. Ważny czynnik stanowi też cena. Sprawdzając ceny wyjazdów do Iranu z biurem podróży, a porównując z kosztami poniesionymi przez nas na miejscu (uwierzcie nam, nie oszczędzaliśmy na niczym), ceny tych wycieczek zorganizowanych wydają się być horrendalnie zawyżone. Także Iran na własną rękę to naszym zdaniem najlepsza forma zwiedzania tego kraju. Telefon | Iran na własną rękę Korzystanie z polskiej karty SIM w Iranie będzie bardzo drogie, dlatego jeśli ktoś potrzebuje mieć stały kontakt telefoniczny i internetowy ze światem, warto kupić irańską kartę SIM. Kartę kupimy na lotnisku lub w sklepach z telefonami, które łatwo znaleźć w większych miastach. Karta SIM kosztuje około 500 tysięcy riali, a zasilić ją możemy już od 50 tysięcy riali. Do kupienia karty potrzebny będzie paszport. Warto poprosić już sprzedawcę, aby on aktywował nam kartę na miejscu. Wszystkie rodzaje kart, opłaty i punkty, gdzie można kartę SIM kupić znajdziecie na tej stronie – Jak widzicie, Iran na własną rękę to świetny pomysł. Samodzielna podróż do Iranu jest łatwa w zorganizowaniu, a czas spędzony w tym kraju – wartościowy. Mamy nadzieję, że z pomocą tego przewodnika jesteście w stanie sami zorganizować swoją podróż do Iranu i znacie odpowiedzi na nurtujące Was pytania. Pamiętajcie, że Iran to inna kultura, obyczaje, inna codzienność. Jeśli niektóre tradycje lub prawa w tym kraju nie odpowiadają Wam lub nie chcecie i nie macie ochoty ich respektować, lepiej wybrać inny kierunek podróży. Iran wymaga od nas sceptycyzmu, poszukiwania informacji na własną rękę, trzeźwej oceny sytuacji i nie kierowania się stereotypami, tylko otwartą i tolerancyjną głową. To wspaniały kraj pełen zabytków, wspaniałych krajobrazów i jeszcze wspanialnych ludzi o gościnnych sercach. Nie bójcie się jechać do Iranu, nie dajcie się zwieść medialnej propagandzie i czerpcie z wyjazdu pełnymi garściami. Udanej podróży! Magda Więc informacji na temat ciekawych miejsc, które warto zobaczyć w Iranie, znajdziecie tutaj:
Najwspanialsze parki narodowe i rezerwaty południa USA. Czerwone wzgórza, oryginalne formacje skalne, kaniony oraz kratery w Arizonie i Utah. Widok na rzekę Kolorado w Wielkim Kanionie. Malownicze jezioro Powella. Arcydzieło natury – Kanion Antylopy. Pustynia w Newadzie. Rozrywkowe Las Vegas, artystyczne San Francisco, filmowe Los Angeles.
Cena ropy rośnie po zabójstwie irańskiego generała 3 stycznia 2020, 9:45. 3 min czytania Ceny ropy rosły o ok. 4 proc. w piątek po zabójstwie generała Kasema Sulejmaniego, uważanego za jedną z najbardziej wpływowych osób w Iranie. Do śmierci wojskowego przyznają się USA w ramach nalotów na cele związane z milicją Kataib Hezbollah w Iraku, co budzi poważne obawy o eskalację konfliktu na linii Iran-Stany Zjednoczone oraz w efekcie może powodować zaburzenia w dostawach na rynku ropy. Cena ropy Brent rosła o ok. 4 proc. po informacji o śmierci generała Kasema Sulejmaniego. Drożała również ropa WTI | Foto: File Photo / Forum Polska Agencja Fotografów USA dokonały nalotu na obiekty w Iraku, w których zginął irański generał Kasem Sulejmani Jeśli Iran dokona odwetu, może się to odbić na rynku ropy Rynek spodziewa się nawet ataków na rafinerie lub tankowce sojuszników USA na Bliskim Wschodzie Generał Kasem Sulejmani został zabity przez siły USA, które dokonały nalotu na obiekty w Bagdadzie w Iraku. Biały Dom potwierdził, iż ataku dokonano na polecenie Donalda Trumpa. Prezydent USA nie skomentował tego osobiście, jedynie zamieścił na Twitterze zdjęcie amerykańskiej flagi. Gen. Sulejmani był jednym z najbardziej wpływowych polityków i wojskowych w Iranie oraz na Bliskim Wschodzie. Od 1997 r. był dowódcą Al-Kuds - specjalnych sił ekspedycyjnych irańskich Strażników Rewolucji. Odpowiadał za tajne operacje Iranu za granicą, zaangażowany był w konflikty zbrojne w Syrii i Iraku. Według "New York Times" jego pozycja była unikatowa o tyle, że nie tylko stał na czele irańskiego wywiadu, ale był też niezależnym wojskowym. W irańskich mediach określano go mianem "generał cień", był jednym z najbardziej znanych przywódców politycznych w tym kraju. Według "NYT" pojawiały się spekulacje, iż Sulejmani może kandydować na stanowisko prezydenta Iranu, choć on sam twierdził, że jest "skromnym żołnierzem" i nie ma takich ambicji. Cena ropy po zabiciu gen. Sulejmaniego przez USA Ropa brent po informacjach o śmierci gen. Sulejmaniego podrożała o ok. 3 dolary, do 69,16 dol. za baryłkę, a obecnie utrzymuje się na poziomie 68-69 dol. Była to najwyższa cena od 17 września, co jasno pokazuje, że rynki obawiają się odwetu Iranu wobec USA i jego sojuszników z Bliskiego Wschodu. Czytaj także w BUSINESS INSIDER Również cena ropy US WTI (West Texas Intermediate) rosła, o ok. 3 proc., do 62,94 dol. za baryłkę; chwilami dotykając ceny 63,8 dol. - najwyższej od 1 maja 2019 r. Cała sytuacja, szczególnie w przypadku irańskiego odwetu, może mieć spore konsekwencje dla rynku ropy i szerzej sytuacji międzynarodowej. Według Johna Tirmana, dyrektora Centrum Badań Międzynarodowych w MIT, Iran zaś "na pewno odpowie w jakiś sposób". "Nie skonfrontują się z USA bezpośrednio, ale być może ponownie zaatakują saudyjskie rafinerie lub transportowce" - stwierdził Tirman w rozmowie z Al Jazeerą. Według Tirmana, Iran na pewno odpowie na atak USA, uderzając w "aktywa USA lub aktywa sojuszników w regionie". Przypomnijmy, że we wrześniu rebeliancka grupa Huti, wspierana przez Iran, zaatakowała rafinerię Saudi Aramco w Arabii Saudyjskiej, co miało niebagatelne skutki dla rynku ropy. Po tym incydencie USA nałożyły kolejne sankcje na Iran. Obecnie trudno jednak przewidzieć skutki całej sytuacji dla rynku ropy. Według dr Malcolma Davisa, analityka z Australijskiego Instytutu Polityki Strategicznej, Iran prawdopodobnie dokona odwetu "asymetrycznego", np. atakując obiekty związane z dostawami ropy w Zatoce Perskiej. Iran i Irak są jednymi z największych producentów ropy na świecie, razem w grudniu produkowały ok. 6,7 mln baryłek ropy dziennie, co odpowiada za ok. 1/5 produkcji krajów OPEC. Dla porównania, Arabia Saudyjska - według własnych deklaracji - może produkować jej ok. 12 mln baryłek dziennie. W lipcu 2019 r. powstało tak zwane porozumienie OPEC+, czyli współpraca niezrzeszonych producentów ropy - w tym Rosji - z krajami-członkami OPEC, wśród których znajduje się Iran, Irak i Arabia Saudyjska. Porozumienie powstało, by powstrzymać drastycznie spadające ceny ropy, które jeszcze w 2014 r. oscylowały wokół 100 dolarów za baryłkę. W tym kontekście działania odwetowe Iranu wobec USA lub sojuszników Stanów Zjednoczonych - szczególnie Arabii Saudyjskiej - mogą okazać się kluczowe dla rynku ropy, chociaż trudno obecnie prognozować konkretne wydarzenia lub skutki. Jak jednak widać, eskalacja konfliktu na linii Iran-USA przynajmniej krótkookresowo powoduje wzrosty cen ropy. Zobacz też: Ropa naftowa rozpoczyna 2020 rok wzrostem cen Napięcia na linii Iran-USA pogłębiają się po zabiciu generała Kasema Sulejmaniego Przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei potępił amerykański atak. Podkreślił, że "surowa zemsta" dotknie ludzi odpowiedzialnych za śmierć gen. Sulejmaniego. Zapowiedział też, że "dżihad oporu będzie prowadzony od teraz z podwójną determinacją". Przypomnijmy, że w 2018 roku USA wycofały się z międzynarodowego porozumienia nuklearnego z Iranem i wprowadziły sankcje na eksport irańskiej ropy naftowej i sprzedaż do Iranu materiałów niezbędnych w realizacji programu nuklearnego. Od tamtego czasu napięcie między Waszyngtonem a Teheranem stale rośnie. USA chcą surowymi sankcjami i polityką „maksymalnej presji” wymusić na Iranie zgodę na nową umowę nuklearną oraz rezygnację ze wspierania grup terrorystycznych na Bliskim Wschodzie. W czerwcu 2019 r. prezydent USA Donald Trump ogłosił restrykcje, które objęły najwyższego duchowo-politycznego przywódcę Iranu ajatollaha Alego Chameneia. Nastąpiło to w reakcji na zestrzelenie amerykańskiego drona w rejonie Zatoki Perskiej, o co USA oskarżyły Teheran. W listopadzie 2019 r. USA nałożyły kolejne sankcje na Iran. WARTO WIEDZIEĆ:
Update – Iran nie stempluje już paszportów – Irańska pieczątka w paszporcie może być problemem, zwłaszcza jeśli podróżujesz do USA. Dlatego teraz dają wizę na osobnej kartce papieru. Typowo dają Ci do 30 dni – Wiza jednomiesięczna to standardowa liczba dni, które dają na podróżowanie po Iranie.
Większość popełniliśmy w ciągu pierwszych 3 dni pobytu, ale spektakularne faux pas zdarzało się nam zaliczyć nawet pod sam koniec wyjazdu do Iranu. Dotyczyły wielu kwestii – od transportu przez politykę i relacje międzyludzkie na pożywieniu skończywszy. Sprawdź jak uniknąć naszego losu. 1. Pierwszy grzech jaki popełniłem to brak wiary godny niewiernego Tomasza. Brak wiary w przewodnik Lonely Planet i te wszystkie blogi, a także opowiedziane w nich historie o wspaniałych ludziach, niezwykłej gościnności i innych przymiotach Irańczyków, które w tzw. pale się nie mieszczą. Też czytasz i nie wierzysz? Nic dziwnego, w końcu Iran do tej pory nie do końca dbał o turystyczny o ile np. Brazylia kojarzy nam się tak: …a Niemcy tak: …to pierwsze skojarzenie z Iranem wygląda mniej więcej tak: Tak, to najbardziej "uśmiechnięte" zdjęcie ajatollaha Chomeiniego w internecie. Poza tym dobry PR Iranowi robią Amerykanie, przez co w naszym odczuciu jest to przynajmniej wylęgarnia całego zła na świecie. I nawet gdy USA próbuje ocieplić wizerunek Iranu, to wychodzi jakoś tak niezręcznie. O, tak jak tutaj: Swoją drogą, to chyba najlepsza początkowa scena w historii kina. Do czego jednak zmierzamy? Zmierzamy do tego, że jadąc do Iranu musisz porzucić uprzedzenia i nie dziwić się absolutnie niczemu, co zobaczysz. A zdziwień będzie sporo. 2. Grzech językowy i taka sama rada, jaką daliśmy przy okazji tekstu o Rumunii (polecamy, jest równie mało zabawny jak ten!). Zapomnij o tym, że płynnie posługujesz się angielskim, bo twoje CAE i inne certyfikaty na nic tu się nie przydadzą. W cenie jest za to basic english, czyli jak najmniej wyrazów, jak najwięcej bezokoliczników i jak najmniej angielski akcent. Badania naukowe na reprezentatywnej próbie wskazują, że największą szansę na odpowiedź będziesz miał zaczynając zdanie od „Sorri Mister” połączonego z intensywną gestykulacją. A to oznacza, że w Iranie najlepiej odnaleźliby się moi teściowe, którzy w języku starocerkiewnoangielskim legitymują się posiadaniem czarnych pasów. 3. Z drugiej strony teść mógłby niezbyt długo cieszyć się w Iranie towarzyską estymą (a z racji bujnych wąsów idealnie wtopiłby się w tłum) z prozaicznego powodu, jakim jest nadużywanie zwrotu: „Iran? Po co jedziecie do tych Arabów?!?” Pamiętaj: Irańczycy to nie Arabowie, a mówiąc tak, pakujesz się w niechybne kłopoty. 4. Co płynnym ruchem prowadzi nas do kolejnego punktu: kiedy powiedzieć rodzinie i bliskim o tym, że jedziemy do Iranu? Optymalny termin to 2 tygodnie przed wyjazdem – minimalizuje to liczbę tekstów o braku odpowiedzialności i jechaniu na pewną śmierć. Oczywiście pod warunkiem, że w tzw. międzyczasie spontaniczna studencka demonstracja w Teheranie nie podpali przypadkiem czyjejś ambasady. Naprawdę, mogliście poczekać aż wyjedziemy… 5. Brak znajomości języka angielskiego absolutnie nie zniechęca miejscowych do interakcji z tobą. A już zwłaszcza, gdy prosisz ich o pomoc. Choćby skały srały, zawezmą się i pomogą. A jeśli nie będą w stanie cię zrozumieć, to wezwą do pomocy sąsiada albo kilkunastu przechodniów. Nie martw się, dacie radę. 6. Ale gwoli sprawiedliwości: to nie jest tak, że w Iranie angielski jest w ogóle nieobecny. Po angielsku dość sprawnie śmigają irańskie gimbusy, Irańczycy stworzyli nawet swoje własne TVN24, w którym po angielsku prezentują swoją wersję „całej prawdy całą dobę”. Że będzie zabawnie, widać już po serwisie informacyjnym. Wiadomości kolejno odlicz: Izrael znowu gnębi Palestyńczyków Arabia Saudyjska znienacka atakuje Jemen (po ostatnich napięciach Arabii Saudyjskiej poświęca się tutaj duuużo czasu antenowego) Stany Zjednoczone znowu knują jak zdestabilizować sytuację na Bliskim Wschodzie ..i znowu potajemnie dozbrajają Izrael …a Arabia Saudyjska dozbraja się sama, by zabijać bezbronne jemeńskie dzieci sporo dzieje się też w Europie. Strajki rolników we Francji, strajki nauczycieli w Danii, strajki torreadorów w Hiszpanii, a Grecja to jeden wielki jest za to o Wielkiej Brytanii, ale tylko dlatego, że ma ona swój osobny cotygodniowy program, w którym przedstawia się (cytat dosłowny) „kolejne dowody na rasizm, nietolerancję i ksenofobię w stosunku do muzułmanów zamieszkujących Wyspy Brytyjskie). Fajnych programów w Press TV jest zresztą więcej. Mają tu na przykład swoje „Szkło kontaktowe”… …a jako korespondenta zatrudnili Borata. Jakshemash? 7. A skoro już jesteśmy przy języku, to raczej trzymaj go za zębami w temacie polityki. A przynajmniej w stosunku do nowo poznanych osób. I lepiej zdaj sobie sprawę z tego, że przeciętny Irańczyk, którego zapytasz: „What do you think about the end of sanctions?? You must be happy, right?” zrozumie z niego tylko słowo „Sanctions” i pewnie solidnie się wnerwi. Nasz zaprzyjaźniony Irańczyk z Kom na tak postawione pytanie odpowiedział smutno: „Sanctions? Happy? Mister, not happy!” i przez chwilę myślałem, że nasza braterska zawarta 3 minuty wcześniej przyjaźń szybko się zakończy. Na nasze nieszczęście (spokojnie, jeszcze o tym napiszemy) nasz Irańczyk postanowił darować mi to delikatne faux pas. 8. Aczkolwiek jak już chwilę z Irańczykiem pogadasz to wiedz, że jeśli już żartować i okazywać lekko cyniczny i żartobliwy dystans do polityki, to lepiej nie kręcić beki z ajatollaha Chomeiniego, dość swobodnie można za to żartować z byłego prezydenta Ahmadineżada. Pan Mahmud okazał się takim hardkorem, że popchnął Iran w stronę sankcji i jeszcze większej izolacji. Ale czy może być inaczej w przypadku gościa, który gdzieś tam mimochodem przebąkuje coś o zmieceniu z powierzchni ziemi Izraela, a potem się dziwi, że skąd to całe oburzenie? Nie wiem, może to dlatego, że każdy mówiący w tym kraju trochę po angielsku to już liberał, ale kogo nie spytać, każdy na hasło Mahmud złorzeczy, zrezygnowany macha ręką albo próbuje opowiedzieć średnio przetłumaczalny na angielski żart. Nie do końca czaimy kontekst, ale to coś w stylu „a twoja stara głosowała na Ahmadineżada”. W każdym razie w farsi podobno boki zrywać. Dlatego zamiast żartu proponujemy ten jakże uroczy muzyczny akcent. 9. Przy gestykulacji pamiętaj, by nie używać charakterystycznego kciuka w górę oznaczającego „Ok”. Lonely Planet podaje, że dla Irańczyków ten symbol oznacza coś między „odpiernicz się”, „kij ci w oko”, a „Arab ci na imię”. Rada LP była dobra, ale cholernie ciężko było mi się do niej dostosować, bo podnoszenie przeze mnie do góry kciuka okazało się czymś w rodzaju odruchu bezwarunkowego. I to takiego, który wyćwiczyłem przez lata używania starocerkiewnoangielskiego basic english – sorry mista, yes mista, no mista, is ok, mista? I na koniec kciuk w górę jako symbol udanie zakończonej rozmowy, transakcji lub czegokolwiek innego. A tutaj…no, masakra. Zwłaszcza, że to kraj, gdzie siłą rzeczy większość informacji na temat przemieszczania się etc. musisz zdobywać poprzez kontakt z miejscowymi. I zwykle nie było to łatwe, ale jak już jakimś cudem się udało, to człowiekowi z poczucia ulgi sam jakoś tak się do góry kciuk uno…nosz kur**. Nie pomagało nic – po próbie sklejenia kciuka z palcem wskazującym wyglądałem jak papież. Inne rozwiązania też nie zdawały rezultatu. Zwykle to wyglądało tak, że zaczynałem unosić kciuk po czym słyszałem charakterystyczny plask ręki o czoło – to Iza robiła facepalma. I momentalnie zaciskałem kciuk w ręku, co wyglądało jeszcze gorzej – jakbym ich zagrzewał do boju albo co gorsza, wygrażał pięścią. Na szczęście żaden Irańczyk nie spojrzał na mnie dziwnie, a po pierwszym dniu prawie się oduczyłem. Ostatecznie wszelkie obawy w kwestii kciuka rozwiała Shirin – wspaniała dziewczyna, która gościła nas w Kerman i o której niedługo napiszemy tutaj znacznie więcej. Okazało się, że do niedawna kciuk był faktycznie dość obraźliwym symbolem, jednak wszystko zmieniło się wraz z nastaniem Facebooka. Tak, tego samego Facebooka, który jest nielegalny w Iranie, ale miliony młodych Irańczyków dzięki różnej maści VPN-om mają to gdzieś. I lajkują jak leci, a to przyczyniło się do demitologizacji kciuka. Chociaż Shirin od razu dodaje, że kciuk jest ok tylko dla młodych, bo starsi ciągle miewają z tym problem. 10. A skoro już jesteśmy przy Facebooku, to pamiętaj, że internet w Iranie jest dość mocno cenzurowany – bez VPN-a oprócz Fejsa nie połączysz się też z Twitterem, zablokowany będzie też prawie każdy z dużych portali informacyjnych (Gazeta, Onet, WP etc.), a z globalnych serwisów zostają ci tylko Instagram i WhatsApp. Dla jednych to tragedia, dla mnie to absolutnie świetna informacja, bo dwutygodniowy detoks od polskiej polityki zrobił mi świetnie. Chociaż skłamałbym pisząc, że nie byłem ciekaw „czo ten Duda”, więc czasem sobie szukałem tego i owego. Szybko jednak przestałem, gdy okazało się, że jedynym mainstreamowym portalem dostępnym bez blokady w Iranie jest 11. Uważaj, co mówisz o USA albo Izraelu. Najlepiej nie mów nic. Swoją drogą czas na anegdotkę – jeden z teherańskich hoteli, które przeglądaliśmy jeszcze w Polsce ma na swojej stronie internetowej autentycznie uroczą adnotację po angielsku, która brzmi mniej więcej tak: „Witaj, drogi przybyszu! Bardzo się cieszymy, że jesteś w Iranie i postaramy się, aby twój pobyt w naszym kraju upłynął pod znakiem szczęścia i bez żadnych problemów. Oczywiście, o ile nie jesteś obywatelem Izraela ani USA 😉”. Poważnie, dali na koniec uśmieszek 🙂 Czemu o tym piszę? Bo niezręczność może wypłynąć w każdym, najmniej spodziewanym momencie. Oto nasz przykład: stoimy sobie w sklepie odzieżowym i miło sobie rozmawiamy z młodą dziewczyną i chłopakiem (najpewniej parą). Dziewczyna okazała się zresztą bardzo pomocna, bo w naszych negocjacjach z panią sklepikarką pełniła rolę pośredniczki. A kiedy Iza już wybrała sobie ciuszek i poszła mierzyć, zaczęła się typowa gadka szmatka. I z pozoru niewinne pytanie. – Co jeszcze chcecie zobaczyć w Teheranie? – Nooo…na przykład Espionage Den. – Eee, co to takiego? – Ambasada USA – odpowiadam pewnie. – Ale jak to? – dziewczyna wygląda na zdziwioną. – Ano takto. Ambasada USA przy stacji metra Ta… – zaczynam. – My friend, posłuchaj mnie. W tym kraju nie ma i nigdy nie będzie ambasady USA – do rozmowy nagle włącza się dość donośnie dotąd milczący chłopak mojej rozmówczyni. – …leghani – kończę nazwę stacji metra. – Oczywiście, chodzi mi o byłą ambasadę. – Aaaa, Taleghani. Okej, okej – dziewczyna uśmiecha się i posyła porozumiewawcze spojrzenie chłopakowi, który dalej patrzy na mnie trochę wilkiem. 12. Pamiętaj – Irańczycy to najbardziej uprzejmi, życzliwi i bezinteresowni ludzie na świecie. Ale pamiętaj też, że nie dotyczy to taksówkarzy – ci są na całym świecie identyczni i stanowią osobny podgatunek człowieka. Repertuar ich zagrań jest bogaty – potrafią cię otoczyć w piętnastu chłopa i nie dadzą chwili spokoju, żebyś choćby znalazł nazwę tego cholernego hotelu, do którego chcesz jechać. Ale potrafią też pociągnąć za plecak, kiedy na przykład spieszysz się na odjeżdżający właśnie autobus. 13. Ale to tylko pojedyncze przypadki, więc się nie zniechęcaj. Zniechęcać się nie możesz, bo w Iranie trzeba się polubić z taksówkarzami. Takie małżeństwo z rozsądku bardzo ci się opłaci, bo taksówki w tym kraju są śmiesznie tanie. Zresztą – nawet gdyby nie były tanie, to i tak pewnie trzeba by z nich korzystać, bo w Iranie większość terminali autobusowych/dworców kolejowych znajduje się na przedmieściach lub w najlepszym razie w pewnym oddaleniu od centrum miasta. A to oznacza, że w przypadku mniejszych miast trzeba wysupłać te 5 tomanów (1,5 dolara), a w miastach większych jak Isfahan nawet i 10. Droższy jest tylko Teheran, ale też nie są to nie wiadomo jak wysokie stawki. 14. Wiza – sprawa najważniejsza, bo bez niej nie wjedziesz do Iranu. Zdecydowaliśmy się wyrobić ją na lotnisku i chyba trochę żałujemy. Bo niby wszystko można załatwić od ręki, ale z drugiej strony – od pojawienia się przy okienku do uzyskania pieczątek i przejścia wszelkich kontroli minęły ponad 4 godziny. Że niby spoko? Tak, ale samolot wylądował na lotnisku w Teheranie po 1 w nocy, a terminal opuściliśmy dopiero po 5. Niby spoko, ale z rezolutną dwulatką to tym bardziej nie jest zabawne. No właśnie – nie myśl sobie, że skoro twój samolot ląduje na uświęconej krwią szachidów ziemi w środku nocy, to będziesz miał lotnisko tylko dla siebie. Przeciwnie – od 2-3 do 6 rano samolotów ląduje tu od cholery, a w terminalu panuje ruch jak w ulu. Powód jest prosty – lotnisko w Teheranie jest stosunkowo małe i nie wyrabia, dlatego działa praktycznie 24/7. Reasumując: jeśli masz taką możliwość, to rozważ wyrobienie sobie wizy np. w ambasadzie. Tam też podobno są jaja (mailowe ponaglanie, zwlekają do ostatniej chwili), ale przynajmniej na lotnisku obędzie się bez stresu i nerwów. 15. Ubezpieczenie – jeśli decydujesz się na wyrobienie wizy na lotnisku, to istnieje baaaardzo duża szansa, że twoja polisa „na cały świat”, którą przywiozłeś sobie z Polski będzie mogła ci posłużyć co najwyżej jako środek do podcierania się (a i to tylko, jeśli wydrukowałeś ją sobie na odpowiednio miękkim papierze). Nieważne, co mówi miła pani konsultantka na infolinii albo pan agent wymuskany siedzący przy lakierowanym biurku. Tak, tak, ważna na Iran, oczywiście. A tu klops. Pan ze stoiska zatwierdzającego odrzucił WSZYSTKIE polisy składane przez pasażerów naszego lotu, którzy wyrabiali wizy na lotnisku. Czemu? Bo sankcje, panie. Bo Europa nie lubi Iranu i dlatego Iran nie akceptuje europejskich polis. I podziękuj pan Europie, panie Piotrowski. A teraz grzecznie wypełnij pan wniosek o irańską polisę, wpłać pan 15 euro od osoby i szerokości, bo inaczej pana do Iranu nie wpuścimy. Właściwie to za tymi europejskimi polisami to trudno trafić, bo doszły nas głosy, że w innych samolotach były z kolei akceptowane. Z drugiej strony słyszeliśmy, że są akceptowane tylko, gdy aplikujesz o wizę w ambasadzie. Wydaje się więc, że wszystko zależy od dobrego humoru pana urzędnika, który zazwyczaj pewnie w dobrym nastroju nie jest. To znaczy wróć – panowie w okienkach mają chyba jednak niezły ubaw groźnie pokrzykując na turystów, rzucając w nich paszportami i kierując naprzemiennie z jednego okienka do drugiego (co jest dość zabawne, bo okienka są w sumie tylko trzy). 16. Kolejna kluczowa sprawa – jeśli już z jakichś powodów musisz odrobinę nagiąć prawdę w swoim wniosku wizowym, to trzymaj się tej wersji przez cały wyjazd i najlepiej wymyśl sobie jakąś backgroundową historię, w której odpowiesz na wszelkie ewentualne pytania. Czemu mielibyście kłamać? Ot, choćby jeśli jesteś dziennikarzem – i wpiszesz to we wniosku – to otrzymanie standardowej wizy turystycznej jest mocno utrudnione, by nie rzec, że wręcz niemożliwe. 17. Wypuścili cię z lotniska? Gratulacje. To teraz…nie jedź do Teheranu tylko od razu gdzieś na południe – do Kom, Kaszan albo jeszcze gdzieś indziej. Czemu tak? Bo pierwsza doba w Iranie będzie trudna – ze względu na różnice kulturowe, dziwny system walutowy i ogólny brak zrozumienia. I o wiele lepiej jest przeżyć tę adaptacyjną dobę w niewielkiej i prawie przytulnej mieścinie typu Kaszan niż w 8-milionowej metropolii pełnej korków, spalin, pierdolniętych kierowców i gdzie w centrum miasta często trzeba spacerować 20-30 minut, by znaleźć sklep spożywczy lub restaurację. Do Teheranu możecie sobie podjechać na koniec, tuż przed odlotem… 18. …aczkolwiek pamiętaj, że z centrum Teheranu nie da się dojechać na lotnisko transportem publicznym. Owszem, są jakieś busiki z przedmieść, ale logistycznie wygląda to na tak żmudną wyprawę (bo nie wiadomo nawet, według jakiego rozkładu jeżdżą), że lepiej już pewnie będzie wziąć taksówkę (koszt minimum 20 dol. aczkolwiek to 60 kilometrów i prawie godzina drogi). Co ciekawe, dużo lepszy dojazd na lotnisko jest z oddalonego o ponad 400 km Esfahanu, z którego co pół godziny – godzinę kursują regularne autobusy dowożącą pasażerów pod sam terminal. Sami widzicie, wybór logistyki jest w tym przypadku dość trudny. 19. Nie przejmuj się tym, że na początku nic nie zrozumiesz z irańskiego systemu walutowego. Że niby są riale, ale nikt nie podaje cen w rialach tylko w tomanach. I to nie na jeden, ale na dwa sposoby. Nie przejmuj się i daj sobie maksymalnie 2 dni – po tym czasie złapiesz cały system. 20. Tym bardziej, że dla samych Irańczyków to nie jest łatwy system. Tzn. inaczej – jest łatwy, gdy kupującym jest inny Irańczyk i wszystko przelicza się na tomany. Ale gdy zamiast tomana staje przed sklepikarzem tuman-turysta, który w dodatku po persku ani be ani me, tylko szwargocze coś po angielsku i jeszcze każe sobie wszystko przeliczać na riale pojawia się problem. W ten sposób kilku sklepikarzy pomyliło się i co zabawne, na naszą korzyść. Zwykle zwracaliśmy im uwagę, ale raz dopiero w hotelu spostrzegliśmy, że za 2 porcje lodów…dostaliśmy 5 tomanów dopłaty. 21. Jeszcze a'propos cen – sklepikarze co do zasady na pewno cię nie oszukają. Mało tego, choć nie znają słowa po angielsku, cierpliwie spróbują ci wyjaśnić różnicę między rialem a tomanem. Aczkolwiek nie kupujcie nic w kiosku w Teheranie przy pałacu Golestan. Jestem przekonany, że za małą butelkę wody zapłaciłem chujkowi 100 tys. riali (nie miałem drobniej), a jako resztę dostałem ledwie piątaka. W ten sposób stałem się dumnym posiadaczem półlitrowej butelki wartej jakieś 10 zł. 22. A skoro już jesteśmy przy sklepach – NEGOCJUJ! Zawsze i wszędzie. Ale pamiętaj, że Iran to nie Turcja czy Maroko, gdzie praktyka targowania się jest nieodłączną częścią zakupów. Irańczycy niechętnie dają rabaty. Jeden ze sprzedawców powiedział, że to taka ich lokalna kupiecka cecha. Otóż perscy sklepikarze (podobnie jak pozostali Irańczycy) są uczciwi z natury, więc cena, którą widzisz na wywieszce jest dobra dla obu stron i nie służy oskubaniu nikogo. Jest w tym trochę prawdy (ale tylko trochę), bo często ceny są rodem z kosmosu. Weźmy moich ulubionych taksówkarzy. Jesteśmy w Bam (twierdza jest absolutnie warta zobaczenia, polecamy!), po 11 zięć właściciela naszego hostelu wiezie nas na przystanek zlokalizowany przy głównym skrzyżowaniu. Oczywiście od razu rzuca się na nas taksówkarska mafia – na szczęście jest z nami zięć, który po szybkiej rozmowie oznajmia nam, że najbliższym autobus do Kerman jest dopiero za 4 godziny. I że w tej sytuacji któryś z panów chętnie nas podwiezie. Za ile? Wyjściowa cena to 40 dolarów! Poprosiłem naszego tłumacza, żeby wyjaśnił panom, że chyba ochujeli. Nie wiem czy przetłumaczył wiernie, w każdym razie rozpoczął negocjacje, w wyniku których cena spadła do 300 tomanów, czyli nieco ponad 8 dolarów. 23. Tak jak pisało mądrzejsze koleżeństwo – pieniążków nie wymieniamy w banku tylko w kantorach, ewentualnie u cinkciarzy jak nas przypili albo kantor zamknięty (bo np. piątek). I zasadniczo lepiej wymienić więcej niż mniej. Tak się bowiem złożyło, że od kilku tygodni w związku ze zniesieniem sankcji dolar gwałtownie słabnie, a rial się umacnia i różnica w kursie na początku i na końcu waszego wyjazdu może być znacząca. 24. Jeśli gdzieś w zaskórniakach znaleźliście dolary z tzw. małą główką (czyli starej serii) to albo nie bierzcie ich do Iranu albo czym prędzej spróbujcie wymienić na nowe w Polsce – te z „dużą głową”. W Iranie będzie wam cholernie ciężko wymienić stare dolary – nam zaplątała się do wyjazdowej gotówki jedna taka 100-dolarówka, którą dostaliśmy w podróżnym prezencie pod choinkę. Efekt był taki, że udało się dopiero w trzecim kantorze i to po znacznie niższym kursie niż ten rynkowy. Gdzieś tak o 10 procent niższym. 25. Wśród grzechów głównych znajduje się obżarstwo (a przynajmniej tak mi się wydaje. Kurde, tak dawno było bierzmowanie), jednak w temacie jedzenia dopuściliśmy się raczej grzechu zaniechania. Bo żeby zjeść, najpierw trzeba znaleźć restaurację, a w niektórych miastach jest to prawdziwe wyzwanie (tylko zaznaczamy: chodzi nam o prawdziwą knajpę, nie o budkę z kebabem). Nawet w centrum cholernego Teheranu są miejsca, gdzie w promieniu 30 minut spacerem trudno o jakikolwiek lokal. Ale o jedzeniu pisała już Monika, dlatego my skupimy się na słodyczach, gdzie rzeczone zaniechanie nastąpiło. Naszym największym grzechem było to, że dopiero ostatniego dnia odkryliśmy lody szafranowe. Wcześniej raczyliśmy się przede wszystkim tzw. zoolbia barnieh, czyli głęboko smażonymi hmmm…pączkopodobnymi produktami z szafranem, które z wyglądu przypominają trochę hiszpańskie churrosy. Gdyby ktoś chciał spróbować swoich sił, służymy filmikiem: 26. Na koniec nie grzech, ale kluczowa porada pod tytułem: Jak zdobyć sympatię Irańczyka? Zasadniczo nie trzeba się starać, bo wystarczy, że jesteś jaki jesteś: kompletnie bezradny, bez znajomości języka, gadający po angielsku. Aż chce się podejść i przytulić. A przynajmniej zadać sakramentalne pytanie: „Where are you from?” i po usłyszeniu odpowiedzi „Lachestan” (taki mały gest, a robi mega pozytywne wrażenie na miejscowych) rzucają „Welcome to my country”. Ale prawdziwą sympatię zdobędziesz, gdy pokażesz Irańczykowi, że wiesz o jego kraju coś więcej niż zlepek haseł Chomeini, ISIS, broń atomowa i terroryzm. Od czego więc zacząć? Jeśli czytaliście Wesołowskiego, możecie chcieć spróbować z Hafezem. To słynny romantyczny irański poeta, którego dzieła według „Lonely Planet” ma w swoim domu każda irańska rodzina. Ale jakoś tak mi się nie składa dyskutować o poezji z irańskim taksówkarzem, tak jak z panem Mietkiem z Ele Taxi nie będę raczej dyskutował o Miłoszu, Pawlikowskiej ani nowym tomiku Norwida (chyba, że sytuacja ma miejsce w Krakowie). Jak dowiedliśmy wyżej, wykreślić musimy też politykę, ale tu sprawa jest równie prosta jak w Polsce – nigdy nie wiesz, kiedy podchmielony wujek na rodzinnej imprezie uruchomi pijacką tyradę o tym, że „te kurwy z Sejmu to by powiesił wszystkie”. Wujek z Iranu co prawda nie pije, ale może prezentować równie kompleksowy zestaw zachowań. A skoro nie o poezji i nie o polityce, to o czym z nimi gadać? Najprostszym spoiwem łączącym nasze narody jest oczywiście sport. I nie, nie piłka nożna (chociaż kojarzą Lewandowskiego, Krychowiaka i spółkę), tylko siatkówka. Irańczycy dobrze kojarzą naszych mistrzów, a co bardziej złośliwi przypominają nawet, że niedawno w Teheranie złoili nam skórę. A dla prawdziwych koneserów chcących roztapiać serce irańskich mężczyzn mam smaczek o levelu hard. Oto trzy magiczne nazwiska: Kharimi, Mahdavikia i przede wszystkim Ali Daei. Opłacało się przez lata oglądać skróty Bundesligi, by widzieć te wszystkie uśmiechy na perskich buziach. PODOBAŁ CI SIĘ WPIS? POLUB NA FEJSBUKU, PODZIEL SIĘ Z INNYMI!
.